Swego czasu, dawno już, miałam poczucie, że warto mieć na stole jednolitą zastawę do kawy/herbaty. Oczywiście na okazje spotkań rodzinnych, ale i samemu miło jest wypić tę kawę czy herbatę w jakichś ładnych filiżankach. (Nie znoszę herbaty w szklankach). U nas od samego początku rolę "świątecznej" kawowej zastawy pełnił biały komplet filiżanek z Karoliny (Jaworzyna Śląska) z czarnym brzegiem. Sporo miałam zresztą kiedyś tej porcelany, teraz już się raczej wytłukła, są niedobitki. Filiżanki (troche jak dla mnie jednak małe) mam do tej pory, choć nie wszystkie oczywiście...
Potem zaś podejmowaliśmy próby zdobycia drugiego kompletu gościnnych filiżanek i wykazaliśmy się dużym talentem - jak już coś wybraliśmy i zaczęliśmy kupować, to fabryka rezygnowała z produkcji danego wzoru. ;) I tak na przykład mamy bardzo ładne filiżanki ecru, do których już nie udało się kupić talerzyków do ciasta, dzbanka, ani mlecznika, ani też uzupełnić stłuczonej cukiernicy... Co więcej, kiedyś wybierałam między dwoma wzorami codziennych fajansowych filiżanek. Ten, który wybrałam (z niebieskim wzorkiem, ach) oczywiście definitywnie zniknął, drugi jak najbardziej się pokazał znowu...
Ten przydługi wstęp prowadzi do tytułowego złotego ogonka, od paru lat bowiem wykorzystujemy rozmaite okazje i upusty, aby zebrać komplet innych filiżanek i talerzyków do ciasta. A filiżanki wyposażone są zawsze w karteczkę producenta zawieszoną na złotej gumce. Gumki zbieram troskliwie, bo "zawsze mogą się przydać". :) I tak oto powstała zawieszka na złotej gumce. Bo czasem dobrze jest mieć taką zawieszkę na gumce właśnie :)
Jedna zawieszka, każda strona nieco inna.
Zielona ramka sprawa, że od razu robi się wiosennie, doskonale pasuje do słońca, które mam za oknem. :)
Pozdrawiam zatem z uśmiechem i... ruszam do pracy :)
PS. Na prośbę Agaty, Mysi i Aleksandry zdjęcie filiżanek wymienionych we wpisie. (Nie są to moje jedyne filiżanki....) . Niestety zdjęcia nie do końca oddają ich wielkość, czy raczej relacje międyz nimi :)
(a pod etykietą "skorupy" są jeszcze inne filiżanki :))
czwartek, 28 lutego 2019
wtorek, 26 lutego 2019
Śliwki na wiosnę oraz numer 1
Przypomniałam sobie niedawno, że mam śliwki w słoju, z którymi by coś trzeba zrobić... :).
Ne zamierzam jednak pisać o tych śliwkach :D.
Pokażę jedną z wielu śliwkowych zakładek. Jak to się często zdarza, zaczęłam haftować bez konkretnego pomysłu, bawiąc się zestawieniem kolorów i potem to się jakoś twórczo rozwinęło.
Zakładka pojedzie do Państwa Środka. Nowy Właściciel sięgnął po nią bez wahania, choć miała kilka do wyboru. Lubię momenty, kiedy widać, że moje prace znajdują mocny odzew, że ktoś natychmiast wie, że to czy tamto mu się podoba ;). I - co ciekawe - zdarza sie to nawet w odniesieniu do prac, co do których ja sama mam wątpliwości czy na pewno są ok (ale w tym przypadku nie miałam).
A tytułowy numer 1?
Otóż w minionym tygodniu udało mi się sfotografować absolutnie pierwszą wyhaftowaną przeze mnie zakładkę. A było to z dziesięć/dziewięć lat temu... Zakładka jest cały czas używana, z czego jestem niezmiernie dumna :). Kolorki chyba jednak trochę wyblakły (albo nie pamiętam dobrze jakie były).
