Kolejne może, może się kiedyś pojawią, na razie drugi słoik ozdobiony przeze mnie metodą decoupage'u.
Wszystko zaczęło się od... pokrywki. No bo jak można przejść obojętnie obok TAKIEJ pokrywki?
Świetna, prawda?
Postanowiłam zatem dorobić jej słoiczek...
Oczywiście najpierw pomalowałam go na biało.
Dobrzy ludzie podarowali mi serwetkę z wzorem, który bardzo pasował do pokrywki.... Wolałabym, aby ten koszyk był ciut mniejszy, ale był taki jaki był.
Z drugiej strony nie ma koszyka. Jest pasek i serduszko.
W sumie to całkiem nieźle wyszło. A najważniejsze, że bardzo się ten słoiczek spodobał mojej Teściowej która dostała go jako część prezentu na imieniny.
I jeszcze widok w całości:
Pewnie jeszcze ten koszyk wykorzystam, może na większym słoju?
poniedziałek, 30 września 2019
sobota, 28 września 2019
Z granatem
Zawieszka wykonana trochę na czas w wakacje, bo potrzebny było mi drobiazg dla kogoś.
Wyraźnie zaznaczona obwódka zdaje się podkreślać granice - trochę mi to trudno opisać. Ale chodzi o to, że taka ramka generalnie sprawia, że zawieszka (albo zakładka) bardzo wyraźnie "mówi", że jest zamkniętą całością.
W sumie nihil novi - a jednak zawsze jakoś inaczej. Tutaj ciekawy efekt dała nitka, której kolor określiłabym jako jasnozgniłozielony. Plus jakaś resztka cieniowanej czerwonej.
Zdarza mi się czasem spotkać moje zawieszki gdzieś tam dyndające i zawsze jest to wielka frajda :).
Wyraźnie zaznaczona obwódka zdaje się podkreślać granice - trochę mi to trudno opisać. Ale chodzi o to, że taka ramka generalnie sprawia, że zawieszka (albo zakładka) bardzo wyraźnie "mówi", że jest zamkniętą całością.
W sumie nihil novi - a jednak zawsze jakoś inaczej. Tutaj ciekawy efekt dała nitka, której kolor określiłabym jako jasnozgniłozielony. Plus jakaś resztka cieniowanej czerwonej.
Zdarza mi się czasem spotkać moje zawieszki gdzieś tam dyndające i zawsze jest to wielka frajda :).
czwartek, 26 września 2019
Inne kolory
Zakładek mam jeszcze kilka do pokazania. :)
Tym razem zdecydowana odmiana kolorystyki.
Takie buraczkowości, trochę różowego i inne nitki - odpoczynek i energia po spokojnych brązach.
To jest naprawdę fascynująca i wciągająca praca - patrzeć jak układają się kolory i jak zmieniają się po dodaniu innych obok, jak powstaje coś ciekawego z samego przeplatania nici. Ach :).
Pozdrawiam ;)
Tym razem zdecydowana odmiana kolorystyki.
Takie buraczkowości, trochę różowego i inne nitki - odpoczynek i energia po spokojnych brązach.
To jest naprawdę fascynująca i wciągająca praca - patrzeć jak układają się kolory i jak zmieniają się po dodaniu innych obok, jak powstaje coś ciekawego z samego przeplatania nici. Ach :).
Pozdrawiam ;)
wtorek, 24 września 2019
Serduszka
Był taki moment, że potrzebowałam dużo drobiazgów do rozdania. Przypomniałam sobie wtedy o białych drewnianych serduszkach kupionych jakiś czas wcześniej.
Serduszka, resztki serwetek... w sumie szybko poszło :)
Najpierw dwa zdjęcia poglądowe - fronty i tyły :).
Serduszka miały być wieszane. Dorobiłam zatem sznureczki z muliny w różnych kolorach i przykleiłam żelową "Kropelką". Sznureczki były użyteczne po nakładaniu kolejnych warstw lakieru...
