Pisałam kiedyś o... pikowaniu słoneczników.
Wyrosły.
Kwitną.
Nie będzie z nich raczej ziarenek, bo to te ozdobne, ale frajdę mam nieziemską.
I wcale nie są takie same :).
I mam nadzieję że będą jeszcze długo kwitnąć, bo pąków jest wiele. Tylko piją wodę na potęgę...
Kocham słoneczniki, moje jeszcze nie zakwitły.
OdpowiedzUsuńJa w ogóle myślałam, że zakwitną szybciej.
UsuńJadąc do córki mijam pole słoneczników! jak w południowej Francji...
Są przecudne!!! Zdjęcia "wywołać" i będą wspaniałe kartki np. urodzinowe :)
OdpowiedzUsuńO tak. Mam jeszcze zapas fotografii irysa :D
UsuńPiękne. A mnie ostatnio udało się ususzyć paprotkę...
OdpowiedzUsuńPaprotki u mnie nie rosną. Nawet nie próbuję już.
UsuńPiękne słoneczniki, uwielbiam je na tle złotych pól i kolorowych łąk... Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńSą optymistyczne :).
UsuńŚliczne!
OdpowiedzUsuńTak jest! :D
UsuńŚliczne słoneczniki wyhodowałaś. Pięknie wyglądają u Ciebie.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Dużo radości mi sprawiły.
UsuńSą wspaniałe. Doskonale rozumiem Twoją frajdę. Nie ma nic przyjemniejszego, jak własnoręczne wyhodowanie rośliny z ziarenka. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO tak. Masz rację.
UsuńJa też frajdzie się nie dziwię :) Są przesłoneczne ♥
OdpowiedzUsuńPodobają mi sie te w jaśniejszym odcieniu żółtego ;)
UsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńCudowne! Moje ulubione kwiaty :):):)
OdpowiedzUsuńO jak miło!!
UsuńPiękne są!
OdpowiedzUsuńTeraz we wrześniu już przekwitają powoli.
Usuń