Może nie złote a złociste, herbaciane...
Cztery lata temu zbierałyśmy cierpliwie ich płatki dla siostrzenicy, której się marzyło, by żywe płatki obsypały ich z mężem gdy będą po ślubie wychodzić z kościoła. Dziś pachną mi w pokoju i pachną w ogrodzie u przyjaciół, gdzie odbywamy cudowny reset po tych szalonych miesiącach.
Lato. Już tuż, tuż, za rogiem. Chyba idzie pieszo, jak w wierszu, bo wszelki wiatr ucichł.
Kormorany, gęsi, łabędzie, łyski i chyba perkozy (aparat z fotkami chwilowo jest niedostępny), wróble, jaskółki, kosy, nawet białozór nam się trafił... i małe niezidentyfikowane w patentowym poidle... normalnie jak w tuwimowym radiu. Błogosławiona chwila wakacji. Podszyta jednak - nie ukrywam - niedowierzaniem i świadomością kruchości tego spokoju....
😍
OdpowiedzUsuńLovely, aren't they?
UsuńWspaniały kolor, a jak musi pachnieć... Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Pachną cudownie.
UsuńPrzepiękna ta róża.
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że znowu byłam w porze gdy kwitła. Choć te cztery lata temu chyba było więcej kwiatów.
UsuńTakiego koloru róż chyba nie widziałam jeszcze. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMocno żółte z czerwienią gdy w pąku i gdy przekwitają. I pachną pięknie. To oct róże ogrodowe, nie ma ich w kwiaciarniach.
Usuń🌹
Przepiękny kolor tej róży :)
OdpowiedzUsuńTo prawda. :)
UsuńPiękne. Mało spotykane barwy. Zawsze czerwone, różowe, białe... a tu takie słoneczne, rozpalone:)
OdpowiedzUsuńTak, żółtych, herbacianych chyba jest mniej rzeczywiście.
UsuńMam też takie. W tym roku kwitły wyjątkowo obficie.
OdpowiedzUsuńPiękne są. Jeśli będę miała własny ogród jeszcze kiedy, muszę je posadzić.
Usuń