Nie wiem czy tytuł nie na wyrost...
Niemniej ponieważ jest znowu z-i-i-i-i-i-mno wrzucam szybko dwa koronkowe zdjęcia ze słonecznych i ciepłych dni.
Zadziwiające jest, jak szybko przyzwyczajamy się do ciepła...
Pozdrawiam :)
Nie wiem czy tytuł nie na wyrost...
Niemniej ponieważ jest znowu z-i-i-i-i-i-mno wrzucam szybko dwa koronkowe zdjęcia ze słonecznych i ciepłych dni.
Zadziwiające jest, jak szybko przyzwyczajamy się do ciepła...
To była taka kombinacja i próbowanie. Moje dwustronne zawieszki i zakładki zazwyczaj są mieszaniną kolorów. Postanowiłam jednak zrobić coś inaczej.
I tak oto powstała zawieszka z braku innego określenia nazwana patchworkową Kolorowe plamy składają się na w miarę ciekawą całość ;).
Ot, ciekawostka ;). I udany eksperyment.
Być może ktoś będzie polemizować, ale jestem przekonana, że świat potrzebuje obecnie przede wszystkim pokoju - we wszelkich wymiarach.
Pierwsza z moich ukraińskich zakładek. Na pewno nie ostatnia. W ogóle uświadomiłam sobie wczoraj, że - jak nigdy - mam zaczęte (i w robocie) trzy projekty 😂.
Zakładka niemal najprostsza z możliwych. Pokazałam już ją na fb, bo tam już dawno zarzuciłam pokazywanie wszystkich zakładek i zawieszek i pojawiają się tylko okazjonalnie.
Zbliżenie napisu.
i jeszcze raz ;)
Dobrego tygodnia wszystkim.
Zakładka.
Feeria żywych kolorów.
Nie umiem znaleźć dobrego opisu dla niej. Ale chyba to, co napisałam w tytule jest słuszne.
Moje skojarzenia to : ogień, temperament, życie, energia, nadzieja.
Zbliżenie "ogonka";
Wydaje mi się, że wybranie "złotych" nici na obrzeżenie było naprawdę dobrym pomysłem. Podobnie jak oszczędne używanie żółtego. Jest też odrobina intensywnego różu, która tu bardzo dobrze zagrała z ciemnym filetem. Lubie takie prace, w których końcowy efekt długo pozostaje niewiadoma a wszystko zmienia się po drodze ;).
Jak garść, to oczywiście chodzi o zawieszki. Kolorowe posypały się ostatnio - i dobrze. Lubię mieć zapasik. :)
1. Pierwsze dyndadełko ze zgaszonymi zieleniami. Podoba mi się taka zgaszona zieleń z nieoczywistą czerwienią.
2. Niebieski z czerwonym zawsze ciekawie wygląda. Zwłaszcza gdy jest to kilka odcieni niebieskiego.
3. A tu żółtego nie ma, a zawieszka bardzo słoneczna. :) To dzięki jasnozielonej nitce, jakby prześwietlonej słońcem.
4. I jolka z tytułu w roli "ciekawego tła". Na fotografi jeszcze nierozwiązana :D. Czerwienie źle wychodzą na zdjęciach, ale tu nawet nie jest tak kiepsko.
Tyle na dziś :)
P.S.
Mimo trudnej sytuacji tutaj, wciąż zbieramy (też) na studnię u Masajów... Mamy prawie 70%, a ceny rosną...
https://wspieram.oaza.pl/campaigns/zbudujmy-razem-studnie/
Kilka kadrów bardzo wiosennych na osłodę trudnego i wymagającego czasu. :)
Na pierwszym zdjęciu jest jezioro, a nie rozlana szeroko rzeka :).
I dwa z ptaszorami.
Co ja się namęczyłam żeby tego dzięcioła złapać tak wysoko :). Dopiero oglądając zdjęcia w domu zorientowałam się, że z zapamiętaniem stukał w szyszkę!
A tutaj tak bardzo... ukraińsko ;).
Do miłego.
Marzec, Wielki Post. a my tu już wielkanocnie.
Zakładka marcowa jest wybitnie wielkanocna.
Utrzymałam wersję ogólną - czyli spokojne tło a na nim coś "narysowane". I wygląda to tak.
No i teraz pytanie komu skojarzyło się nie wielkanocnie, tylko bożonarodzeniowo? 🙊🙈🙉
Wiem, że ktoś może pomyśleć, że to świerkowe gałązki, ale, proszę Państwa, to są liście palmowe. Takie porządne liście palmowe, jakie mój Tato zawsze rysował woskiem na skorupkach jajek robiąc pisanki. Ułożone - rzecz jasna - na pustynnym piasku 😀.
Tak to wygląda na zbliżeniu. O.
A to żółte? To - oczywiście - żonkile, które też kojarzą mi się z Wielkanocą i z moim Tatą - taki wielki pęk żonkili na stole w szklanym albo czarnym wazonie...
"Rysowanie" tych liści palmowych nie sprzyjało porządkowi na lewej stronie, stąd zakładka jednak dostała czerwone plecki. Czerwone, bo to mi jakoś najbardziej pasowało, a zielonego filcu do podklejenia nie mam.
