środa, 9 kwietnia 2025

Tradycyjnie z numerkiem

Tak, to dzisiaj.
Ale nie wieje tak, jak wtedy

Jako że nasz 37 rok małżeństwa obfitował w podróże, tradycyjne zdjęcie z numerkiem na tle kadru podróżnego z końca świata.



poniedziałek, 7 kwietnia 2025

Coś z piórka

Jestem po baaaardzo zimowym weekendzie, pełna radości ale i zmęczona. Bardzo doceniamy wynalazek jaki  są raczki (nie mylić z rakami). 

To, myślę, dobry moment na pokazanie piórkowej zakładki. Piórkowa nie dlatego, że lekka, tylko dlatego, że wygląda jak (przycięte do kształtu prostokąta 😆) piórko. Przynajmniej trochę.



A w Karkonoszach od pewnej wysokości było biało, jeszcze wyżej oprócz tego, ze było biało, to jeszcze  bardzo wiało (ale nie tak jak w niedzielę, w niedzielę było o wiele, wiele gorzej), ale było sporo słońca. Generalnie pogoda o wiele lepsza, niż się spodziewaliśmy analizując wnikliwie prognozy pogody. 
To moja druga w życiu wycieczka w Karkonosze (byłam kiedyś na Śnieżce). Bogate plany trzeba było nieco skorygować z uwagi na obecność Malątek i... toki cietrzewi (=zamknięte szlaki), ale wycieczka była baaardzo udana, a w nogach nieco ponad 18 km i tak. Co poniektórzy spędzili zaczną część tego czasu w nosidle 😜. Inaczej chyba zajęło by to nam zdecydowanie więcej czasu. Jedynym mankamentem był wiatr, który nie pozwolił w pełni napawać się widokami. Ale nie przemarzliśmy - wiedzieliśmy, że może być zimno i ubraliśmy się odpowiednio. Zapasowych polarów nawet nie wyjęłam z plecaka.
A wodospady (Kamieńczyk w drodze powrotnej i Szklarki w niedzielę) to był fantastyczny bonus.


Grań między Czeską Budką a Szrenicą (którą strawersowaliśmy). 





 

czwartek, 3 kwietnia 2025

Ten wiosenny moment

Wiosna ma różne oblicza i różne kolory. I o każdym chyba bym powiedziała, że go lubię najbardziej. Bo i fiołki, i przebiśniegi, i sasanki, i śnieżyce, i krokusy, i sasanki, i krokusy, i pierwiosnki, i... Uff. Dużo tego.

Jednym z tych czarownych momentów jest czas kwitnienia cierni. Odkryłam niedawno, że w liczbie pojedynczej to jest "to ciernie". Oczywiście chodzi o rozmaite mniej i bardziej dzikie krzewy z gatunku śliw, tarniny, ałyczy... nierzadko rzeczywiście nieco kłujących. No i jak kwitną (kwitnie?) ciernie, to jest zimno.

U nas w minioną sobotę "wybuchła" mirabelka sąsiadów. Serio, rano wychodziliśmy i jeszcze nic nie było, wróciliśmy wieczorem do góry białego kwiecia. Pachnie obłędnie na moim balkonie 🥳.



Dziś zaś drogę do sklepu umilały mi szpalery innych cierni. Widokiem i zapachem.



No i okazało się, że kwitną też moje ulubione różowe...


Piękna wiosna.


wtorek, 1 kwietnia 2025

Pnące róże

 Wydaje mi się, że dość dawno nie pokazywałam tu słoików. Były malutkie, nie było większego. Powód jest oczywisty - długo nie zajmowałam się dekupażowaniem słoików. (Hm. Czy istnieje w j. polskim taki czasownik?)

Mam takie dwie zamknięte półki regału, wysoko pod sufitem, na których m. in. przechowuję róże przedmioty do ozdobienia. Rzadko tam zaglądam, zatem przeważnie nie pamiętam, co schowałam. Ostatnio okazało się, że stoją tam pomalowane już słoiki....

Lubię słoiki o nietypowych kształtach. Takie jak ten, z pomalowanymi bokami, już tu się pojawiały, ale nie w takiej odsłonie. Postanowiłam bowiem ostatnio wykorzystywać serwetki w róże w sposób bardziej wyrafinowany, dawać różom więcej powietrza - tak przynajmniej bym powiedziała przy składzie tekstu.





Jak widać, chodzi o to, że wzór nie wypełnia całej powierzchni przedmiotu. Oczywiście składałam wzór z elementów serwetki i każda strona jest inna. Chciałam, by te róże wyglądały na wspinające się i chyba się udało.



Na koniec oczywiście lakier, na szczęście bezzapachowy, choć dość długo trzeba czekać na ostatecznie wyschnięcie. 
Lubię takie prace.