System suszenia na drewnianej łyżce sprawdził się doskonale. :)
Na ostatnim zdjęciu, które pokażę dobrze widać jak potraktowałam brzegi serduszek - w większości pomalowałam farbą, ale jedno zostawiłam białe i nie wiem, czy to nie było to najlepsze.
W sumie, jeśli uda mi się znowu kupić takie serduszka, to z przyjemnością powtórzę taka zabawę ;). Albo i z innymi... Takie serduszka w paski też wyglądałyby ciekawie...
Serduszka, resztki serwetek... w sumie szybko poszło :)
Najpierw dwa zdjęcia poglądowe - fronty i tyły :).
Serduszka miały być wieszane. Dorobiłam zatem sznureczki z muliny w różnych kolorach i przykleiłam żelową "Kropelką". Sznureczki były użyteczne po nakładaniu kolejnych warstw lakieru...
System suszenia na drewnianej łyżce sprawdził się doskonale. :)
Na ostatnim zdjęciu, które pokażę dobrze widać jak potraktowałam brzegi serduszek - w większości pomalowałam farbą, ale jedno zostawiłam białe i nie wiem, czy to nie było to najlepsze.
W sumie, jeśli uda mi się znowu kupić takie serduszka, to z przyjemnością powtórzę taka zabawę ;). Albo i z innymi... Takie serduszka w paski też wyglądałyby ciekawie...
niedziela, 22 września 2019
Pudełko jubileuszowe
Pod koniec sierpnia nasi przyjaciele obchodzili 30 rocznicę ślubu. Było za późno na haftowanie, ale przypomniałam sobie, że mam w domu "wolne" pudełko. Przyjaciele od zawsze podają herbatę/kawę w pomarańczowym serwisie, mają też żółtopomarańczowe szafki w kuchni. Pomyślałam, że pudełko na herbaty czy jakieś przydasie, dostosowane kolorystycznie, może być niezłym pomysłem.
Wyjęłam zatem (a może dopiero wtedy je kupiłam? nie pamietam...) żółtopomarańczowe serwetki i brązową farbę akrylową.
Farbą pomalowane są ścianki od wewnątrz (również brzegi serduszkowych otworów i ścianek) oraz dno od spodu, natomiast ścianki od zewnątrz i dno od środka wykleiłam serwetkami. Każda ścianka przyklejana z osobnego kawałka.
W środku dodałam motyw związany z jubileuszem. Cyfry są napisane permanentnym markerem (białym) pod warstwami lakieru. Maja tło z kawałka serwetki - jak maźnięte pędzlem.
Tu niżej widać dno w całej okazałości. Zdaje mi się, że nie bardzo miałam jak umieścić wzór symetrycznie, ale taki niesymetryczny jest ciekawszy.
Na dnie zauważyłam jakąś skazę, już nie pamiętam w sumie co to było, ale jakoś mi takie dwa serduszka tu przypasowały. Też marker.
Wszystko utrwalone lakierem z połyskiem.
I to w sumie tyle. Pudełko bardzo się podobało i mam nadzieję, że jest używane,
w najbliższych dniach będziemy mieć okazję to sprawdzić. :)
Wyjęłam zatem (a może dopiero wtedy je kupiłam? nie pamietam...) żółtopomarańczowe serwetki i brązową farbę akrylową.
Farbą pomalowane są ścianki od wewnątrz (również brzegi serduszkowych otworów i ścianek) oraz dno od spodu, natomiast ścianki od zewnątrz i dno od środka wykleiłam serwetkami. Każda ścianka przyklejana z osobnego kawałka.
W środku dodałam motyw związany z jubileuszem. Cyfry są napisane permanentnym markerem (białym) pod warstwami lakieru. Maja tło z kawałka serwetki - jak maźnięte pędzlem.
Tu niżej widać dno w całej okazałości. Zdaje mi się, że nie bardzo miałam jak umieścić wzór symetrycznie, ale taki niesymetryczny jest ciekawszy.
Na dnie zauważyłam jakąś skazę, już nie pamiętam w sumie co to było, ale jakoś mi takie dwa serduszka tu przypasowały. Też marker.
