Co prawda mamy ostatnią zimową pełnię, ale pogoda w tym tygodniu zachęcała do szukania wiosny.
No i jest. Nieśmiała, ale jest.
Lecą żurawie...
Szybko lecą, niełatwo zrobić zdjęcie... Były niżej...
Zaroiło się od biedronek...
Co prawda nie widać przebiśniegów ani krokusów, a hiacynty tylko w kwiaciarniach i marketach, ale coś tam kwitnie...
Moje kiwi dowodzi, że przetrwało zimę...
A ciała niebieskie zapewniają piękny spektakl.
W czwartek po południu na wschodzie wisiał wielki blady Księżyc
A na zachodzie równie wielkie ogniste Słońce.
W sobotę wieczorem zaś było wręcz niesamowicie...
z dreszczykiem...
A jak będzie jutro? Ciekawe...
Jakie piękne te poszukiwania wiosny! Rzeczywiście jest już coraz blizej :)
OdpowiedzUsuńCiągle czekam na krokusy :).
UsuńPiękne zdjęcia! U mnie dwa przebiśniegi, maleńkie, stulone w pączki, ale są.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Myślałam, że tu w ogródkach może już coś będzie, ale nie spotkałam. Czekamy zatem dalej cierpliwie. Może w kolejną środę będzie coś więcej :).
UsuńPiękny ten nasz świat, szkoda, że nie wszyscy ludzie piękni...
OdpowiedzUsuńBasiu, przytulam :).
UsuńWitamy cieplutko wiosnę! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJest, jest :)
Usuń