Kruchość dopada nas na przestrzenich ostatnich dwóch-trzech lat co chwilę niemal.
Ostatnio znowu jakby bardziej widoczna
Czai się tuż za progiem.
Wychyla zza firanki.
Drży w dźwięku telefonu. W coraz cichszym głosie.
Przypomina o wdzięczności za każdy dzień.
W ten czas dobrze wpisuje się wiersz Barańczaka, który tu już był kiedyś przywoływany.
Nie da się od niego uciec.
W szerszym kadrze jest tak. Obcięłam z lewej dalszy kawał muru i komin.
A w zbliżeniu, jeśli ktoś nie pamięta...
A świat sobie tak obok pędzi i gna...
ehhhhhhhhh
OdpowiedzUsuńtaka nostalgia towarzyszy trudnym sprawom, więc posyłam Wam mnóstwo ciepłych myśli...
sama proszę o modlitwę... potrzebna naszej Ali...
:****
Ściskam mocno. U nas też szpitalnie.
UsuńOj gna ten świat...szalenie!
OdpowiedzUsuńCzasem gdy się robi coś wartościowego jakby zwalniał...
UsuńNo właśnie świat gna, a my razem z nim toczymy się jak ta ociężała lokomotywa, czasami tratująca innych...
OdpowiedzUsuńBywa i tak. Oby jak najrzadziej...
Usuń