Ne zamierzam jednak pisać o tych śliwkach :D.
Pokażę jedną z wielu śliwkowych zakładek. Jak to się często zdarza, zaczęłam haftować bez konkretnego pomysłu, bawiąc się zestawieniem kolorów i potem to się jakoś twórczo rozwinęło.
Zakładka pojedzie do Państwa Środka. Nowy Właściciel sięgnął po nią bez wahania, choć miała kilka do wyboru. Lubię momenty, kiedy widać, że moje prace znajdują mocny odzew, że ktoś natychmiast wie, że to czy tamto mu się podoba ;). I - co ciekawe - zdarza sie to nawet w odniesieniu do prac, co do których ja sama mam wątpliwości czy na pewno są ok (ale w tym przypadku nie miałam).
A tytułowy numer 1?
Otóż w minionym tygodniu udało mi się sfotografować absolutnie pierwszą wyhaftowaną przeze mnie zakładkę. A było to z dziesięć/dziewięć lat temu... Zakładka jest cały czas używana, z czego jestem niezmiernie dumna :). Kolorki chyba jednak trochę wyblakły (albo nie pamiętam dobrze jakie były).
poniedziałek, 25 lutego 2019
Rzadko się zdarza taka
Zazwyczaj robię zawieszki o dwóch różnych stronach - poza oczywiście przeplatankami, które z zasady są dwustronne (a na jednym kawałku kanwy).
Tym razem jednak choć wzór z typu "bez wzoru, co mi przyjdzie do głowy", to jednak obie strony zawieszki są identyczne i nawet jest tu jakaś symetria :).
Tak, żeby było jakoś inaczej.
Znowu rozdałam wszystkie zakładki (nawet te, których nie zdążyłam jeszcze pokazać) i muszę zbierać nowe :D. Lubię te wszystkie okazje do rozdawania jednak bardzo ;) I cieszę się jak zakłądki i zaiweszki jadą gdzieś daleko w Polskę albo i daleko w świat...
Tym razem jednak choć wzór z typu "bez wzoru, co mi przyjdzie do głowy", to jednak obie strony zawieszki są identyczne i nawet jest tu jakaś symetria :).
Tak, żeby było jakoś inaczej.
Znowu rozdałam wszystkie zakładki (nawet te, których nie zdążyłam jeszcze pokazać) i muszę zbierać nowe :D. Lubię te wszystkie okazje do rozdawania jednak bardzo ;) I cieszę się jak zakłądki i zaiweszki jadą gdzieś daleko w Polskę albo i daleko w świat...
czwartek, 21 lutego 2019
Podłużne
Delikatne kolczyki, tym razem w kształcie wydłużonych prostokątów.
Leciutkie.
I jednak nie do końca przewidywalne - błękit ożywia bardzo ciemna czerwień. Zabrzmi to absurdalnie, ale kiedy tak na nie patrzę (na zdjęciu) wydają mi się ... ciepłe. Dla osoby noszacej niebieskości są w sam raz. :)
Leciutkie.
I jednak nie do końca przewidywalne - błękit ożywia bardzo ciemna czerwień. Zabrzmi to absurdalnie, ale kiedy tak na nie patrzę (na zdjęciu) wydają mi się ... ciepłe. Dla osoby noszacej niebieskości są w sam raz. :)
poniedziałek, 18 lutego 2019
Wiosennie, jak należy
Ostatnie dni sprawiają, że wszyscy już myślą i mówią o wiośnie. Do tego ptaki śpiewają mi za oknem jak szalone. :) One nie liczą się z ostrzeżeniami na temat smogu (a to niebieskie niebo tak mami).
A jak wiosna, to niech bedzie i wiosenna zakładka.
