Z końcówki wspomnianego w poprzednim wpisie paska kanwy powstała jeszcze jedna zawieszka. Mini-dyndadełko.
Takie mini to bardzo szybko powstaje - to niewątpliwy plus.
Szukałam czegoś, co pokaże rozmiar, pod rękę wszedł ołówek. Czemu nie?
Zawieszka, choć mini, wydaje mi się bardzo optymistyczna.
Adekwatna do pogody - bo dni u nas słoneczne bywają bardzo.
I adekwatna do... wszystkiego. Na stole żółte tulipany. W listopadzie. Moja campanula ciągle kwitnie - od 1 maja non-stop. Tylko pnące pelargonie podmarzły jednak....
Prześliczna, świetne kolory☺
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńFaktycznie maleństwo,ja też lubie miniaturki a najmniejszy haft jaki zrobiłam był na formie do bizuteri wielkości 10 groszy.
OdpowiedzUsuńA jest na blogu? Taki maleńki....
Usuńspodobałaby Ci się ta praca:
https://aggajas.blogspot.com/2019/06/mistrzostwo-haftu.html
Coraz mniejsze... Normalnie masz sokoli wzrok :D
OdpowiedzUsuńAle muszą być urocze takie malutkie :)
Tak naprawdę to dziurki są takie same jak na większych...
UsuńAle powierzchnia malutka :D
UsuńAle to już nie zmienia w sumie - serio. No, może czasem w ręku trudniej utrzymać :D.
UsuńUrocza jest :)
OdpowiedzUsuńMałe zawsze ładne ;)
UsuńAaa! Cudo!
OdpowiedzUsuń:D
Usuń