jest wzruszające. ;)
Można je nosić na dwa sposoby, najpierw założyłam tak jak na zdjęciu, teraz wolę całą długość i pojedynczy sznur.
Jedyny minus był taki, że wełna trochę mnie gryzła w szyję, więc pozwoliłam sobie przewlec korale na nowo (przy okazji dałam elastyczną nitkę zamiast zwykłej) zostawiając nieco więcej zwykłych koralików na szyi. Można było jeszcze więcej... ale jest w sumie ok. Pasują mi różne odległości między dużymi koralikami.
Zaś rozwiązaniem zagadki są "Nenufary" Moneta. Brawo dla tych, którzy skojarzyli (Bo wiem, że nie wszyscy odważyli się pisać na blogu). Zakładka zatem powędruje do KFA...
Przy czym zaznaczam że to jest bardzo moja wizja - odwołanie się do obrazu obrazu jaki mam w pamięci. Tak straaaasznie dawno byłam w Paryżu...
Gratulacje dla znawców Moneta.
OdpowiedzUsuńPrawda? Nie było łatwo.
UsuńFajne odnalezienie po latach i śliczny prezent. Ja też mam kilka wspomnień z netowych znajomości, które się urwały ale często powracam do tych osób myślami :)
OdpowiedzUsuńA to jest znajomość jeszcze przed-przed-przed netowa :)
UsuńDobrze jest pamiętać o ludziach.
a no popatrz, teraz to i ja zobaczyłam nenufary....a między nimi śmigającego hokeistę :D
OdpowiedzUsuńCudne. Dzięki wielkie za ten uśmiech. Chyba już nigdy nie będę tak samo patrzeć na ten obraz.
UsuńNenufary z hokeistą :)
:*
Urocze korale. A co do zagadki- w zyciu bym nie zgadla.:)
OdpowiedzUsuńJak widać moja wyobraźnia wędruje jak meandrująca rzeka.
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Bardzo miły prezent. A przy okazji przypomniałam sobie, że też mam filcowe korale; chyba zaraz pójdę je znaleźć :-).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To miło, że się przydałam :)
UsuńA prezent bardzo sympatyczny, naprawdę