sobota, 30 marca 2019

Bursztynowa

Bursztyny - te "prawdziwe", wygładzone jedynie przez morskie fale, towarzyszyły mi od dzieciństwa. Mam kilka sznurów korali zrobionych przez mojego Tatę, mam bransoletkę, którą już sama sobie zrobiłam z bursztynów przez Niego przewiercanych. Mogę oglądać bursztyny bez końca, bo każdy jest inny.... I to bogactwo kolorów... Można oczywiście dobierać je kolorami, można kombinować...
 

Jeżli ktoś z Was będzie miał trochę czasu w Trójmieście, naprawdę warto wybrać się do Muzeum Bursztynu w gdańskiej katowni. W zeszłym roku siedziałyśmy tam z przyjaciółką chyba ze trzy godziny... Bursztyny z różnych stron świata (bo bursztyny jednak nie tylko są w Bałtyku), przepiękne inkluzje (robaczki i nie tylko robaczki zatopione w żywicy przed wiekami) i fantastyczne działa sztuki, dawnej i współczesnej.

 

Przy taaaakiej bryle moje korale wydają się niewiele znaczące. A przecież też nie sa to małe bursztyny...





Mini-orkiestra (no, instrumenty...) w srebrze i bursztynie...


 Statki zawsze zachwycają... i ta precyzja...


W kościele św. Brygidy w Gdańsku jest ołtarz z bursztynu. Ciągle jeszcze nieskończony. Zdania na temat jego pasowania w tym miejscu są podzielone. Wiadomo, że stary Gdańsk został spalony przez wojska radzieckie prawie całkowicie, nie oszczędzali go, oryginalnego ołtarza nie ma. Moim zdaniem ten bursztyn pięknie pasuje do surowych gotyckich murów (niepobielonych!). I tam są przepiekne detale, na przykład jasne i ciemne winogrona ...




 A moje prywatne wykorzystanie bursztynków bywa i takie jak na poniższym zdjęciu. Niby normalka, świecznik z butelki. A jednak inny :)

 

 No i wreszcie bursztynowa zawieszka. Ma wszystko, co w bursztynach najpiekniejsze - może poza zatopionym robaczkiem czy gałązką (albo rybką czy jaszczurką).


 A na dobry weekend już nie bursztyn, choć kolorem pasuje. Warto czasem popatrzeć do góry, nawet w mieście wśród kamienic ;).

 


czwartek, 28 marca 2019

W tej samej tonacji

Zanim będzie zmiana, zawieszka w podobnej tonacji, co wcześniej pokazana zakładka. Ale tym razem - o ile dobrze pamiętam - wykonana z niewielkim udziałem cieniowanych nici ;).


Trzymam się żelaznej zasady (bardzo rzadko naruszanej), że pokazuję prace po kolei - po kolei zawieszki i po kolei zakładki. Inaczej bym się pogubiła... No ale minus tej zasady jest taki, że ktoś może powiedzieć "znowu to/tak samo".

Żeby więc było ciut inaczej, wstawiam niedzielne zdjęcie moich bratków. Kupiłam maleńkie w Obi, w takim dziesięciobratkowym pojemniku. Przyjęły się pieknie i od razu zaczęły kwitnąć ku mojej radości. Trochę żałuję, że nie niebieskie, ale mam wrażenie, że te klasyczne żółto-filetowe są silniejsze.


Te w dolnej skrzynce są mniej zaawansowane w kwitnieniu (ale w ogóle dziś już jest dużo więcej kwiatów). Zawsze mnie rozczulają te pierwsze wiosenne kwiatki na tycich łodyżkach...

środa, 27 marca 2019

Z mnóstwem energii

Zakładka wykonana metodą przeplatania czyli kocykową.Wykorzystałam cieniowane nici czerwone, nici granatowe (dwa odcienie), fioletowe (dwa odcienie) i czerwoną. I coś tam jeszcze :). No i z obu stron jest taka sama, nie ma strony prawej i lewej.


Na zdjęciu tego nie widać, ale zakładka wygląda na wielowarstwową, nitki układają się tak, że ma się złudzenie głębi. Nie spodziewałam się, że tak będzie ;), więc tym większa moja radość.

