Część znających mnie osób wie, że trudno jest mi nie schylać się po każdego leżącego na ziemi kasztana :). Ot, takie pozostałości z dzieciństwa - lubię dotykać gładkiej, błyszczącej skórki, układać brązowe kulki na stole czy półce... (Ale ludzików na razie nie robię, za rok pewnie już tak).
W tym roku jakoś szybko w moim odczuciu pojawiły się kasztany, nawet myślałam, że za szybko... że nic nie znajdę...
Ale znalazłam ;)
Pierwszy raz w życiu takiego znalazłam...
Kula całkiem spora. I kolczasta...
Otwiera się...
A tam w środku trojaczki :D
Takie śliczne trojaczki.
Pozdrawiam kasztanowo - ale jako duża dziewczynka już umiem się opanować i nie zabieram do domu wszystkich spotkanych kasztanów... :) Za to przeżyłam w tym tygodniu prawdziwe "kasztanobicie" - same leciały z drzewa przy podmuchach wiatru...
Super trojaczki, fajne zbiory.:) Też bardzo lubię zbierać kasztany.
OdpowiedzUsuńJak nas dużo :)
UsuńMam to samo :D Niby przy dzieciach mam alibi, ale bez nich też bym zbierała ;)
OdpowiedzUsuńJa zbierałam zawsze, czy z dziećmi, czy bez - w końcu zawsze mogę mieć dzieci, tylko nie są ze mną, prawda? :)
Usuńjeeeeeeee....żyk!!!!
OdpowiedzUsuńMalątko pięknie reaguje na pytanie Where is the hedgehog? i przynosi jeżyka trzymając go na nos ;). Mam nadzieję, że jak spotkamy żywego nie będzie chciało zrobić tego samego...
UsuńBardzo radosny post :)
OdpowiedzUsuńZ potrzeby serca...
UsuńTeż mam słabość do kasztanów, a w szczególności do ich gładkiej powierzchni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozumiem doskonale :)
UsuńJa kiedyś też znalazłam takie, ale to było dawno :-)
OdpowiedzUsuńChyba rzadko się zdarzają. Pozdrawiam ;).
UsuńUwielbiam kasztany, nawet mam gdzieś jeszcze nalewkę, którą robiłam do smarowania. Mialam zamiar nazbierac trochę, ale w tym roku wszystko jest nie tak i brakuje mi na nie czasu. A ten język jest śliczny, marzył mi sie taki w ogrodzie i mam bo mąż powiedział, ze je mamy, ale jakoś go nigdy nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńAch, jeżyk w ogrodzie to cudowne. One podobno lubią kocią karmę. :) U nas jest sporo jeży na osiedlu, spotkałam też u córki ale ona mieszka przy lesie. Mają tak nieproporcjonalnie długie nogi - zawsze mnie rozczulają.
UsuńJa też nie mogę się powstrzymać przed zbieraniem. Potem je sobie układam na biurku i rysuję albo maluję. A "trojaczek" śliczny i bardzo optymistyczny.
OdpowiedzUsuńZ takiego malowania to radości na pewno jeszcze więcej niż z samego zbierania i układania na stole czy półce... I jeszcze inni mogą się zachwycać :).
UsuńDwojaczki czasami znajdywałam, ale trojaczków nigdy.
OdpowiedzUsuńŚwietna aranżacja, jeże są przesympatyczne:-)
Dziękuję.
UsuńTeż pierwszy raz spotkałam trojaczka.
Dopiero teraz zobaczyłam ,że obcięłam jeżykowi grzbiet, więc to zdjęcie mogło być zdecydowanie lepsze ;).
Moze to prorocze znalezisko 🤣
OdpowiedzUsuńCha cha cha. Nie wierzę :)
Usuń