Był już bardzo dawno. Tuż po ślubie kupiliśmy go od kolegi mojej Teściowej za 5 tys. ówczesnych złotych polskich. Stół nie był zabytkowy i zdecydowanie nie był nowy. Nawet nieco zniszczony i nadgryziony zębem czasu. Miał jednak kilka zalet. Po pierwsze: był i to w cenie dla nas osiągalnej (wiadomo co było wówczas w sklepach). Po drugie: rozkładał się i z standardowych 80 x 100 cm robiło się 80 x 150, a to już całkiem przyzwoity wymiar. Po trzecie: miał odkręcane nogi, co jest cechą ogromnie pożądaną, gdy ma się w perspektywie przeprowadzki w liczbie nieprzewidywalnej. Po czwarte był z tych nieco wyższych. Piszę o tych zaletach w czasie przeszłym, ale one wszystkie są aktualne :).
Stół stawał w naszych kolejnych mieszkaniach i był wykorzystywany bardzo intensywnie. Nie tylko do celów tradycyjnych, jak spożywanie posiłków... Blat, zniszczony już na samym początku, powoli zdecydowanie przestał być reprezentacyjny i stół pieczołowicie nakrywaliśmy...
Aż przyszedł czas zmiany: przypadł nam w spadku zdecydowanie porządniejszy w wyglądzie (choć mniejszy, szeroki tylko na 70 cm) stół po Babci. Pierwszy stół powędrował na strych do Teściów i był wykorzystywany już tylko okazyjnie, gdy trzeba było ugościć więcej osób.
A potem przyszła kolejna zmiana - zamówiliśmy duży i szerszy (niestety ciągle nie okrągły, jak marzyłam), rozsuwany stół, przy którym w maksymalnym rozsunięciu siada w miarę (w miarę!) swobodnie kilkanaście nawet osób. Drugi stary stół też powędrował na strych :)
I tak doszliśmy do roku obecnego, kiedy to przed nami ślub i wyprowadzka... Informacja "mamy stół!" była oczywiście przyjęta radośnie. I nawet "trzeba go odnowić" nie wzbudziło obaw. Nie było specjalnych wahań - nasz pierwszy stół będzie też ich pierwszym stołem :))
Prace ruszyły w ostatnią sobotę. Rola kierownika robót bardzo mi odpowiada. Ja wiedziałam co trzeba zrobić, młodzi wiedzieli jaki kolor im odpowiada i ogólnie, że wszystko zrobią sami. Mieli też interesujące pomysły, jak się okazało :)
Pogoda była nam (im) sprzymierzeńcem.
Tak fatalnie wyglądał blat stołu. Oklejony kiedyś taśmą - najtrudniejszy element odczyszczania to zdjęcie tej taśmy... Kolor był nawet przyjemny...
Ale miał ulec zmianie, Po pracowitym zaszpachlowaniu ubytków i oszlifowaniu całości przyszedł czas na malowanie. A przy okazji odnowiły się trzy "zabytkowe" taborety z naszej piwnicy :))
Obowiązuje zatem chwilowo wersja "jednego gościa już możemy przyjąć" (przy stole rzecz jasna).
To po pierwszym malowaniu :) |
Polecamy patent na suszenie pomalowanych nóg stołowych :)) A widać, że jedna będzie w innym kolorze?
Tak było w wersji całkiem białej (z jednym czarnym taboretem). Na to na stole jeszcze przyszły dwie warstwy bieli :)
Wspominałam jednak o dodatkowych pomysłach, prawda?
Kamzikówna zrażona brakiem naszych chęci do wydania jej w prezencie ślubnym pianina, postawiła na jego namiastkę... Ustaliłyśmy wersję szablonową (w prawdziwym pianinie/fortepianie czarne klawisze nie są tak precyzyjnie symetrycznie rozmieszczone względem białych).
Pięknie, prawda?
A potem przyszedł czas na środkową deskę. Tę wyciąganą przy specjalnych okazjach.
Trudne decyzje co do wielkości pól... 5 cm, 4 cm, a może jednak 5? Stanęło na 5 cm.
Zapowiadaja się miłe zimowe wieczory, prawda?
A przy okazji odkryłam nowe zastosowanie deski do prasowania. Jako podstawka pod takie malowanie - bezcenna. Kręgosłup nie boli! (Bo szachownica to w większości moje dzieło. Zawsze lubiłam kolorowanie :))
I teraz tylko trzeba przemyśleć, gdzie będzie przechowywany przez najbliższe trzy miesiące. Bo wciąganie z powrotem po drabinie na strych nie wchodzi raczej w grę :)).
Świetny pomysł! I super wygląda i zastosowań wiele.
OdpowiedzUsuńChoć grać się na tym pianinie "na sucho" chyba nie da :)))
Sucha zaprawa na tym "pianinie" :)
UsuńWykazali się, bez dwóch zdań.
jesteście niesamowici! :))))
OdpowiedzUsuństół jest genialny! nieszablonowy i jedyny w swoim rodzaju :)
:****
To głównie dzieci wykonanie, Ja tylko zaproponowałam...
UsuńGenialny pomysł i genialna realizacja!!!
OdpowiedzUsuń:)) ucieszą się. Chyba sporo radości z tego mieli. I jaki osobisty stosunek do mebla będzie :))
UsuńSuper pomysł i realizacja, brawo dla Młodych. Stół możecie podrzucić do mnie na przechowanie : )
OdpowiedzUsuńGdyby było bliżej... Dzięki!!!
UsuńŚwietnie. Chociaż, może jeszcze rozważcie kwestię tego pianina:)).
OdpowiedzUsuń:)) Moze w prezentach ślubnych się znajdzie? :P
UsuńPianino jedno, chętnych...
Fantastyczne! A Młodzi niech będą szczęśliwi!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNiech wytrwale nad tym pracują.
Rewelacyjny pomysł i wykonanie !!! Gratuluję kreatywności :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję. Przekażę :))
Usuńjestem pod wrażeniem, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Napracowali się. :)
UsuńPomysłowo! Aż miło posiedzieć przy takim stole :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że będzie dobrze i długo używany. :)
UsuńAleż pomysł! Po prostu rewelacja :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że nam to tak wyszło. I że się podoba ;))
UsuńPrzemiana wyszła rewelacyjnie! Pomysł z klawiszami od pianina mnie rozwalił, ale jak najbardziej pozytywnie! :) Z tym, że na koniec postu zobaczyłam jeszcze szachownicę, która na pewno nie będzie się gubić - i już nie mogę się zdecydować co najbardziej mi się w tym stole podoba... Cały jest świetny, w dodatku wielofunkcyjny. :)
OdpowiedzUsuń:) dzięki
UsuńBardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńJak miło, że po takim czasie ktoś tu zajrzał :)