I w sumie nie wiem, co więcej o niej napisać. To też jest taki wzór, przy którym zaraz ma się ochotę zrobić coś podobnego od nowa ;). Ale teraz wyszywam prawdziwe krzyżyki :)

wtorek, 26 marca 2019

Bardzo zwykła

Lubię wyszywać podczas różnych wykładów - o ile tylko wypada (no bo czasem nie wypada). W takich sytuacjach najlepiej robi się różne zakładki czy zawieszki przeplatane i melanżowe - zazwyczaj nie ma wówczas warunków do liczenia krzyżyków czy bardzo częstego zmieniania nitki.
Dzisiejsza zawieszka jest właśnie taka: bardzo prosta, ale jednocześnie ujmująca energią i kolorami (zdjęcie jak zwykle niedoskonałe).


Ot, w sumie drobiazg :)

W niedzielę wypatrzyłam fiołki przed domem. Znowu jak chyba dwa lata temu kwitną w takiej ilości, że z góry dostrzegam fioletową plamę na trawniku!

W duuużym zbliżeniu  (niech żyje zoom) :)



niedziela, 24 marca 2019

Francuska

Powrót po długim czasie do jednego z moich ulubionych motywów :).

Fortepian. Pianino. Klawiatura ;)

Ileś już ich było...  (jest etykieta klawiatura z boku, można sobie wszystkie obejrzeć).

Przypomniałam sobie, że jak zrobię taką zakładkę, to zawsze mam ochotę zrobić kolejną :D.

Klawiatura tym razem w wersji francuskiej. Dlaczego francuskiej - chyba to oczywiste. Bleu, blanc, rouge, niebieski, biały, czerwony - kolory francuskiej flagi, Tricolore, od czasów rewolucji...

Ciekawe, czy gdzieś na świecie jest pianino albo fortepian z niebieskimi klawiszami.... Niebieską gitarę (bardzo drogą) widziałam kiedyś  u znajomej... ale fortepian czy pianino?


Wyszywałam tę zakładkę jakiś czas temu, wyszywałam i wyszywałam, wreszcie skończyłam. Nawet zrobiłam zdjęcie, ale jakoś mi coś nie pasowało. Dopiero po dobrych kilku dniach zorientowałam się, że nie zaznaczyłam białych klawiszy! "pianino" wyglądało więc dość dziwnie i prowokowało pytanie "ale o co chodzi?". Jednak uważam, że spóźnione wykańczanie wyszło zakładce na dobre, bo pomysł na czerwone granice między białymi klawiszami przyszedł mi do głowy dopiero wtedy.

Ciekawe kiedy powstanie kolejna z serii :).

piątek, 22 marca 2019

W kwadraty

Zakładka w kwadraty.  Ne wyłącznie w kwadraty, ale jednak stanowią element dominujący :), prawie jak w tych zagadkach graficznych "Ile widzisz kwadratów" :) (Tylko nie patrzcie od razu na odpowiedź!).


Zastosowałam pewien reżim kolorystyczny. Na zdjęciu chyba nie do końca widać, że zieleni też jest więcej odcieni. Taki motyw graficzny, powtarzalny, wprowadza ład i spokój. A cieniowana nitka dodaje nieco fantazji :). Najważniejsze jednak, że Ktoś, komu zaproponowałam wybór, bez wahania siegnął po tę właśnie zakładkę. Zatem była (jest)" trafiona" ;)

A kwadraty można liczyć i tu :)

środa, 20 marca 2019

Granatowoniebieska

Jeszcze jedna zawieszka dziś, potem będzie zakładka dla odmiany ;) (pokazana oczywiście).

Granatowa jak najbardziej, ale i błękitu, i zieleni ma w sobie trochę, i czerwonego dla ożywienia...
Granatowoniebieska, nazwa zapisana bez łącznika, bo te kolory się zlewają i mieszają, zresztą jak najbardziej takie było założenie. :)

 

A do kompletu, na początek wiosny, moja ulubiona filiżanka, która niestety może już tylko stać na półce. Taka posklejana porcelana ma wyłącznie wartość sentymentalną. No i z sentymentu właśnie posklejałam ją. Żal mi, że się stłukła, bo  lubię pić kawę z takiej cienkiej porcelany...
  


W nowej wersji programu pojawiła się opcja delikantego prostowania zdjęć. Tylko napisy teraz krzywe :D.

poniedziałek, 18 marca 2019

Secesja

Lubię secesję. Te zwariowane wygięcia, zaskakujące dekoracje....

