Ostatni czas to odkrywanie przeze mnie złotego koloru - ale niekoniecznie takiego bardzo błyszczącego. :)
A wszystko wzięło się od serwetek, które chyba przywiozłam od Mamy. Delikatne, w złoto-czarny wzór kojarzący się z jakimiś wschodnimi elementami.
Najpierw ozdobiłam pudełko podobne do skrzyneczki w chlapaje, ale mające nieco inne wykończenie narożników - takie mnie się bardziej podoba i takiego nie znalazłam swego czasu. Skrzynka ma złote dno od środka a białe od spodu i białe ścianki w środku. Po namyśle rant ścianek pomalowałam na czarno i to był strzał w dziesiątkę.
Skrzynka pomaga utrzymać porządek na moim biurku. Bardzo jestem dumna, że wzór pasuje idealnie na wszystkich narożnikach. Brzegów otworów nie malowałam, tylko zakleiłam, dzięki temu nie odznaczają się szczególnie. (Zdjęcie jeszcze sprzed malowania, nie mam już żółtej ściany).
Złota farba okazała się trudna do wykorzystania w praktyce - nie za bardzo chciała równomiernie pokryć dno. Było trochę kombinowania z różnymi rodzajami farb, ale w końcu się udało uzyskać efekt zadowalający. Złoto z dna nieco wchodzi na ścianki boczne. I fajnie to wygląda - choć zasadniczo dna na co dzień nie widać, bo pudełko jest używane, czyli nie stoi puste.
Pozostałe dwa pudełka pojechały do mojej Synowej, jako naczelnej miłośniczki złotego koloru w rodzinie. Są to klasyczne pudełka z serduszkiem, jakich już kilka zrobiłam, każde jednak innej wielkości. Nie były robione razem, najpierw wykleiłam jedno, a po jakimś czasie drugie - z myślą, że jak się ma komplet takich pudełek to zawsze ciekawiej niż tylko jedno (i oczywiście nie pamiętałam jakiej wielkości było to pierwsze).
Złote wnętrze, białe dno od spodu... Niestety farba kapryśna, zatem złote wnętrze dostało serduszka kryjące pojedyncze miejsca, w których złoto nie zamierzało się trzymać.
Ale serduszka na dnie od spodu to już wyłącznie "kaprys" twórczy i zużycie resztek :D.
Tyle z pierwszego większego pudełeczka. Wnikliwy obserwator zauważy, że wzór jest odwrócony w stosunku do pudełka wyżej... i prawie wszystkie rogi się zgadzają jeśli chodzi o wzór.
To pudełko wypełniło się ciasteczkami cynamonowymi w kształcie słoników.
Drugie serduszkowe pudełko miało zawartość zupełnie inną, nie do jedzenia ;). Ale wygląda podobnie :) jak to komplet...
Nawet na zdjęciu widać, że jest mniejsze. Środek też złoty, ale nieco delikatniejszy - chodziło o to, by farba rozbielała siw ku górze bocznych ścianek.
Jak widać, konieczne było zastosowanie wewnątrz maskowania na brzegach dna.
Serduszka na dnie od spodu obowiązkowo, jednak nieco inne. Z dopasowaniem wzoru nie było tak prosto. To znaczy byłoby na pewno, gdybym tych serwetek nie chciała jednak wykorzystać do cna, czyli gdybym miała ich więcej.
A na koniec jeszcze raz widok ogólny :). Ze skrzyneczką pozuje mój ukochany letni kapelusz. :)
Pewnie można by atrakcyjnie przedstawić wszystkie trzy skrzyneczki na jednej fotografii, ale nie jest to już możliwe ;). Niemniej myślę, że nie jest to moje ostatnie słowo, jeśli chodzi o złocistości :).