2009 rok był szczególny - każde święta kończyły się w szpitalu. I właśnie w szpitalu, w którym w Boże Narodzenie, w pierwsze święto wylądował nasz syn kończyłam któreś z tych zielonych zakładek.
Teraz zastanawiam się czemu te "ogonki" robiłam takie cieniutkie. Niemniej wymyślanie innego wzorku niż rybka sprawiało mi dużo radości. Pamiętam, że te kwiatki rozrysowywałam sobie najpierw na papierze. Po tych zielonych zakładkach powstały jeszcze dwie mniejsze w odcieniach złocistego beżu - do tej pory żałuję, że ich nie sfotografowałam.
Na kolejnym zdjęciu są pewne powtórzenia, ale są i nowe elementy. Bardzo mile wspominam haftowanie zakładki drugiej od góry. Nie wiem na ile widać na niej morską inspirację - w grudniu mój mąż leciał na kilka dni do Barcelony, a pod koniec lata byliśmy tam całą rodziną (tamten wyjazd funkcjonuje u nas we wspomnieniach jako "wyprawa szaleńców"). No i w grudniu ciągnęło mnie nad morze...
Piękne i tak dopracowane!!!
OdpowiedzUsuń