Jak pięknie byłoby mieć taki balkon....


 Albo na przykład taki....


 Albo taką dekorację nad oknem


 Czy nad drzwiami...


 Śliczne, prawda? I ile można się nazachwycać na krótkie przechadzce po mieście... Byle nie patrzeć wyłącznie pod nogi... :)

Ileż wyobraźni mieli ci artyści...

sobota, 16 marca 2019

Mini mini

Najmniejsza zawieszka, jaką do tej pory zrobiłam.

Ot, zostało takie kawalątko kanwy i coś trzeba było z nim zrobić. Na kolczyki potrzeba dwóch takich, a tu był tylko jeden kawałeczek.
No to zrobiłam.


I w sumie nie wiem co by tu jeszcze o tym powiedzieć. Robota błyskawiczna, a maleństwo komuś się już przydaje :)

Pozdrawiam bardzo wiosennie ;)



piątek, 15 marca 2019

Niebiesko mi

Zawieszki zapewniły mi studium wpływu kolorów na wierność odwzorowania przy robieniu zdjęć. Żaliłam się przy poprzednio pokazanej zawieszce z zieloną ramką, że kolor na zdjęciu wyszedł nie taki jak naprawdę. I to chyba kwestia "odbierania/przyjmowania" kolorów przez aparat. Nie do końca dla mnie zrozumiała. Bowiem fotki niebieskiej zawieszki robiłam w tym samym czasie (aż sprawdziłam, dzieli je może 10 minut), a kolory wyszły takie jak trzeba. Czyżbym miała aparat nielubiący nietypowej zieleni? :D

Niebieska zawieszka jest szalenie optymistyczna,  radosna. Aż się sama uśmiecham.



Lubię te przeplatanki bardzo, bo człowiek nie jest do końca pewny jak to wyjdzie i na każdym etapie pracy są intrygujące :) Będzie ich jeszcze kilka, bo mam taką przeplatankową falę :)

poniedziałek, 11 marca 2019

Drugie życie firanki

Do firanek mam stosunek ambiwalentny. (BTW - u mnie w domu zawsze to były firanki, nie firany :)  ).
 Z jednej strony okna z firankami wyglądają ładnie, ubierają cały pokój. Z drugiej strony okna niezasłonięte firankami powiększają pokój optycznie, można wykorzystać parapet jako półkę (co ważne w mniejszym pokoju), no i widać jakie ładne kwiaty stoją w oknie :).

Najbardziej podobają mi się firanki gładkie, bez wzorów i takie mam od jakiegoś czasu w salonie. A we wszystkich pozostałych pomieszczeniach polikwidowałam firanki i mamy tylko firankowe, bardzo ładne lambrekiny nad oknem, każdy inny.

To znaczy tak mamy od piątku czy czwartku, bowiem w pokoju Kamzika był wcześniej też lambrekin, ale z takiej absolutnie najtańszej tkaniny firankowej z IKEA i wyglądał po kilku latach już trochę jak nieszczęście. Na dodatek odkryłam w nim dziurki niezamierzone przez producenta... No ale nie było pomysłu co z tym zrobić. Nie było, dopóki w ramach porzadków nie weszła mi w ręce stara firanka z naszego pokojku. Piękna, gładka z haftowanym dołem. Cudna była, aczkolwiek miała już swoje lata (coś koło 20), a od kilku leżała schowana w szafie. Najpierw były na nią inne pomysły, ale w którymś momencie mnie olśniło: obcinam! No to obcięłam, pozszywałam (ręcznie!, maszyna czeka na przegląd), wyprałam, wybieliłam, zanurzyłam w soli. I powiesiłam. Na razie wszystkim się podoba ;)
 
 

Kulki na zdjęciu nie należą do firanki, to dekoracja dodatkowa :D


Pozostała mi po tej operacji jeszcze całkiem spora część materiału. I tu przyszło drugie olśnienie.
Ekologiczne :).

Kiedyś widziałam  gdzieś w internecie - a potem widział to Kamzik i mu się tak spodobało, że o tym opowiadał - woreczki zakupowe uszyte ze starej firanki. Aby nie pakować w sklepie np. pomidorów do cienkiej, darmowej, foliowej siateczki. (Próbowałam wykorzystywać w tym celu "zwykłe" płócienne torby, ale to jednak nie to samo, bo nie są przezroczyste. Zbieranie marchewek czy jabłek luzem też nie jest najwygodniejsze.) W ciągu trzech dni zatem uszyłam trzy woreczki. Dwa mniejsze i jeden większy na jabłka. Leciutkie, przejrzyste.


