niedziela, 30 listopada 2014

sobota, 29 listopada 2014

Odkrycie

Człowiek uczy się całe życie.
Wśrod drzew rzymskiego ogrodu spotkaliśmy jedno zupełnie nam nieznane, z wąskimi, ostro zakończonymi liśćmi. I do tego owoce wyglądające jak nietypowe żołędzie. No ale dąb? Z takimi liśćmi?
Dziś dogrzebałam się nazwy tego drzewa. I jednak dąb. Dąb ostrolistny, Quercus ilex L. Zimozielony!
Śliczny.




piątek, 28 listopada 2014

Wtorek

To jest zdjęcie, które bardzo chciałam pokazać tu we wtorek rano. Ale się nie dało.
To dokładnie widziałam z okna, gdy wstałam ok. 6.30 :). I zero wiatru. Cisza i świat pod białą kołderką.


(i już wróciłam)

poniedziałek, 24 listopada 2014

Post card


Żyję, wrócę za kilka dni, pozdrawiam serdecznie, jeśli ktoś tu czasem zagląda.
:)

poniedziałek, 17 listopada 2014

Noc

Ale nie ponuro mroczna.
Pogodna noc. Pełna nadziei. Być może mroźna nieco.
Z nici otrzymanych w prezencie, pozaplatanych staromodnie w warkocze.
Dużo radości dało mi haftowanie tej zakładki.
Trzy kolory, od błękitu po ciepły granat (plus odrobina czerwieni).


sobota, 15 listopada 2014

Listopadowa

Aż chciałoby się powiedzieć: dwustronnie listopadowa.
Wybrałam wąski pasek kanwy, aby haftowanie tej zakładki nie trwało zbyt długo. Już robiąc poprzednią miałam ochotę na taką cieniowaną dwubarwność w nowo wymyślonym sposobie haftowania. Jako tło wystapił piękny odcień bordowy (albo buraczany) a wierzch uplótł sie z cieniowanej szarozielonej nici, która już kilka razy wykorzystywałam jako tło. Ponieważ ta praca polega bardziej na przeplataniu nitek w różne strony niż na stawianiu grzecznych krzyżyków, robi się ciekawie, z rozmaitymi efektami po drodze. No i bardzo trzeba pilnować, aby nie zgubić żadnego rządka, zwłąszcza pod koniec, a każdy przeplata się dwukrotnie.
Zakładka wyszła dość spokojna, ale jest w niej pewna dynamika. No i podoba mi się uzyskany efekt głębi czy trójwymiarowości.

.
W ogonku dodałam kilka ożywiających nitek :) Na zdjęciu nie do końca wyszły wszystkie cieniowania.

czwartek, 13 listopada 2014

Jedni drugich

Jest taki tekst bibliny, który w ostatnim czasie towarzyszy mi bardzo, bardzo intensywnie. Trudny i wymagający - "Jeden drugiego brzemiona noście..." (Gal 6, 2).
Obrazek, który narzuca się najpierw wyobraźni jest prosty: ktoś niesie coś ciężkiego, no to trzeba mu pomóc. Ale kiedy wyjdzie się poza wymierny ciężar siatki z zakupami czy walizki, sprawa się komplikuje. Bo przecież są ciężary niewymierne, niedefiniowalne w pełni, przytłaczajace przez to jeszcze bardziej. Pomoc w niesieniu takiego ciężaru jest jeszcze bardziej niewymierna, czasem nawet nie do opisania. Nie jest łatwo uniknać banałów, nie jest łatwo znaleźć odpowiednie słowo w odpowienim czasie, nie jest łatwo nie przegapić najlepszej pory telefonu. A najtrudniej chyba usłyszeć w sercu jaka pomoc jest potrzebna - aby nie upierać się przy przenoszeniu walizki, gdy potrzebne jest przestawienie taboretu...
To oczywiście ma jeszcze drugą stronę, a jest nią postawa przyjmującego pomoc (bo można mieć wieczne pretensje, że ktoś robi coś inaczej niż by się chciało i nie dostrzegać przy tym jego najlepszych chęci). Teraz jednak bardziej interesuje mnie odczytywanie sposobu pomaganiu w niesieniu brzemion. Nie zastępowanie kogoś (bo jednak do końca się nie da zastąpić, jeśli nie jest to siatka z zakupami), ale jednak realne pomaganie. Żeby wyjść poza dobre chęci. I żeby nie szukać w tym własnej chwały, podreperowania nadwątlonego ego. Nie myśleć o sobie, nie zastanawiać się nad sobą. Być dla. Z cierpliwością i łagodnością znosić zniecierpliwienie i szorstkość. Łagodzić ból serca i duszy, tak często towarzyszący bólowi fizycznemu.

To trochę tak jak podnoszenie tego, czego podnieść się nie da.... I to jest na serio...


środa, 12 listopada 2014

Trzeci klucz

Dawno temu powstały dwie zakładki z kluczem wiolinowym. Niedawno oglądała je znajoma i zapałała chęcią posiadania podobnej. Obiecałam, słowa dotrzymałam ;). Co prawda zakładka jeszcze jest u mnie, ale znajoma tutaj nie zagląda (o ile wiem), więc mogę pokazać. Zwłaszcza, że przy okazji pochwalę się zupełnie nowym wzorem, wariantem niedawno "odkrytych" zakładek identycznych po obu stronach. Tutaj niestety klucz jest w pełni widoczny tylko na prawej stronie, ale reszta jest jak najbardziej taka sama, niezależnie od położenia zakładki. Przy okazji wyszedl efekt trójwymiarowości, głębi, wyraźnie widać tło i krateczkę na nim. Fajne. Z lekka koronkowe.


Kombinowałam trochę z kolorami, Pewnie kolejne zakładki haftowane w taki sposób będą zgrabniejsze, bo to zawsze pierwsza jest eksperymentalna. Długo trwało zanim skończyłam. Ale warto było tak się bawić.

PS. Pamiętajcie o Puchatkach....

poniedziałek, 3 listopada 2014

Niemaki listopadowe

Zdecydowanie nie są to maki, bo maki mają czarne środki. A tu żółciutko. Kwiatki wyszły radosne i optymistyczne. Jak zwykle zaczynałam z nieco inną wizją całości, która się w miarę postępowania pracy modyfikowała i rozwijała. Lubię asymetrię. Dochodzę do tego wniosku zawsze, gdy zmieniają sie pierwotne symetryczne plany :) Cały czas zastanawiam się, czy jestem zadowolona z ostatecznego wyniku.  Ale chyba tak :). Takie ukoronowanie niełatwego tygodnia (skończyłam wyszywać we Wszystkich Świętych).


sobota, 1 listopada 2014

Na drugi brzeg

Z każdym rokiem chyba więcej myślę o tym Drugim Brzegu. Taki jakiś bliższy mi się wydaje z wielu względów.
Więc na dziś piosenka, która nieodmiennie sprawia, że coś mnie ściska w gardle.



Ale nadal lubię Uroczystość Wszystkich Świętych, od zeszłego roku nic się w tej materii nie zmieniło.