Wszystko utrwalone lakierem z połyskiem.
I to w sumie tyle. Pudełko bardzo się podobało i mam nadzieję, że jest używane,
w najbliższych dniach będziemy mieć okazję to sprawdzić. :)
piątek, 20 września 2019
Beże i brązy symetrycznie
Tonacja podobna jak poprzedniej zakładki, ale tym razem zachowałam symetrię.
I oczywiście wszystko wygląda zupełnie inaczej!
Jest jakby "grzeczniejsza" od poprzedniej. Ale też można się zagubić próbując śledzić wszystkie przeploty. Jak ja lubię te zakładki :)
Wieczory u nas okropnie zimne. Ale ta zakładka jeszcze taka mocno letnia - jak dojrzałe lato...
I oczywiście wszystko wygląda zupełnie inaczej!
Jest jakby "grzeczniejsza" od poprzedniej. Ale też można się zagubić próbując śledzić wszystkie przeploty. Jak ja lubię te zakładki :)
Wieczory u nas okropnie zimne. Ale ta zakładka jeszcze taka mocno letnia - jak dojrzałe lato...
środa, 18 września 2019
Secesyjna
Sierpień i wrzesień upłynęły (no, upływają) pod znakiem zakładek tzw.
dwustronnych, niby krzyżykowych, ale też i nie do końca krzyżykowych.
Przyznam, że bardzo je lubię robić - to niemal jak nałóg, nie sposób
(niemal) się oderwać.
Zatem pokazuję pierwszą z całej serii. Jeszcze dość... hm... grzeczną?
Bo potem się rozwinęłam... jeszcze bardziej.
Czemu secesyjna? Tak mi się ten wzór i kolory skojarzyły - z witrażami na korytarzach secesyjnych kamienic, które teraz już bardzo rzadko da się obejrzeć, bo wszędzie (słusznie, ale żal) domofony.
Oczywiście w realu lepiej widać wszystkie zawiłe sploty i subtelne odcienie nitek. ;)
No i art nouveau to dążenie do nowego stylu. Niewątpliwie do tej zakładki to pasuje... A że sto lat po tej pierwszej secesji? Kto by się tym przejmował... :D
Zatem pokazuję pierwszą z całej serii. Jeszcze dość... hm... grzeczną?
Bo potem się rozwinęłam... jeszcze bardziej.
Czemu secesyjna? Tak mi się ten wzór i kolory skojarzyły - z witrażami na korytarzach secesyjnych kamienic, które teraz już bardzo rzadko da się obejrzeć, bo wszędzie (słusznie, ale żal) domofony.
Oczywiście w realu lepiej widać wszystkie zawiłe sploty i subtelne odcienie nitek. ;)
No i art nouveau to dążenie do nowego stylu. Niewątpliwie do tej zakładki to pasuje... A że sto lat po tej pierwszej secesji? Kto by się tym przejmował... :D
poniedziałek, 16 września 2019
sobota, 14 września 2019
Na zamówienie
Tak sobie któregoś dnia westchnęłam.. i to na głos:
"Chciałabym dziś zobaczyć jelenia".
Co prawda w wyobraźni widziałam raczej chyba łanię (w lesie było mnóstwo jelenich śladów)... ale....
Życzenie się spełniło :D. I to w momencie, w którym już na to kompletnie nie liczyłam.
"Chciałabym dziś zobaczyć jelenia".
Co prawda w wyobraźni widziałam raczej chyba łanię (w lesie było mnóstwo jelenich śladów)... ale....
Życzenie się spełniło :D. I to w momencie, w którym już na to kompletnie nie liczyłam.
czwartek, 12 września 2019
Morskie inaczej
Na fali pudełkowej i z potrzeby dania prezentu powstało jeszcze jedno z gatunku "morskich".
Bardzo konsekwentnie utrzymane w niebiesko-białej kolorystyce.
Wykorzystałam "marynarską" serwetkę oraz białą i granatową farbę.
