W sercu Kaszub. Tam, gdzie tablice przy drogach umieszczane są w dwóch językach. Tam, gdzie jeziora, lasy i miejsca znajome z grzybobrań i prób rzucania spinningiem. Jest w tej ziemi coś, co chwyta za serce. I piękno, i historia, i ...
Jest tam też miejsce, w którym odpoczywam jak nigdzie indziej, ostatni ukochany przez mojego Tatę kawałek ziemi... :)
Ale tu będzie o takim jednym miasteczku. Kiedy byłam tam pierwszy raz nie pamiętam. Pamiętam za to wyprawę do kościoła w niedzielę w latach 80. z paczką znajomych, wyprawę, bo najpierw kawał pieszo przez las, potem autobusem (a czy przyjedzie?). Jakoś nie pamiętam powrotu, ale przecież wróciliśmy. ;) Został mi w pamięci olbrzymi kościół z cegły z niezwykłą, z daleka widoczną wieżą. Widok kościoła z zewnątrz utrwaliłam sobie, bo niejednokrotnie przejeżdżaliśmy obok. Ale na zajrzenie do środka nie było czasu. Dopiero teraz.
Brusy/Brusë stanowią centrum jednego z regionów Kaszub zwanego Zabory - jak głosi przykościelna tablica. Jest to jedna z najstarszych parafii na Pomorzu, pierwsza wzmianka z 1351 r. Istniejący obecnie kościół jest oczywiście którymś kolejnym, wzniesionym w XIX w. wewnątrz jednak są zabytki starsze, z XV i XVIII w.
Wieże - dwa hełmy więc mówi się o dwóch wieżach a tak naprawdę to jest jedna z dwoma hełmami. Nietypowa. Pamiętam jak kiedyś z jakiejś dziwnej perspektywy widziałam tylko jeden hełm (nałożyły się) i nie mogłam zrozumieć gdzie podziała się druga wieża :)
Cały kościół jest naprawdę o-grom-ny.
W środku są trzy nawy, środkowa znacznie wyższa od bocznych. I ciekawy drewniany sufit. To zdjęcie zrobione jest z końca kościoła zza ostatnich ławek. widać jaki jest długi.
A tu widok z mniej więcej połowy kościoła w tył.
Sufit w bocznej nawie.
I taka ciekawostka: nad łukami ściany oddzielającej nawy wizerunki 12 apostołów, przy czym zamiast Judasza jest Paweł, a nie Maciej. Skojarzyło mi się z... posągami apostołów w rzymskich bazylikach :)
I taki detal. Nie zabytek raczej ale ciekawy :)
A na koniec wiersz o bruskim kościele. Mam nadzieję, że widać.
Jak dobrze, że tradycja i język są tam przechowywane i szanowane...
A nawet samo odczytywanie nazw miejscowości (najlepiej przeczytać je sobie głośno) i porównywanie z nazwą polską jest bardzo pouczające - dla miłośników języków oczywiście :)
Tylko trzeba umieć przeczytać :))))
OdpowiedzUsuńMówisz, że to takie trudne? :) No może i tak, jak ktoś nie jest przyzwyczajony do dziwnych czasem "ogonków". Ale można popróbować ;)
UsuńNo jak Mężowi pokazywałam kiedyś tekst pisany po kaszubsku to nic nie umiał rozszyfrować :P Ale on z Podlasia :P
UsuńMiał prawo. :) Zawsze lepiej jest przeczytać sobie głośno ;) Ja tak radzę sobie ze słowackim - o wiele więcej się rozumie słysząc ;)
Usuńpopróbowalam czytać :) nie do końca wszystko załapałam ale to fajne doświadczenie :)
OdpowiedzUsuńpiękny kościół... bardzo lubię takie miejsca :)
odpoczywaj! :*****
Odpoczywania było przez jakieś półtora dnia. I dwa wieczory i dwie noce.
UsuńTeż nie wszystko łapię :)
:****
Bardzo interesująca świątynia.
OdpowiedzUsuńTaka niezwykła.
Usuń