Adwentowe pieczenie pierniczków już za nami. Pierwszy raz pracowaliśmy w szóstkę w nowej niedokończonej kuchni Średniej z Kamzików. Ilości pierników nieprzebrane - tzn. nie wiemy ile, bo Gospodarze nie policzyli tego, co im zostawiliśmy. My do domu przywieźliśmy sztuk 557 (zawsze liczę przy pakowaniu do puszek). Tylko jeszcze lukrowanie przed nami...
Jak widać mieliśmy dwa rodzaje/kolory ciasta. Jakoś mi umknęło, że według przepisu, ze którego piekę należy dodać kakao :).
Przymierzyliśmy się pierwszy raz do piernikowych witraży. Wychodza bardzo efektownie, a okazuje się ze to prościzna. W wyciętą w pierniku dziurkę nalezy bowiem nasypaś potłuczone landrynki. Nie muszą być bardzo drobno potłuczone, ale warto sypać "z górką". Niestety okazało się, że nie jest tak prosto kupić takie zwykłe landrynki... dostałam tylko dwa kolory, żółty i różowy. A jakie piękne efekty można by osiągnąć, gdybyśmy mieli jeszcze inne :). To już zrobimy za rok.
Powiesimy te pierniczki na choince :). Co prawda nie zawsze pamiętaliśmy o zrobieniu dziurki na nitkę czy wstążeczkę...
Czasem gwiazdki się troche krzywiły... :D
Ale są!
Ja też w tym roku debiutowałam w zakresie pierniczków witrażowych. Mnie udało się dostać trzy kolory. Podobnie jak u Ciebie, witrażyki zawisną na choince.
OdpowiedzUsuńZabawa kolorami jest świetna. Taki piernikowy ludzik ze złotym serduszkiem na przykład... Oczyma wyobraxni widze domek z piernika z kolorowymi szybkami w oknach :)
UsuńYum!
OdpowiedzUsuń:) Yes!
Usuń557 sztuk pierniczków? Podziwiam, myśmy wczoraj na Oratorium poprzestali na 2 na dziecko. Ale to też nie były takie prawdziwe pierniczki, tylko masa piernikowa, z której wycinano foremkami kształty i dekorowano je, a potem pieczono i od razu wcinano, albo brano do domu. Zabawa była za to przednia. A Twój przepis pozwolę sobie wykorzystać za rok. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPrzepis nie mój :)
UsuńNo, nie jest to mój rekord...
Ciekawy patent z landrynkami, one się tak topią w piecu?
OdpowiedzUsuńTak, przy standardowych 180 stopniach.
UsuńWow fantastycznie wyglądają takie pierniczki,cóż trzeba będzie spróbować za rok. W tym roku zrobiłam trochę,połowy już nie ma , ale my lubimy nielukrowane,za to pachną cudnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam świąteczne Agatko😊
Moc serdeczności. Ja chowam i nie pozwalam podżerać :)
UsuńAle fajne :D
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że to będzie aż taka frajda.
UsuńWspaniałe pierniczki, a ile ich...:)
OdpowiedzUsuńLubię jak jest tak dużo :)
UsuńBardzo apetyczne pierniczki, świetny pomysł z tymi landrynkami. Powaliła mnie ilość pierniczków - super.
OdpowiedzUsuń:) u nas tak zawsze dużo. Pomysł witraży zaczerpnięty chyba ze strony p. Musierowicz :)
UsuńIlosc powala!!! A witrazyki znam chociaz u nas sie nie przyjęły z racji innej twardości niż piernik przy jedzeniu ...
OdpowiedzUsuńOne chyba rzeczywiście do dekoracji lepsze niż do jedzenia.
Usuń