Do tego wpisu zmobilizowała mnie Autorka bloga https://pieswswetrze.blogspot.com pisząc o rozmaitych "pocieszkach" zakupowych. Okazało się bowiem, że mamy w domu takie samo ptactwo 😂.
Dawno dawno temu spodobały mi się drewniane cepeliowskie ptaszki. Ptaszki mini, z prawdziwymi miały (i mają) wspólny głównie kształt. Ale takie urokliwe maleństwa przemawiają do serca. Zaczęły zatem zasiedlać nasz dom, przede wszystkim kuchnię. To było - jak napisałam - dawno, niektóre zatem już nie dożyły współczesności. Część kupowałam ja, inne dostawałam w prezencie (mój Tato był czuły na takie drobiazgi). Do niedawna kilka z nich mieszkało na ścianie, ale po malowaniu musiały się wyprowadzić. Niektóre z kuchni wyemigrowały... Na potrzeby tego wpisu urządziłam bezkrwawe łowy z aparatem, niemal jak w dżungli...
Ptaszki dzielą się na kilka grup.
Okołofirankowe, po których widać czasem starość, oj, widać...
Nagałązkowe, a włąściwie nakwirlejkowe, bowiem u nas jest sporo tzw. kwirlejek (w innych częściach Polski - mątewek) robionych z czubków choinek...
Kwietnikowe
(Dudek, jedyny zdekupażowany, mieszka w mojej pracowni)
Lampowo-świecznikowe
Ten biały, to przyjechał z nami ze skansenu we Wdzydzach.
Inne
na przykład przyprawowe
koszyczkowe
Srokowate ;), jeden po liftingu...
Jest też kilka okazów z nieco innej bajki.
Spore ptaszydło wykonane na warsztatach dla osób niepełnosprawnych. Fruwa pod sufitem. Kupiliśmy je na aukcji na koncercie w Filharmonii. Duży jest. Polakierowałam go kiedyś...
Żółta okrąglutka sierotka. Były jeszcze dwa ptaki z tej serii, każdy w innej pozie i w innym kolorze, w tym jeden z cudownym oczopląsem, ale się niestety stłukły...
I na koniec mądra sówka, która przybyła do mnie w saniach św Mikołaja w grudniu ubiegłego roku. Młodzieńka zatem, bo te inne to w większości ponad 20 lat mają...
Ptaszki, jak to ptaszki, mają skrzydełka, zatem zdarza im się wędrować po domu i siadać w różnych miejscach :D. Nie zawsze wyglądają tak samo, ale zawsze budzą miłe skojarzenia i wspomnienia.