:)
Wpisu pod takim tytułem nie sposób nie zacząć od uśmiechu.
Pytacie co ma jedno do drugiego (to znaczy znaki drogowe do kwestii kobiecej)? No cóż, ja też nie wiedziałam, dopóki nie zaczęłam się im przyglądać.
Pierwszy zwiastum problemu omawiałyśmy z ENNką przy okazji prezentacji niezrównanych informacji o przejściach dla pieszych na Słowacji,
o tutaj. My jesteśmy przyzwyczajeni do uniseksowych ludzików na polskich znakach i u nas rzecz wydaje się prosta. Na pozór. Zauważyłam bowiem pewne urozmaicenie w kwestii przebiegajacych przez jezdnie dzieci (swoją drogą skąd to założenie, że dzieci będą pędzić do szkoły biegiem?). Mamy chłopców:
albo chłopca biegnącego za dziewczynką:
Nasuwa się pytanie, czy w związku z tym podobna oboczność nie powinna występować i na innych znakach. Żeby było sprawiedliwie!
Pod Wrocławiem usiłowałam w tym roku uchwycić na zdjęciach niezwykle plastycznie ukazane wędrówki taty z dzieckiem. Przy czym (niestety, niestety, adekwatnie do realiów wielu polskich domów) dziecię wyraźnie wyciaga rodziciela na spacer siłą: (zdjęcie niewyraźnie jednak, jutro zrobię i wstawię porządne)
Przy okazji zobaczcie, jakiż tu kontrast z duńskim rodzicem.... Przynajmniej tym z wyobraźni, bo w realu niekoniecznie jest różowo (jak wszędzie zapewne). Toż na tym znaku ojciec z dzieckiem wyraźnie rozmawiają!
Niemniej to jednak pocieszające, że choć w ten sposób zachęca się ojców do zajmowania się dziećmi... A nuż któremuś stojącemu w korku za Trzebnicą w końcu zapali się w głowie odpowiednia lampka... (takie same znaki są i u nas, i pewnie u Was...)
Bo tymczasem w Niemczech funkcjonuje stereotyp spacerującej mamy: I to na dokładkę mamy eleganckiej. Czasem zakłada sukienkę (a dziecko jest dziewczynką!) :
A czasem spódniczkę i bluzkę i wyraźnie walczy z nieco opornym maluchem:
Bywają też jednak znaki zaskakujące myśleniem i poważnym podejściem do tematu. Taki oto otrzymałam od nieocenionej KFA i przyznam, że podziwiam ideę i myślenie:
Tak więc zacząwszy od uśmiechu kończę nieco poważniej.
PS. Ja naprawdę wiem, że te kobiece postacie na niemieckich znakach drogowych biorą się raczej z innego myślenia...