wtorek, 31 grudnia 2013

Makowo

Makowo czyli świątecznie, noworocznie i karnawałowo.

Zawsze mnie trochę dziwiła całoroczna dostępność makowców w cukierniach - mak kojarzył mi się właśnie tak jak w pierwszym zdaniu tego wpisu. Postanowiłam w ramach poświątecznego i sylwestrowo-noworocznego prezentu zapisać tu przepis na nasz tradycyjny rodzinny wigilijny deser - krem makowy. I proszę nie narzekać, że bomba kaloryczna - raz w roku można poszaleć :). Ja czasem robię też ten krem na Nowy Rok/Sylwestra, czyli czasem szaleję nawet dwa razy w roku. :P

W ramach wstępu - Wigilie (czyli wieczerze wigilijne) były u nas w rodzinie bardzo ludne (często ponad 20 osób, przygarniani byli goście zjeżdżający do stałych uczestników... ciasno było nawet w trzypokojowym  mieszkaniu w starej kamienicy, wszak gości nie da się układać piętrowo), organizowane zbiorowo, choć udział części członków rodziny "ograniczał" się do organizowania produktów (te ryby sprowadzane z odległych jezior...) bądź kwestii finansowych. Motorem działania i głównym wykonawcą była moja Mama Chrzestna - a zaczynała przygotowania już 2 grudnia. Skąd wiem? Stąd, że udało się Ją namówić na spisanie przepisów dla potomnych z konkretnymi praktycznymi wskazówkami (na szczęście, bo już od ponad 11 lat nie żyje). Zeszyt, w którym pisała został zeskanowany, a ja pieczołowicie przechowuję oprawiony wydruk. Wykonanie potraw budzących swego czasu podziw i oszołomienie okazuje się nieprzesadnie trudne, zaś posiadanie zamrażalnika pozwalało nie zwariować w przedświątecznym tygodniu. Nie urządzałam jeszcze samodzielnie wigilii na taką gromadę, ale nie mam wątpliwości, że zaczynając odpowiednio wcześnie zdołałabym to zrobić koncertowo :). Z takim przewodnikiem...

No ale wracamy do naszych baranów czyli kremu makowego. Z wieczerzy wigilijnej uwielbiam szczególnie dwa dania: barszcz z pasztecikami - te paszteciki w zasadzie mi wystarczą, cała reszta potraw już nie jest konieczna, oraz krem makowy. U nas bowiem był zawsze deser podwójny: kompot z suszonych owoców (mieszanych, nigdy same śliwki) i krem. Ciasta (makowce, piernik i tort makowy) serwowano do kawy już po pierwszej kolędzie i po prezentach. Młodzież w tym czasie też kolegialnie zmywała.

Krem makowy wygląda tak:


Proporcje na jedną porcję:

→ 1 szklanka maku
→ 1 szklanka cukru (może być ciut mniej)
→ 250 g śmietany kremówki (wystarczy 30%, może być 36%)
→ bakalie wedle uznania: posiekane orzechy laskowe i włoskie, migdały, rodzynki w całości, skórka pomarańczowa, pokrojone drobno suszone śliwki i morele... etc. - generalnie orzechy i migdały w sumie wystarczą
→ skórka otarta z jednej sparzonej cytryny
→ 5-6 łyżeczek żelatyny

Jeżeli nie dysponujemy gotowym mielonym makiem, to mak należy sparzyć i zmielić w maszynce (raz lub nawet 2 razy). Ja używam gotowego maku mielonego (bez żadnych przypraw!!!), którego nie parzę. Mak i cukier wsypujemy do miski. Schłodzoną śmietankę ubijamy na (bardzo) sztywno i dodajemy do maku z cukrem. Mieszamy dokładnie. Dodajemy bakalie, zachowując co nieco na dekorację. Na koniec rozpuszczamy żelatynę najpierw w odrobinie zimnej wody, potem dolewamy gorącej (do pół szklanki) i kiedy zupełnie się rozpuści ostrożnie dodajemy do kremu cały czas mieszając, aby nie powstały gluty. Przekładamy do "wyjściowej" miski, dekorujemy i umieszczamy (przykrytą) miskę w lodówce lub na balkonie, jeśli nie ma mrozu. Podajemy nie bezpośrednio z lodówki (bo wtedy jest zbyt sztywny). Bardzo słodkie, lepiej więc na początek nałożyć sobie mniej i potem dobierać niż nałożyć za dużo (wówczas grozi nam, że nie spróbujemy żadnych innych słodkości). Na dużą liczbę gości (> 13 osób) robię podwójną porcję.
Można przygotować dzień przed Wigilią. Ja zwykle robię w Wigilię rano. Albo w Sylwestra rano.

Prościutkie, prawda? Mnie ta prostota zakoczyła.
Pychota.
Tu w skromnych dekoracjach.



Nie wykształcono we mnie poczucia jakiejś szczególnej magii czy wartości przejścia z roku w rok. O postanowieniach noworocznych (nie robię) pierwszy raz w życiu usłyszałam na lekcjach angielskiego przygotowujących do egzaminu do liceum :)). Cenię jednak każdą możliwość dobrego spędzenia tego czasu w miłym gronie :). A nawet na tańcach :). Nawet pomimo tkwienia aktualnie w lekturze Koheleta (no wiecie, "marność nad marnościami... itd.").

A na Nowy Rok życzę Wam z serca wszelkiego dobra :)) W Was i wokół Was. Wedle potrzeb i marzeń.
I odwagi do mierzenia się z upływem czasu.... Zwycięskiego!