Boki z pionowymi paskami i dno od zewnątrz to jeden kawałek serwetki. Boki z paskami poziomymi docinałam osobno.
Podobają mi się te pudełka z serduszkowym uchwytem. Tutaj konieczne było najpierw delikatne przeszlifowanie. Brzegi otworów postanowiłam zostawić białe.
Po namyśle zrobiłam "obwódkę" wewnątrz. Wydaje mi się, że pudełku wyszło to na plus. Trochę się nagimnastykowałam z wklejeniem tych pasków tak, by były równiutkie.
No i wykorzystałam dwa rodzaje lakieru - głównie dlatego, że matowy mi się kończył. I tak na zewnątrz pudełka jest lakier matowy, dzięki czemu jest ono też miłe w dotyku, bardziej aksamitne, a w środku jest lakier z połyskiem, co widać na zdjęciach.
Tym razem oparłam się pokusie dodania czerwieni i chyba dobrze. (A poza tym czasu było mało...)
Bardzo konsekwentnie utrzymane w niebiesko-białej kolorystyce.
Wykorzystałam "marynarską" serwetkę oraz białą i granatową farbę.
Boki z pionowymi paskami i dno od zewnątrz to jeden kawałek serwetki. Boki z paskami poziomymi docinałam osobno.
Podobają mi się te pudełka z serduszkowym uchwytem. Tutaj konieczne było najpierw delikatne przeszlifowanie. Brzegi otworów postanowiłam zostawić białe.
Po namyśle zrobiłam "obwódkę" wewnątrz. Wydaje mi się, że pudełku wyszło to na plus. Trochę się nagimnastykowałam z wklejeniem tych pasków tak, by były równiutkie.
No i wykorzystałam dwa rodzaje lakieru - głównie dlatego, że matowy mi się kończył. I tak na zewnątrz pudełka jest lakier matowy, dzięki czemu jest ono też miłe w dotyku, bardziej aksamitne, a w środku jest lakier z połyskiem, co widać na zdjęciach.
Tym razem oparłam się pokusie dodania czerwieni i chyba dobrze. (A poza tym czasu było mało...)
wtorek, 10 września 2019
Jedna z małych ulubionych
Zawieszki też tego lata powstawały. Kilka nawet niemal na czas :).
Dziś jeszcze jedna odsłona czerwieni. Maleństwo, ale urokliwe :).
Zawsze mnie zadziwia, że nie ma opcji by któreś z moich "dziełek" nie znalazło amatora, nawet jeśli ja nie jestem pewna czy mi się do końca podoba. To zdanie nie dotyczy tej zawieszki, bo ona mi się akurat podobała, ale przypomniało mi się jak ostatnio dawałam komuś do wyboru parę zawieszek i ta osoba sięgnęła bez wahania po najmniejszą - czerwoną :)
A czerwień jest w sumie optymistyczna :)
I już niedługo będziemy zachwycać się znowu pięknymi, czerwonymi liśćmi...
Dziś jeszcze jedna odsłona czerwieni. Maleństwo, ale urokliwe :).
Zawsze mnie zadziwia, że nie ma opcji by któreś z moich "dziełek" nie znalazło amatora, nawet jeśli ja nie jestem pewna czy mi się do końca podoba. To zdanie nie dotyczy tej zawieszki, bo ona mi się akurat podobała, ale przypomniało mi się jak ostatnio dawałam komuś do wyboru parę zawieszek i ta osoba sięgnęła bez wahania po najmniejszą - czerwoną :)
A czerwień jest w sumie optymistyczna :)
I już niedługo będziemy zachwycać się znowu pięknymi, czerwonymi liśćmi...
niedziela, 8 września 2019
Ciekawe, czy ktoś czeka
Tak się rozochociłam różnościami, że zaczęłam się zastanawiać, czy ktoś czeka na kolejną zakładkę.
Bo ja nie próżnuję, nie.
Dziś zakładka szalona kolorystycznie.
Nie byłam z początku do niej przekonana, ale podobała się już na etapie tworzenia i spodobała się nowej właścicielce. Zatem pomysł, pomimo moich wątpliwości, trafiony.