O, proszę:
Dawno bardzo nie robiłam zakładek z obrazkiem, no to wreszcie jest. Wzór ptaszka ściągnięty z internetu, darmowy. Z tymi wzorami ptaszków jest taki kłopot, że przeważnie nawet jak wyglądają na malutkie, to i tak są za duże na zakładkę. No ale z tym się udało. Może jeszcze kiedyś znowu zrobię podobne zakładki-obrazki, kto wie. ;)
Pozdrawiam słonecznie u progu pracowitego tygodnia ;)
A jak wiosna, to niech bedzie i wiosenna zakładka.
O, proszę:
Dawno bardzo nie robiłam zakładek z obrazkiem, no to wreszcie jest. Wzór ptaszka ściągnięty z internetu, darmowy. Z tymi wzorami ptaszków jest taki kłopot, że przeważnie nawet jak wyglądają na malutkie, to i tak są za duże na zakładkę. No ale z tym się udało. Może jeszcze kiedyś znowu zrobię podobne zakładki-obrazki, kto wie. ;)
Pozdrawiam słonecznie u progu pracowitego tygodnia ;)
sobota, 16 lutego 2019
Baloniki??
Kiedyś wyhaftowałam kilka zakładek i ze trzy zawieszki z balonikami. Ładne były... To znaczy mam nadzieję, że nadal są ładne i są używane :D.
Zawieszka, którą teraz chcę pokazać jakoś tam odlegle wpisuje się w ten motyw - przynajmniej to właśnie rzuciło mi się w oczy, kiedy na nią spojrzałam na nowo.
Dwie strony podobne do siebie, ale i nieco inne. Balonik jednak jest wyraźny. :) No i nadal jakby zimowo...
A wczoraj wieczorem zapadła gęsta mgła. Wracaliśmy z koncertu przez park - podmarznięty staw, na nim kaczki i wszystko to w oparach mgły, przez którą przebijało się z trudem światło sodowych lamp, odbijajace się też w wodzie. Coś pięknego. Żałowałam, że nie miałam ze sobą aparatu...
Zawieszka, którą teraz chcę pokazać jakoś tam odlegle wpisuje się w ten motyw - przynajmniej to właśnie rzuciło mi się w oczy, kiedy na nią spojrzałam na nowo.
Dwie strony podobne do siebie, ale i nieco inne. Balonik jednak jest wyraźny. :) No i nadal jakby zimowo...
A wczoraj wieczorem zapadła gęsta mgła. Wracaliśmy z koncertu przez park - podmarznięty staw, na nim kaczki i wszystko to w oparach mgły, przez którą przebijało się z trudem światło sodowych lamp, odbijajace się też w wodzie. Coś pięknego. Żałowałam, że nie miałam ze sobą aparatu...
czwartek, 14 lutego 2019
Zdecydowana
Taka zakładka jakby nieco inna od poprzednich. Kolory zdecydowane, nasycone i raczej ciemne.
Ale efekt jest niezły.
Zauważyłam, że ostatnio trochę ciemniejsze barwy wchodzą mi w ręce. Taki czas?
Ale efekt jest niezły.
Zauważyłam, że ostatnio trochę ciemniejsze barwy wchodzą mi w ręce. Taki czas?
wtorek, 12 lutego 2019
Zdecydowanie zimowa
Zawieszka z grudnia.
Nie pamiętam czy wtedy leżał śnieg, grudzień był zresztą dla mnie wypełniony pracą. Ale coś tam udało mi sie wyhaftować - między innymi tę zawieszkę.
I nawet miałam ochotę pokazać ją wcześniej - ale jednak konsekwentnie trzymam się kolejności...
Jedna strona z czerwienią, druga z błękitami (bo to dwie strony jednej zawieszki). Każda strona nieco inna, trudno się zdecydować, która ładniejsza.
Ogólny wygląd zdecydowanie zimowy. W sumie w takie wieszadełka mogłabym nawet choinkę ubrać ;)
Nie pamiętam czy wtedy leżał śnieg, grudzień był zresztą dla mnie wypełniony pracą. Ale coś tam udało mi sie wyhaftować - między innymi tę zawieszkę.
