Nareszcie powstała nowa zakładka. Ponieważ poczatki znowu związane były z podróżą postanowiłam sprawdzić ile czasu zabiera wykonanie jednej zakładki. Nieraz tłumaczę, że tych prac nie da się wycenić i sprzedawać, bo powstają dość długo i jakiekolwiek wyliczenia wykazywałyby nieopłacalność interesu (no dobra, w zasadzie wycenić można wszystko, ale ta kwestia opłacalności...).
Po mniej więcej 4-4,5 godz. pracy miałam tyle:
Zainteresowani mogą podejrzeć jak robi się zakładki dwustronne (jedną z możłiwych wersji). Prawie wszystkie "linie" widoczne na zdjęciu są już przeplecione w całości, czyli każda dwa razy. Ta bordowa, nawleczona na igłę, jest właściwie w nieodpowiednim miejscu, bo konsekwentnie kolejne kolory dodawałam jeden nad drugim, a ta "wyskoczyła" mi pod pierwszą linią (pomyliłam się, a nie chciało mi się pruć). Fotki, jak widać, z pociągu.
Po zakończeniu zaś zakładka wygląda tak;
Jak niemal zawsze, zachwiana symetria, co nawet mi się podoba. Tym razem postanowiłam zdecydowanie wyodrębnić brzeg. Niestety w domu nie liczyłam czasu zbyt skrupulatnie, ale w sumie wykonanie takiego drobniutkiego dzieła zajęło mi około 9 czy 10 godzin. Wyobrażacie sobie, ile czasu trwało haftowanie ornatów w średniowieczu? No i chyba każdy rozumie, że jestem fanką wykonywania kilku rzeczy naraz, a nie siedzenia tylko nad haftem....