Powstają powoli, ale skutecznie. Dobrze się ogląda jakiś film, gdy ręce zajęte i dobrze się myśli. Jedynie duet czytanie + wyszywanie nie do końca mam opanowany. :) Bo nawet w odwiedziny do Teściowej jeżdżę ostatnio z robótką ;). A - paradoksalnie - gdy zbliża się koniec wielkiego "projektu", na którym siedzę od listopada, mam ciut więcej czasu dla siebie. Zawsze coś za coś - nie mam ogrodu, to mam moje "francuskie ogródki"... I zaczynają mi się z tego wszystkiego marzyć (!) wielkie porządki w domu... Remont / lifting majaczy na horyzoncie...
No więc ogródki dwa dzisiaj, z tych, które już skończyłam.
Tradycyjnie nie wszystkie odcienie dobre uchwycone, ale ogólny wygląd tak. Gdyby to były ogrody w świecie rzeczywistym, to chyba byłoby przy nich strasznie dużo pracy... (ale i tu wszak trochę czasu zajęły...) A przy okazji mojego męczenia się nad zrobieniem ostrego zdjęcia (po skonstatowaniu, że przegrane do komputera ostre nie jest) widać, że te zawieszki nie są takie duże i można je zamknąć w dłoni, choć do najmniejszych też nie należą.
Przepiękne kolory :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki.
UsuńStaram się :)
Podzielam zachwyt Agatki - niezwykła gra kolorów, chociaż domyślam się, że to czasochłonne zajęcie...
OdpowiedzUsuńCieszę się. Radość to jednak nie tylko rezultat ale i sam proces tworzenia :) No i on rzeczywiście trochę trwa ;))
Usuń