I nawet miałam ochotę pokazać ją wcześniej - ale jednak konsekwentnie trzymam się kolejności...
Jedna strona z czerwienią, druga z błękitami (bo to dwie strony jednej zawieszki). Każda strona nieco inna, trudno się zdecydować, która ładniejsza.
Ogólny wygląd zdecydowanie zimowy. W sumie w takie wieszadełka mogłabym nawet choinkę ubrać ;)
niedziela, 10 lutego 2019
Szczepan z Zamku
Z Błękitnego Zamku...
Piątkowy dzień przebiegał nam pod znakiem podróży. Kiedy zmęczeni ale zadowoleni dotarliśmy do domu, na stole z porozkładanymi zdjęciami znalazłam niewielkie pudełko. Paczka! Rzut oka na nadawcę wyjaśnił wszystko ;).
W paczuszcze cało i zdrowo dojechał do mnie unikalny szop pracz w wersji kieszonkowej, czyli Szczepan od Oli z Błękitnego Zamku. Dojechał - dodajmy - z całym zestawem bandanek, które natychmiast rozwiesił na pierwszym napotkanym drzewie :D.
O, proszę:
Z racji bandanek kojarzy mi się z kowbojem, choć nie ma ani kapelusza, ani coltów. :)
Podobno dzikich szopów jest w Polsce coraz więcej i nie jest to dobre dla naszej przyrody Ale ten jeden na pewno nie jest szkodnikiem. A myślę, że jeszcze wiele radości będzie przynosił....
Olu, dziękuję serdecznie!
Piątkowy dzień przebiegał nam pod znakiem podróży. Kiedy zmęczeni ale zadowoleni dotarliśmy do domu, na stole z porozkładanymi zdjęciami znalazłam niewielkie pudełko. Paczka! Rzut oka na nadawcę wyjaśnił wszystko ;).
W paczuszcze cało i zdrowo dojechał do mnie unikalny szop pracz w wersji kieszonkowej, czyli Szczepan od Oli z Błękitnego Zamku. Dojechał - dodajmy - z całym zestawem bandanek, które natychmiast rozwiesił na pierwszym napotkanym drzewie :D.
O, proszę:
Z racji bandanek kojarzy mi się z kowbojem, choć nie ma ani kapelusza, ani coltów. :)
Podobno dzikich szopów jest w Polsce coraz więcej i nie jest to dobre dla naszej przyrody Ale ten jeden na pewno nie jest szkodnikiem. A myślę, że jeszcze wiele radości będzie przynosił....
Olu, dziękuję serdecznie!
środa, 6 lutego 2019
Kolczyki in blue
Kolczyki, które powstały jako prezent dla siostry właścicielki kolczyków pokazywanych w poprzednim wpisie.
Najstarsza Kamzikówna doniosła, że dziewczę lubi kolor niebieski. No to ruszyłam z niebieskim ;).
Tym razem każdy z kolczyków posiada dwie różne, choć oczywiście podobne strony (co widoczne jest na zdjęciu). Nie wszystkie subtelności kolorystyczne wyszły na fotografii, ale sądzę, że widać z grubsza efekt. Kolczyki są zatem identyczne, nie tak jak poprzednio. Właścicielka podesłała foto, zatem wiem, że pasują ;). I cieszę się z tego ogromnie ;).
Najstarsza Kamzikówna doniosła, że dziewczę lubi kolor niebieski. No to ruszyłam z niebieskim ;).
Tym razem każdy z kolczyków posiada dwie różne, choć oczywiście podobne strony (co widoczne jest na zdjęciu). Nie wszystkie subtelności kolorystyczne wyszły na fotografii, ale sądzę, że widać z grubsza efekt. Kolczyki są zatem identyczne, nie tak jak poprzednio. Właścicielka podesłała foto, zatem wiem, że pasują ;). I cieszę się z tego ogromnie ;).
niedziela, 3 lutego 2019
Od dawna nie było
Ba, nawet od bardzo dawna nie było na blogu kolczyków.
