Co prawda, jeśli chodzi o klocki plastikowe, to nie wychowywałam się na klockach Lego tylko na polskiej wersji zrobionej na ich wzór (jak sądzę) i pozbawionej wielu potrzebnych elementów. Brakowało nieraz tych wąskich i pojedynczych klocków, o figurkach czy innych dziwolągach nie wspominając. Niemniej sentyment pozostał i z radością bawiłam się Lego z moimi dziećmi. Ba, nawet teraz bym się pobawiła...
A Lego można wykorzystać bardzo twórczo. I wcale nie są do tego koniecznie wersje tematyczne.
Oto przykład:
(A u nas gorący czas...)
za lego jakoś nigdy nie przepadałam ... chyba mało kreatywna jestem :)
OdpowiedzUsuńa na gorący czas mnóstwo serdeczności posyłam :*****
godzina Twojego posta powalająca ... myślałam że tylko ja nie sypiam bo Mała ma pokręcony dzień z nocą ;)
UsuńAle to dobra godzina - 2 pm czyli druga po południu. Jesteś zakręcona, bo literek nie zauważyłaś :)
UsuńJa pilnuję, by nie publikować o skandalicznych porach, Ale kiedy piszę to kto wie :))
no masz! moje oczy odmawiają posłuszeństwa ... widzą ale z półprzymknięcia ;)
UsuńW tej porze z Malutką to jest ok. :))
UsuńI ja lego z dziećmi lubiłam.
OdpowiedzUsuńNie lubiłam tylko nagle i niespodziewanie nadepnąć na taki malutki klocek ;)))
Oj, aż zabolało. :))
UsuńKlocki są świetne ;)
Kiedy moje dzieci były małe to klocki lego były na czasie,teraz pozbierane zamieszkują jakieś przepastne pudła,może kiedyś jakiś kreatywny wnuczek będzie chciał się nimi bawić :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
U nas już też pieczołowicie schowane. A drewniane służą czasem jako podstawki... Ale ufam, że jeszcze przyjdzie na nie czas. :)))
UsuńRównież podrawiam :)