czwartek, 19 grudnia 2013

Historia pewnej torebki

A lato było piękne tego roku...

Na straganach, w witrynach sklepów, na ramionach spacerujących kobiet wisiały urokliwe filcowe torby, torebki i torebusie. W kolorach rozmaitych, choć zdecydowanie przeważały szarości - wiadomo, filc, a filc to wełna, a prawdziwa wełna od prawdziwych owiec to jest szara, biała(wa) lub czarna. Owszem, na straganach mnóstwo błękitnych (jak krew) i wściekle zielonych owieczek też się znajdzie, ale jednak te naj-najprawdziwsze, chodzące na własnych nogach, to zielone ani niebieskie nie są (choć zieleninę jedzą). W górach bywam od....* lat, to wiem. Słowo.

Torby, torebki i torebusie wisiały więc sobie w rozmaitych miejscach i kusiły, kusiły, kusiły... A ona zerkała, spoglądała, oglądała, wzdychała (nawet raz czy drugi wymownie)... i nieodmiennie włączała jej się opcja "jesteśmy rozsądni" bądź "powiedzmy sobie szczerze, ta torebka, którą masz na ramieniu prezentuje się bardzo dobrze". Pomocne bardzo były wiszące przy torebkach białe karteczki z wypisanymi cyferkami. Takie cyferki, to niby nic, a opcję rozsądku wzmacniają, że hej.
Po lecie nastąpiła jesień, po jesieni "takie nie wiadomo co", a w trakcie tej dziwnej pory roku (szarugi jesienne - tak mówiła pani w podstawówce) Za-Anki-Wrocławianki-Drzwiami pojawił się KONKURS. Z nagrodą!

Zgłosiła się, a jakże. Świadoma, że przez całe życie (no, może z maleńkimi wyjątkami) wyraźnie sprawdzała na sobie prawdziwość zasady "nie narabotajesz, nie nakuszajesz" (grażdankę sobie podarujemy). Nawet napisała to w komentarzu. Choć łapanie licznika to teoretycznie nie problem: Prt Sc, wklej, zapisz - bagatela. Ale nie na TAKIM blogu. Tak intensywnie odwiedzanym, obserwowanym, lubianym.... Tu tempo wzrostu licznika jest oszałamiające. Konkurs wciąga. Sprawdzała - i to częściej niż raz dziennie. Dało się przewidzieć kiedy TA liczba padnie. I stwierdziła, że dokładnie wtedy, kiedy ona będzie w podróży. Oczywiście trafiła idealnie.  Nawet jeśli wcześniej miała nadzieję, że może jednak się uda, to już było wiadomo, że nie. Rano jeszcze, przed wyjazdem, zażartowała sobie z Takiej Jednej, która z niezachwianą pewnością twierdziła, że wygraną ma w kieszeni (No bo ona wiedziała, że i tak sama nie wygra...)

Podróż udała się w sposób nieoczekiwany. Mogła więc szybko sprawdzić wygraną - i okazało się, że to właśnie Taka Jedna. Ta sama, która z góry stwierdziłą, że wygrana jest jej. Grunt to pewność siebie... :)

I wtedy zaczęła czytać uroczyste ogłoszenie wyników - i - i - i ją zatkało. Dokumentnie.
Nie każdy tak potrafi dzielić się (ba, oddać!) wygraną!
A dziś wczesnym popołudniem dotarła pani listonosz z przesyłką :)

ALUCHO, ANKO, DZIĘKUJĘ!

Za pokazanie w praktyce co znaczy radość dawania!

I jeszcze prezentacja mojego pierwszego tegorocznego prezentu gwiazdkowego.






Jak od Ali i Anki, to nie mogło być bez kotów... (mam ich więcej, moje nie grandzą...)


_________________________
* Nie, nie będę Was straszyć...



8 komentarzy:

  1. Piękny prezent! Warto było czyhać:-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale prezent dostała nie ta, której czyhanie sie udało :))

      Usuń
  2. Koty jak koty, ale ten szczurek na pierwszym zdjęciu jest cudowny, prześliczny wprost, taki... do zakochania na pierwsze spojrzenie :)))

    Gratuluję, Kochana, wygranej torebusi i nade wszystko tego, że spełniło się Twoje marzenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jeszcze w jaki sposób spełniło się! To dopiero jest warte uwagi!

      Szczurek, mówisz? U mnie toto jest myszem (nie myszą). Drugi siedzi na półkach w naszym pokoju. Bardzo je lubię. Żywych niestety nie mogę mieć - wbrew dowcipom lubię i szanuję moją Teściową...

      Usuń
  3. Aga, ale fajnie to opisałaś! :)))
    To chyba dobry przykład na to "jak to w życiu nigdy nic nie wiadomo" :D
    Radość dawania - niesamowite uczucie. :)

    Niech się dobrze nosi. :))

    A wiesz, też swego czasu bacznie przyglądałam się tym filcowym wytworom.
    Na wystawie jednego sklepu torebkowego baaardzo długo wisiały szare filcowe z łowickim kolorowym wzorem. Były piękne, ale też miały cenę. Mniej piękną. ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie wiadomo - zgadza się! Gdyby tak wszyscy postanowili poznawac radość dawania... to byśmy już żyli w niebie.

      Raz jeszcze bardzo dziękuję. Serdeczności wiele!!!

      Usuń
  4. Ale cudowne!!!!! Bardzo się cieszę, że zostałaś tak pięknie obdarowana!
    Ala i Anka są niesamowite :)
    :********

    OdpowiedzUsuń

Miło będzie przeczytać Twój komentarz :)

Proszę jednak nie wykorzystywać komentarzy do reklam rozmaitych usług.
Komentarze z reklamą będę usuwać.

Thank you for commenting!
However, please do not use comments to advertise any products. Comments with advertisements will be removed.