Bo też i kolczyków nie robię zbyt wiele. Ale czasem się zdarza :). Ostatnio jednak trzy pary powstały i pokaże je sukcesywnie...
Dziś pierwsze z trójki.
Prekursor motywu labiryntu, który potem wykorzystywałam na zakładkach.
Te kolczyki są zrobione taką sama metodą jak większość zawieszek, czyli każdy złożony jest z dwóch zszytych kawałków. Każda strona jest i taka sama, i jednocześnie inna: główny motyw - fioletowy ślimak - jest obecny wszedzie, natomiast cieniowanie - od kremowego przez żółty i pomarańczowy po czerwień jest już dowolne, na każdej z czterech płaszczyzn (każdy z dwóch kolczyków ma dwie strony) inne. Myślę, że to nie przeszkadza, a wręcz jest urozmaiceniem.
Kolczyki były robione dla prawdziwej Artystki, długo myślałam nad doborem koloru, ale chyba trafiłam.
Właściwie to to jest bardzo fajna praca takie kolczyki. Może powinnam częściej? Muszę zamówić bigle...
Bo też i kolczyków nie robię zbyt wiele. Ale czasem się zdarza :). Ostatnio jednak trzy pary powstały i pokaże je sukcesywnie...
Dziś pierwsze z trójki.
Prekursor motywu labiryntu, który potem wykorzystywałam na zakładkach.
Te kolczyki są zrobione taką sama metodą jak większość zawieszek, czyli każdy złożony jest z dwóch zszytych kawałków. Każda strona jest i taka sama, i jednocześnie inna: główny motyw - fioletowy ślimak - jest obecny wszedzie, natomiast cieniowanie - od kremowego przez żółty i pomarańczowy po czerwień jest już dowolne, na każdej z czterech płaszczyzn (każdy z dwóch kolczyków ma dwie strony) inne. Myślę, że to nie przeszkadza, a wręcz jest urozmaiceniem.
Kolczyki były robione dla prawdziwej Artystki, długo myślałam nad doborem koloru, ale chyba trafiłam.
Właściwie to to jest bardzo fajna praca takie kolczyki. Może powinnam częściej? Muszę zamówić bigle...
piątek, 1 lutego 2019
Truskawki styczniowe
Podróże kształcą. Może nie zawsze i nie wszystkie, ale jednak.
Podczas naszej szalonej styczniowej włoskiej podróży spotkaliśmy takie oto drzewko. Drzewo w sumie, bo niemałe.
Na pierwszy rzut oka nic nadzwyczajnego. Drugi rzut oka jednak sprawił, że zaczęłam przygladać mu się z zainteresowaniem, choć rosło daleko od ulicy (i nie uszczknęłam listka, czego żałuję). A rzuciłam okiem na ziemię, na której leżały takie oto owoce:
Tak tak, wyglądały jak kolczaste truskawki. Może nie te największe, ale też i większe od poziomek zdecydowanie. Tej wielkości truskawki pięknie owocują na Kaszubach w poczatku lipca.
Aż zaczęłam sprawdzać, czy na pewno rosną na drzewie...
Rosły ;)
Podczas naszej szalonej styczniowej włoskiej podróży spotkaliśmy takie oto drzewko. Drzewo w sumie, bo niemałe.
Na pierwszy rzut oka nic nadzwyczajnego. Drugi rzut oka jednak sprawił, że zaczęłam przygladać mu się z zainteresowaniem, choć rosło daleko od ulicy (i nie uszczknęłam listka, czego żałuję). A rzuciłam okiem na ziemię, na której leżały takie oto owoce:
Tak tak, wyglądały jak kolczaste truskawki. Może nie te największe, ale też i większe od poziomek zdecydowanie. Tej wielkości truskawki pięknie owocują na Kaszubach w poczatku lipca.
Aż zaczęłam sprawdzać, czy na pewno rosną na drzewie...