I to by było na tyle dzisiaj.
Pamiętam, że dawno temu zrobiłam kilka zakładek z wysokimi budynkami. (o tu, tu: [1], [2], [3] ) Niedawno z zabawy kolorami powstała taka kolejna, kojarząca się oczywiście z Empire State Building. (on już też w sumie był raz). Zrobiona bardziej dla zabawy niż w jakimś konkretnym celu powędrowała jednak w ręce architektki-urbanistki (i się spodobała).
Zawsze mnie to zadziwia, że moje zakładki znajdują czasem tak bardzo odpowiednich właścicieli, jakby były robione z myślą dokładnie o nich 😁.
W takim wydaniu żadnej wioski jeszcze nie było. :)
Zatem: kilka domków ze skansenu (chyba) ustawiło się do wyhaftowania.
Trudno było mi się zdecydować na jedną fotografię, wklejam więc kilka :)
Z nieco dalszej perspektywy:
Lekkie zbliżenie:
Inne spojrzenie całościowe:
I detalik:
Skansenowo, prawda? Bardzo lubię skanseny, choć pamiętam jak we wczesnej młodości zwiedzanie skansenu w Zubrzycy było dla mnie koszmarem (i nigdy więcej tam nie byłam niestety).
Patrzę nieco krytycznie i myślę, że mogłaby tu jeszcze być studnia z żurawiem. Takim wielkim jak pod Tarnicą w Wołosatem. Albo wiatrak mógłby stać. No, następnym razem. :)
PS.
Gdyby ktoś był ciekawy, kiedy to była na zakładce wioska, to informuję, że była tu: https://aggajas.blogspot.com/2016/02/i-znowu.html. Może nie sto lat temu, ale naprawdę dawno.
Chwilami mam wrażenie, że dwie barwy teraz powinny dominować. Bo tak (z pozoru) niewiele większość z nas może zrobić. Ale z tych kropli tworzy się rzeka dobra :).
Niemniej trzy kolorowe zawieszki domagają się pokazania.
Ta najbardziej kolorowa, środkowa, pozuje na tle jolki - ogromnie lubię rozwiązywać te ambitniejsze z tej odmiany krzyżówek :).
Wiosenna rabata na zakładce. Kolejna. I kolejna jeszcze będzie jak skończę tę, którą teraz od paru dni wyszywam.
A tutaj było na początku tak:
A potem zrobiło się już tak.
Tulipanowo.
Tytuł oczywiście ukradziony Virginii Wolf, ale dobrze obrazuje nasz wczorajszy spacer. Bo celem rzeczywiście była jedna z latarni morskich przy wejściu do gdańskiego portu. O, ta :).
I jeszcze zdjęcie podobne, ale sprawiające, że od wczoraj zastanawiam się czy to naprawdę Hel, czy jednak fatamorgana. Wspominajac miraże oglądane w równie słoneczny dzień nad Morzem Północnym i analizując układ przestrzenny skłaniam się ku temu drugiemu. Fascynujące.
Kończąc ten wpis w niedzielny późny wieczór myślę o świetle, które świeci w ciemności i ciemność go nie ogarnia.
Latarnie morskie już raczej są obiektami z dawnej epoki, statki morskie korzystają z bardziej zaawansowanych wskaźników niż migające światło. A jednak tyle w nich poezji...
Ten inny świat to bardziej metaforycznie...
Bo jednak rzeczywistość ta sama...
Będzie niechronologicznie. Zaczniemy od widoczku jak z Breugla trochę...
Potem roślinnie... (mam nadzieję, że widzicie morze).
A pomiędzy tym podwójnym drzewkiem i topolą o białej korze było widać to:
Za statkiem Hel. Hel w ogóle było dziś świetnie widać...
No i było też nieco przyrody bardziej ożywionej, wdzięcznie pozującej bądź raczącej dać się sfotografować.
Bliźniaki :) Mewy śmieszki.
To jest chyba kormoran. Aczkolwiek nie ten czarny. (skrzydła rozwinął na moment - kormoranie moim zdaniem).
Kaczucha, którą sfotografować było najtrudniej - lodówka. Nie jest duża, a poza tym świetnie koordynowała nurkowanie z moim naciskaniem migawki.
Pamiętam, że pierwszy raz widzieliśmy lodówki u nas w którąś z b. ostrych zim na początku lat 80. XX w. To była zima, kiedy na Zatoce Gdańskiej pojawiły się niewielkie góry lodowe i morze zamarzło. NA zdjęciu nie widać za bardzo charakterystycznego długiego ogona lodówki.
Wspomnijcie o Arturze, który ma jakieś 18 lat i właśnie ubrał mundur i wziął do rąk karabin... I setkach jemu podobnych... 💙💛
Z kolekcji zaległości, czyli tych dotąd niepokazanych, a niekoniecznie (bardzo) nowych.
I jeszcze taka bardziej tradycyjna ;) czyli krzyżyki i każda strona inna
Robię teraz dość intensywnie zapasy zawieszek...
A poza tym - wiadomo.