Wierzba rośnie w ogrodzie moich Teściów, ale ma uroczą historię.
Jakieś dziesięć lat temu dostałam od męża tradycyjny rocznicowy bukiet (chyba na rocznicę naszego pierwszego spotkania), w którym piękny storczyk cieszył się towarzystem rozmaitych gałazek i gałązeczek (ładny był ten bukiet). Jak to storczyk - stał i stał i stał i stał. A gałazki razem z nim.
Kiedy wreszcie trzeba było z tym zrobić porządek, okazało się, że jedna z gałązek, malowniczo poskręcana, wypuściła korzonki. Gałązka + korzonki = drzewko. Tak mi się to wydawało logiczne. ... Zamiast eksperymentować na balkonie, udałam się do Teścia. A On wsadzil gałązkę do ziemi i wkrótce okazało się, że rośnie nam wierzba. Najpierw rosła w "przedszkolu", w kąciku ogrodu, a potem została posadzona dumnie przed domem, choć nieco z boku. Zawsze patrzę na nią z pewną czułością i dumą, choć jej piękno już nie moją jest zasługą. A jakby ktoś chciał, to można z tej historii wyciągnąć piekny morał o dostrzeganiu potencjału i cierpliwości....
W popołudniowym słońcu wyglądała w niedzielę tak:
Z jednej gałazki.
Słoneczne światło sprawia, że aż mi się wydaje nierzeczywista... Ciekawe do ilu metrów dorośnie...
Prześliczna wierzba i prześliczna historia! :)
OdpowiedzUsuń:) Życie czasem pisze takie historie, że by się nie wymyśliło ;)
UsuńPrzede wszystkim to piękna pamiątka.
OdpowiedzUsuńTak. Zawsze już będzie mi przypominać Teścia. A On - ufam - patrzy z nieba i się uśmiecha ;)
UsuńAż chce się słuchać takich historii. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKilka takich niezwykłych historii jest na tym blogu. Serdeczności ;)
UsuńTak... pięknie... :)
OdpowiedzUsuńJak ktoś zrobić coś dobrego to świat staje sie odrobinę lepszy.
UsuńZasadzi drzewo, pomoże, wspomoże...
fajna historia :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńPrzepiękna historia, uwielbiam takowe... A co do wierzby, to bardzo je lubię, sam mam z boku ogrodu również podobną - w zaciszu, ale zdobi, i to jak! Pozdrawiam majowo i zapraszam do swoich kącików, w tym do dyskusji pod moim ostatnim postem! :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia, Maksie :)
Usuń