Rosły ;)
Męczyło mnie trochę co to jest. Jakoś nie umiałam znaleźć nic podobnego w internecie, poza jednym zdjęciem opisanym jako "dziwne czerwone owoce". Owoce, czerwone i dziwne niewątpliwie. Ale co?
Pomoc znajomych okazała się bezcenna. Po odrzuceniu supozycji, że to liczi (zdecydowanie inne liście) uznałyśmy, że jest to ni mniej ni więcej, tylko drzewo truskawkowe. Naprawdę, istnieje drzewo truskawkowe, ma nazwę łacińską Arbutus undeo i kilka jeszcze innych nazw polskich: chruścina jagodna, drzewo poziomkowe, poziomkowiec. Należy do rodziny wrzosowatych i te urocze jagody podobno są mdłe w smaku. Za to liście nie opadają na zimę i drzewo jest odporne na mrozy. Ponoć w Polsce można kupić nasiona, sadzonki i nawet drzewka do posadzenia.
Co więcej, znalazłam informację, że drzewo truskawkowe uwzględnił Hieronim Bosch na obrazie "Ogród rozkoszy ziemskich".
O, proszę (ja - wydaje mi się - znalazłam je na tym obrazie...):
oraz że jest umieszczone w herbie Madrytu. (Tu używają nazwy drzewo poziomkowe).
A najzabawniejsze jest to, że do wczoraj naprawdę śmiałabym się, gdyby mi ktoś powiedział, że istnieje drzewo poziomkowe/truskawkowe.
Drzewo
truskawkowe pojawia się na jednym z najbardziej znanych obrazów, dziele
Hieronima Boscha „Ogród ziemskich rozkoszy”. Poziomkowiec występuje
również w herbie Madrytu.
http://mowimyjak.se.pl/dom-i-ogrod/rosliny-i-ogrod/drzewo-truskawkowe-co-za-roslina-i-jak-sie-ja-uprawia,12_70606.html
http://mowimyjak.se.pl/dom-i-ogrod/rosliny-i-ogrod/drzewo-truskawkowe-co-za-roslina-i-jak-sie-ja-uprawia,12_70606.html
chruścina jagodna, drzewo poziomkowe oraz poziomkowiec
http://mowimyjak.se.pl/dom-i-ogrod/rosliny-i-ogrod/drzewo-truskawkowe-co-za-roslina-i-jak-sie-ja-uprawia,12_70606.html
http://mowimyjak.se.pl/dom-i-ogrod/rosliny-i-ogrod/drzewo-truskawkowe-co-za-roslina-i-jak-sie-ja-uprawia,12_70606.html
chruścina jagodna, drzewo poziomkowe oraz poziomkowiec
http://mowimyjak.se.pl/dom-i-ogrod/rosliny-i-ogrod/drzewo-truskawkowe-co-za-roslina-i-jak-sie-ja-uprawia,12_70606.html
http://mowimyjak.se.pl/dom-i-ogrod/rosliny-i-ogrod/drzewo-truskawkowe-co-za-roslina-i-jak-sie-ja-uprawia,12_70606.html
chruścina jagodna, drzewo poziomkowe oraz poziomkowiec
http://mowimyjak.se.pl/dom-i-ogrod/rosliny-i-ogrod/drzewo-truskawkowe-co-za-roslina-i-jak-sie-ja-uprawia,12_70606.html
http://mowimyjak.se.pl/dom-i-ogrod/rosliny-i-ogrod/drzewo-truskawkowe-co-za-roslina-i-jak-sie-ja-uprawia,12_70606.html
chruścina jagodna, drzewo poziomkowe oraz poziomkowiec
http://mowimyjak.se.pl/dom-i-ogrod/rosliny-i-ogrod/drzewo-truskawkowe-co-za-roslina-i-jak-sie-ja-uprawia,12_70606.html
http://mowimyjak.se.pl/dom-i-ogrod/rosliny-i-ogrod/drzewo-truskawkowe-co-za-roslina-i-jak-sie-ja-uprawia,12_70606.html