25 komentarzy:

  1. Ale przecież" wszystko ma swój czas..." taniec też:-)))) Pozdrawiam Cię Agatko i najpiękniejszego szczęścia życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście, że wszystko ma swój czas :) I to jest w życiu piękne ;)

      Usuń
  2. Zrobię ten deser mojemu mężowi... będzie wniebowzięty! Dziękuję :)
    Dobrej zabawy i wszystkiego naj na Nowy Rok dla całej Waszej rodzinki! :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To smacznego!
      I Wam tegoż samego. Dobrej zabawy i dobra dalej... razem :))

      Usuń
  3. Nie jestem zagorzałą miłośniczką dosłownego interpretowania rad Koheleta. Wierzę, że warto przeciągnąć co nieco w czasie pewne (że tak powiem:-) atrakcje. Przecież czas jest z gumy. Albo z innej beczki: u Boga nie ma nic niemożliwego. I inne takie...
    Ciekawy ten deser. Za makowcem nie przepadam, lecz w takiej formie, kto wie:-). Do siego Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Koheleta wbrew obiegowym opiniom można znaleźć zaskakująco życiowe i rzecz jasna niegłupie sprawy :) Co do dosłowności tej marności chyba zgadzam się, bo nie chodzi o negację wszak.
      A że czas jest z gumy stwierdziłam dziś w południe - sama sie zdziwiłam, że tyle zrobiłam w krótkim czasie od rana...
      Do siego Roku!
      (Hm, Dosiu, widzisz, że to napisane jest osobno, prawidłowo i pomimo całej naszej estymy, nie chodzi o to aby był to wyłącznie Twój rok? :PP)

      Usuń
  4. Lubie mak pod kazda postacia....
    Dobrego ROKU, ktory przed nami!
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy przyjaciela, który słysząc o serwowanym w sylwestra kremie makowym zwlókł się z łoża boleści (niemal) i przyszedł do nas spróbować :))) Dogadalibyście się :))
      Również dobrego roku! uściski.

      Usuń
  5. Nigdy nie jadłam maku w takiej wersji. Przyznam, że kusząca bardzo :)
    Osobiście zmiana noworocznej cyfry w kalendarzu też nie jest dla mnie najistotniejszą zmianą w przemijającym czasie. Wolę obchodzić inny rok... wiadomo jaki :-)

    Czy przy Dzieciątku te małe 'cosiki' to takie urokliwe małe Aniołki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to namów Głowę Domu, że zrobisz... raz w karnawale... ;))
      Tak, to są małe aniołki, od mojej Mamy Chrzestnej. Dzieciątko też jest bardzo pamiątkowe (a dawna znajoma, od której je otrzymaliśmy mieszka od wielu lat w Kodniu). Ten stroik stołowy powstał spontanicznie w tym roku z estymy dla tych figurek i niemożności ich użycia w tradycyjnym miejscu pod choinką ze względu na nową "szopkę" - tę filcową z poprzedniego postu.

      Usuń
    2. Przy Głowie Domu nie mam odwagi wchodzić jej w paradę... ale właśnie się dowiedziałam, że w połowie stycznia wyjeżdża na dobrych kilka dni. A wtedy... najczęściej ją zastępuję. I już mi po głowie chodzi, że muszę koniecznie kupić ten gotowy mak :)

      Usuń
    3. U nas jest taki: http://www.tortownia.pl/sklep,1024,90,BackMit,Mak_mielony.html
      tylko o 2 zł tańszy. To będę czekać na relacjęz efektu :))

      Usuń
  6. Bardzo ciekawy przepis. Nie znałam takiego deseru. Spróbuję - niekoniecznie od święta. ;)) Kto by tam zwracał uwagę na kalorie?! ;)

    Też nie robię postanowień. Człowiek spokojniejszy wówczas. :)

    Agaju, życzę Ci radości, zdrowia i uśmiechu. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To smacznego :)))
      Chciałabym, aby ten przepis nie zginął - jakoś nie mam skłonności do trzymania sekretów typu "tylko ja to umiem zrobić" (no ale każdy ma do tego prawo).

      Życzenia z serca odwzajemniam :))

      Usuń
  7. Chętnie zostanę nim poczęstowana :)))

    sama nie zrobię, bo musiałabym sama zjeść
    chyba, że jakaś modyfikacja by się znalazła, żeby bez mleka czyli bez śmietany było!

    Dobrego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chęcią Cię poczęstuję jak będzie można :)))

      U nas etap bezmleczny minął...

      Usuń
  8. A swoją drogą, gdy czytam u Ciebie tytuł: "makowo" albo "nadmorsko", to... jak myślisz, co mi wyobraźnia podsuwa 'pod oczy'? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, mak albo wydmy, a nie? :PP

      Usuń
    2. A zakładki będą, ale najpierw jeszcze poczta musi się wywiązać... A na pocztę daleeeeko, przez ulicę taką szeroką, dwupasmową trzeba przejść...

      Usuń
    3. to, coś jak u mnie z tą pocztą :)
      zakładki leżą, ale trzeba do nich parę słów dopisać... a chwilowo natchnienia brak

      Usuń
    4. Ja jeszcze muszę koperty zdobyć....

      Usuń
  9. Agu, spokojnego, dobrego i zdrowego roku Ci życzymy:)

    Przepis na krem makowy mnie powalił - za rok spróbuję. Ino przypomnij!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wam mam ochotę życzyć pozytywnie burzliwego roku, przekraczania kolejnych progów....
      Postaram się pamiętać o przypomnieniu :)

      Usuń

Miło będzie przeczytać Twój komentarz :)

Proszę jednak nie wykorzystywać komentarzy do reklam rozmaitych usług.
Komentarze z reklamą będę usuwać.

Thank you for commenting!
However, please do not use comments to advertise any products. Comments with advertisements will be removed.