Kto pamięta świat bez puzzli? Z drewnianymi klockami, z plastikowymi klockami nieudolnie naśladującymi duńskie Lego... (Jakież cuda z nich budowałam, uwielbiam klocki!) Pamiętam pierwszą naszą "puzzlową"układankę, która pojawiła się w domu bodajże w połowie lat 70. A może ciut wcześniej niż dopiero w połowie? Lata 70. były to na pewno. Obrazek przedstawiał okręt w porcie i składał się z aż 70 kawałków :) . Pamiętam też, że irytowało mnie, kiedy Tato mówił z niemiecka "pucle", podczas gdy dla mnie to było angielskie "pazl" ;) Ale potem pojawiły się kolejne, czasem bardzo skomplikowane. I duże, wymagające sporo miejsca... Lubiłam wspólne układanie całą rodziną podczas świąt - można było spokojnie zostawiać w połowie ułożony obrazek do dokończenia w następnych dniach... Pamiętam też sensację, jaką był dołączony do któregoś obrazka specjalny wosk pozwalający na usztywnienie i przeniesienie całości. Teraz puzzli nie układam raczej, powieszone na ścianach pokojów dzieci stopniowo wędrują do pudełek... Oby dla następnych pokoleń :)
A na razie zadowalam się zakładką. Kolorową, rozpraszającą listopadowe mgły. Optymistyczną. Taką, która ma przypominać, co w życiu najważniejsze. ("Te trzy, a z nich...")
Zakładka powstawała - nomen-omen - po fragmenciku, ku mojej radości (bo to sympatycznie się robi takie gładkie jednobarwne kawałki) i na rozjaśnienie takich dni:
To zdjęcie zrobiłam wczesnym (!) popołudniem bodajże przedwczoraj, po zerknięciu w okno znad komputera. Można by uwierzyć, że na końcu świata mieszkamy... Ale ta mgła (dopóki nie ruszamy w podróż i dopóki nie ma atmosfery londyńskiej mgły z wiersza Eliota) też ma jakiś urok :))
PS. Zapraszam do udziału w Candy u Magdy - banerek po prawej stronie na górze. Magda robi prawdziwe cudeńka...
Podziwiam, oglądam i wracam! A i jeszcze pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZawsze miło Cię tu widzieć. Też pozdrawiam!
Usuńkocham puzzle :))))) dzięki za Twoje, pięknie rozjaśnia jesienna szarugę :) w takich warunkach lepiej przetrwać :D
OdpowiedzUsuńRozjaśnia :) Zgadza się :))
UsuńPiękna zakladka! Bardzo precyzyjna.....wręcz idealna!
OdpowiedzUsuńPuzzle ukladalam jako dziecko.....ale moje dzieci niestety juz nie lubią..... a szkoda :(
U nas epoka puzzli skończyła się jakiś czas temu.
UsuńWiesz, ciekawa rzecz, że ja do puzzli musiałam dorosnąć.... czyli pokochałam je już jako starsza pani pracując w zakładzie z dzieciakami, gdzie puzzle były dostępne i można było z nich skorzystać. A całkiem niedawno swojej Mamie na urodziny sprezentowałam puzzle trójwymiarowe! Układaliśmy je w wakacje całą trójką: Mama, Tata i ja. To był świetny wspólny czas :)
OdpowiedzUsuńZakładka pełna prostoty, a jednocześnie bardzo 'energetyzująca' :-)
Oj, zmiany widzę, zmiany... :) Całkiem pozytywne...
Dodam jeszcze, że te trójwymiarowe puzzle to była cała masa kolorowych biedronek. A do tego mieniły się przy najmniejszym ruchu 'pazla'... więc układanie było niezłą wirtuozerią :)
UsuńDo dziś czeka jeszcze jedno pudełko: kolorowe drinki!
Starsza pani. No chyba zaraz spadnę z krzesła!
UsuńTo muasiało być fajne takie wspólne układanie. Na samą myśl kojarzy mi sie niespiesznie i kojąco :) Trójwymiarowe, a to dopiero...
Ano zmiany...
Usuńto były TAKIE BIEDRONKI! :-)
UsuńO rety, i jeszcze trójwymiarowe... Niezła zabawa :)))
UsuńA ja mam wrażenie, że codziennie układam puzzle. I skończyć obrazka nie umiem ;)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest... Ale to nawet chyba nie powinno się kończyć wieczorem :)
Usuń