Kiedyś pisałam o "kwiatach, których nie ma", a które dziarsko rosną u mnie - i nie tylko u mnie - od lat.
Kilka dni temu, odkryłam, że jest (są?) też kolor, którego nie ma. I nie, nie chodzi mi o trudności z nazwaniem koloru (najmłodszy z Kamzików, patrząc na swój T-shirt, wypowiedział kiedyś wiekopomne zdanie"takiego koloru.. nie ma!").
Porządkując mulinę opisywałam po kolei"bobinki" numerami, co zresztą już mi się przydało. Ponieważ mam jeszcze odziedziczone zapasy z dawnych czasów, niektóre motki oznaczone są starymi numerami - Ariadna (producent) zmieniła jakiś czas temu numerację i zasadniczo na nowszych motkach są dwa numery (chyba, że kolor jest nowy i dawniej nie produkowano takich nici). Ale skoro mam troche motków ze starymi numerami, postanowiłam pogrzebać w internecie, aby opisywać już nowymi numerami. No bo w końcu według tych nowych bedę potem dokupywać. Nie ma problemu ze znalezieniem stosownych tablic transponujących jedną numerację na drugą i i to w obie strony - tzn. są tablice uporządkowane według starych numerów i są uporzadkowane według nowych. Super wygodnie.
I zonk.
Okazało się, że przynajmniej jeden kolor nie istnieje. :)
Tzn. ja go mam ale w tablicach nie ma.
Ciekawe czy znajdę u siebie jeszcze inne numery, z tych, których w tablicach brakuje ;)
I byłaby to niewiele znaczaca historyjka, gdyby nie przypomniala mi o czymś innym. Kiedyś, dawno temu, uczestniczyłam w opracowaniu pewnego leksykonu. Projekt niestety padł (a szkoda). Ale i tak było to z różnych powodów ciekawe doświadczenie. Podczas tej pracy (m. in). prosiłam osobę piszącą jedno z haseł o wspomnienie o wydarzeniach, w których osobiście uczestniczyłam. I dowiedziałam się "niczego takiego nie było, bo w archiwum nie ma o tym żadnej wzmianki". Mnie zatkało. Czasy były, jakie były, wielu rzeczy nie dokumentowano z przyczyn oczywistych. A tu ktoś mówi, że nie napisali, to nie było (taka nowsza wersja "nie ma cię na fb to nie istniejesz"). Rach, ciach, koniec. Skreślamy. I tyle.
I tak się trochę obawiam, że z rozmaitymi archiwami może być podobnie. Nie ma, to znaczy nie było. Normalnie jak w dowcipie z jakiejś książki, że "ta X. to nie ma żadnych przodków".
A o tym, że można i w drugą stronę: dołożyć do archiwów, to już w ogóle strach myśleć....