Zaszalałam w tym tygodniu dekupażowo. Pewnie prędzej czy później znajdą się domy i dla skrzyneczek.
Dziś pokazuję Wam skrzyneczki w róże na szaroróżowawym tle - takim nie do końca uchwytnym. Bardzo mi się kiedyś te serwetki spodobały, bo są takie, hm, nieoczywiste.
Skrzyneczki powstały na razie dwie ( w te różyczki), jedna większa, druga mniejsza. Byłam pracowita i cierpliwie wykleiłam nie tylko zewnętrzne ścianki, ale i wnętrze.
Z tym wyklejaniem w środku to zawsze trochę jest stresująco. Serwetki w kawałku bywają kapryśne, czasem się bezsensownie przesuwają, rwą, źle przycinają... No i nie da się idealnej gładkości wewnątrz osiągnąć z moim żelazkiem, bo jest za duże :).
Tak wykończone pudełeczka kojarzą mi się ze stylem zwanym angielskim. I są trochę staroświeckie, chyba przez te różyczki właśnie. Ale miłe są :).
Ładnie wyszło, Agaja!
OdpowiedzUsuńThanks a lot.
UsuńWyglądają uroczo. Podziwiam Twoją cierpliwość i precyzję w wyklejaniu środka.
OdpowiedzUsuńDzięki za dobre słowo. Udało mi się pokonać zniechęcenie do takiego wykończenia
UsuńBardzo ładne. Fajnie, że w środku też są zdobione.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Myślę, że takie są o wiele lepsze i warto było.
UsuńSą wymagające. Ale wychodzą pięknie.
OdpowiedzUsuńDzięki. Na pewno było warto się poćwiczyć w cierpliwości.
UsuńŚliczne, ja trochę tęsknię za decoupage ale pewnie jeszcze trochę sobie potesknie ....
OdpowiedzUsuńTy masz tyle na głowie, że aż strach. Na wszystko przyjdzie czas.
Usuń