Ciemne (ciemnogranatowe) linie sprawiają, że zakładka wydaje się przestrzenna. Te grube są normalnie haftowane, te cienkie naszyte na wierzchu. Lubię takie kombinacje. I proszę zwrócić uwagę na puchaty ogonek ;).
Udało się trochę resztek wykorzystać :)
Bo ja nie próżnuję, nie.
Dziś zakładka szalona kolorystycznie.
Nie byłam z początku do niej przekonana, ale podobała się już na etapie tworzenia i spodobała się nowej właścicielce. Zatem pomysł, pomimo moich wątpliwości, trafiony.
Ciemne (ciemnogranatowe) linie sprawiają, że zakładka wydaje się przestrzenna. Te grube są normalnie haftowane, te cienkie naszyte na wierzchu. Lubię takie kombinacje. I proszę zwrócić uwagę na puchaty ogonek ;).
Udało się trochę resztek wykorzystać :)
piątek, 6 września 2019
Skrzypek
Hm,
a może jednak altowiolista? Nie, jednak chyba skrzypek.
I tylko nie wiem czy pilnuje schodów na zamek, czy zaprasza do pobliskiej knajpy...
a może jednak altowiolista? Nie, jednak chyba skrzypek.
I tylko nie wiem czy pilnuje schodów na zamek, czy zaprasza do pobliskiej knajpy...
środa, 4 września 2019
Przyłapana
poniedziałek, 2 września 2019
Bukiet sentymentalny
Najpiękniejsze suche bukiety, jakie w życiu widziałam robiła moja Mama Chrzestna. Stały w szarych lub zielonych wazonach w trzech czy czterech kątach pokoju, na półkach z książkami i kolekcją zielonych wazoników oraz fotografii. Zmieniające się z porami roku i co roku nieco inne. Marzenie.
Ja sama też miewałam w domu suche bukiety (począwszy od ślubnych frezji), ale jakoś z czasem to minęło. Ot, co najwyżej pojawiały się ususzone róże. W ostatnich klatach czasem odrobina lawendy zanim wylądowała w szafie.
Ale w tym roku lawenda w ogrodzie teściowej kusiła mnie bardzo. Ścięłam cały bukiet i po namyśle oraz rozmaitych próbach ostatecznie wstawiłam do glinianego "siwaka".
A potem byłam na chwilę na Kaszubach i ścięłam sobie bukiecik kocanki.
I teraz mam lawendowo-kocankowy bukiet przywołujący piękne wspomnienia. Doskonale wygląda na dużym stole i równie doskonale na moim zamkniętym biurku-sekretarzyku. (Na potrzeby zdjęcia przeniesiony jednak do pokoju Najstarszej).
(A ponieważ się trochę sypał, utrwaliłam kwiatki... lakierem do włosów. Mam taki jeden, którego moje włosy nie lubią, a doskonale się sprawdza w zadaniach nietypowych :) ).
Ja sama też miewałam w domu suche bukiety (począwszy od ślubnych frezji), ale jakoś z czasem to minęło. Ot, co najwyżej pojawiały się ususzone róże. W ostatnich klatach czasem odrobina lawendy zanim wylądowała w szafie.
Ale w tym roku lawenda w ogrodzie teściowej kusiła mnie bardzo. Ścięłam cały bukiet i po namyśle oraz rozmaitych próbach ostatecznie wstawiłam do glinianego "siwaka".
A potem byłam na chwilę na Kaszubach i ścięłam sobie bukiecik kocanki.
I teraz mam lawendowo-kocankowy bukiet przywołujący piękne wspomnienia. Doskonale wygląda na dużym stole i równie doskonale na moim zamkniętym biurku-sekretarzyku. (Na potrzeby zdjęcia przeniesiony jednak do pokoju Najstarszej).
(A ponieważ się trochę sypał, utrwaliłam kwiatki... lakierem do włosów. Mam taki jeden, którego moje włosy nie lubią, a doskonale się sprawdza w zadaniach nietypowych :) ).