Po bardzo ciekawym i obfitym duchowo czasie.
Na balkonie przywitała mnie niespodzianka...
Echinopsis traktowany - mam wrażenie - chwilami dość po macoszemu i niekoniecznie współpracujący, wyglądający chwilami jakby miał nadejść jego koniec już za moment (kiedyś na pewo nadejdzie, ale to taka sierota pomimo - mimo wszystko - pielęgnacji) postanowił przywitać mnie cudnym, delikatnie pachnącym kwiatem.
Zachwycajacy.
Nie wiem ile dni kwitł. Na szczęście natychmiast w nocy sięgnęłam po aparat. :)
Kwiat o wiele mniejszy niż u królowej jednej nocy i inaczej się układa, kolory też inne (biel podbita subtelnym różem), ale zapach podobny, choć mniej intensywny.
Oby zawsze to co niełatwe i/lub męczące sprawiało tyle radości :).
Serdecznie pozdrawiam licząc, że jeszcze tu ktoś zagląda :)