Ostatnie ukochane miejsce mojego Taty.
Tak marzył, by skończyć domek i w pełni go urządzić. Tak lubił tam jeździć.... Wyjść o świcie do lasu...
W dowodzie rejestracyjnym nosił dwa zdjęcia jeszcze nie w pełni dokończonej budowy - w wersji zimowej i wiosennej. Śmiałam się, że ten dom to trzecie dziecko. Finiszu nie doczekał - jeszcze ciągle jest trochę pracy wewnatrz, potem trzeba będzie rozebrać starą chatkę.... Zbudować kominek... Ale miejsce jest przepełnione Jego obecnością, Jego solidnością w pracy i pomysłami - pogodne i tchnące rodzinnym ciepłem....
Ptaki śpiewają od świtu. W budkach na sosnach rosną pisklęta... W jeziorze buszują bobry...
Drzewa płoną o zachodzie...
Gdy potrząsnie się lekko gałęzią kwitnącej sosny z kwiatów unosi się złoty pył...
A Jenga to moje ostatnie odkrycie... Nawet w wersji solitaire mi się podoba :))
Fajnie, że macie to miejsce. Piękne otoczenie, świergot ptaków....o tu można odpocząć :)
OdpowiedzUsuńTylko ode mnie troche daleko. Nawet łazienka w budowie mi nie przeszkadza - ale odległość trochę tak. Ale wypoczywa sie tam cudownie. I choć pobyt przed tygodniem był wypełniony prozaiczną pracą, a nie wypoczynkiem (koszenie, kompost), samo powietrze upaja :)
UsuńAle wieczory albo poranki na tym tarasie....co? Bajka :)
UsuńBajka!
UsuńTato zostawił Wam wspaniałą, żywą pamiątkę...
OdpowiedzUsuńOstatnia budowa Jego życia :)
UsuńA mnie całość i pierwsza fotka z bujanym fotelem wzruszyła... :)))
OdpowiedzUsuńAch i ten bujany fotel - piękne miejsce i wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńjak pięknie mieć takie miejsce... przecież tam na zawsze będzie Jego obecność :)
OdpowiedzUsuńfantastyczne miejsce przepełnione dobrą energią i miłością bardzo ważnego człowieka. nic dziwnego, że Was tam ciągnie :)
OdpowiedzUsuń