A tak to wygląda po przyniesieniu ze sklepu :)


Sprawdzają się wyśmienicie. Taki w sumie drobiazg. Jednak przejrzystość jest ważna, gdy się robi zakupy w sklepie samoobsługowym - zawsze to trochę szybciej przy kasie i nikt nie musi sprawdzać czy coś jeszcze się nie "zwieruszyło" do siatki, gdyby była to siatka z materiału. :) No i w wymiarze roku można liczyć na "zaoszczędzenie" ze 300 woreczków (tak na oko). :) To już nie taki drobiazg. Choć w maleńkim stopniu jesteśmy "bardziej eko" :D.

piątek, 8 marca 2019

Wiosenna ramka

W zakładkach jestem już prawie na bieżaco, a w zawieszkach jeszcze nieco zaległości do pokazania.

Ostatnio powstała cała seria zawieszek tzw. kocykowych (to moja robocza nazwa), przeplatanych, jednowarstwowych - tzn. nie są zszywane z dwóch kawałków, tylko są przeplatane na pojedynczym kawałku kanwy. Pamiętam jak wymyślałam ten sposób haftowania, pragnąc mieć idealnie dwustronną zakładkę (bez strony "prawej" i "lewej")  i nawet pamiętam pierwszą pracę tak wykonaną. Takie zawieszki robi się bardzo szybko i to jedna z ich zalet. Są też lżejsze.

Dzisiejsza zawieszka ma niezwykłą dla mnie zieloną ramkę i uważam, że dobór tego koloru to był strzał w dziesiątkę.


Zdjęcie trochę przekłamuje kolory, z utrafieniem tej zieleni w aparacie (a potem w programie graficznym) miałam ogromny problem i w sumie nie udało się. Zatem tu widzicie jednak tylko niejasno, namiastkę tego, co wyszło naprawdę. Bo to nie jest taka trawiasta zieleń, tylko jakby zmieszana z jaśniutkim turkusem.

 Jeszcze nie wiem, czy się spodobała Właścicielce, mam nadzieję, że w końcu do niej dotrze (bo idzie "przez posły").

środa, 6 marca 2019

Fiolet i purpura

Kto by przypuszczał, że tak się ładnie złoży i na początek Wielkiego Postu "wypadnie" zawieszka w bardzo adekwatnych kolorach! :)


Dwie strony jednej zawieszki, każda strona nieco inna, ale motyw ten sam. Z ciemności wychodzi światło :).
Trochę abstrakcja, trochę witraż, nieco tajemnicy albo obietnicy... Taka nieoczywista i dająca pole do wyobraźni.

Pojechała daleko, do Anglii, myślę, że będzie przypominać dobre chwile.

A wszystkim (sobie też)  życzę owocnego Wielkiego Postu. :) Tak jak na tej zawieszce - abyśmy z ciemności wyszli po 40 dniach w światło :)

niedziela, 3 marca 2019

Srebrzyście

Lubię srebro. Srebrne pierścionki, bransoletki, kolczyki... Ma to też pewien istotny wymiar finansowy - ze złotych pierśconków na wystawach zwykle najbardziej podobają mi się te  najdroższe, za których równowartość można czasem kupić nawet używany samochód albo odbyć podróż życia (no, nie da sie nocując w pięciogwiazdkowych hotelach, ale jednak...).. Srebro i bursztyn (albo turkus) to dla mnie para niemal idealna :).

Ale zakładka, którą dziś pokażę łączy srebro (albo szarości, jak kto woli) z o wiele większą gamą kolorów niż bursztyn i turkus. I to na pewno jest też jej zaletą. Zakładka jest wykonana metodą "siateczki", z obu stron taka sama (nie ma strony "lewej"), kolory są na spodzie, a srebro/szarosc na wierzchu (co dodaje oczywiście głębi).


Zważywszy na zaokienną szarość (pomimo wysokiej temperatury powietrza, przynajmniej na naszym termometrze), zakładka wpisała mi się idealnie w dzisiejszy dzień :)