W sumie nie wiedzieliście na pewno, że mamy taki wulkan...
Nazwy nie muszę podawać, prawda?
Weszło mi to wrześniowe zdjęcie w ręce niedawno i uznałam, że w sam raz nadaje się na rozwianie styczniowych szarości ;)
A rankiem tego samego dnia było tak:
(w chmurach cel naszej wyprawy - czy ktoś wie co?).
środa, 31 stycznia 2018
poniedziałek, 29 stycznia 2018
Z zygzakiem
Zawieszka z tych nieco większych.
Z obu stron taka sama.
Z zygzakami i frędzelkami, trochę zadziorna.
Niesymetryczna.
I oczywiście skrywająca w sobie różne głębie i kolory, których tylko skraweczki czasem widać na pierwszy rzut oka, a jak się człowiek przyjrzy, to one tam są. Te szerokie zygzaki zawsze się robią smakowicie wypukłe i miłe w dotyku. A frędzelkami też można kogoś (albo własny policzek) pogłaskać :).
U Was też już śnieg posprzątany? U nas prawie zielono na trawnikach...
Z obu stron taka sama.
Z zygzakami i frędzelkami, trochę zadziorna.
Niesymetryczna.
I oczywiście skrywająca w sobie różne głębie i kolory, których tylko skraweczki czasem widać na pierwszy rzut oka, a jak się człowiek przyjrzy, to one tam są. Te szerokie zygzaki zawsze się robią smakowicie wypukłe i miłe w dotyku. A frędzelkami też można kogoś (albo własny policzek) pogłaskać :).
U Was też już śnieg posprzątany? U nas prawie zielono na trawnikach...
sobota, 27 stycznia 2018
Miejsce
Miejsce z zasady kojarzące się z zadumą, a nawet smutkiem. Bólem rozstania. Ale i wiarą w życie wieczne.
Takim miejscem z natury jest cmentarz i odnosi się to również do tego, który dane nam było odwiedzić w tym tygodniu. Nie byłam tam nigdy wcześniej i aż trudno w to uwierzyć (mnie samej).
Cmentarz Salwatorski w Krakowie.
Przepięknie położony u stóp Sikornika, przy alei prowadzącej na Kopiec Kościuszki, istniejący od połowy XIX w. (pewnie mniej więcej), dawny cmentarz parafialny i dziś w sumie też parafialny (pod zarządem parafii), choć jednocześnie miejsce spoczynku wielu sławnych osób.
Z przyczyn oczywistych zwiedzanie cmentarza zostawiliśmy sobie na inny czas. Niemniej nawet przejście do kaplicy (nowej, starsza jest tuż przy wejściu na teren cmentarza) najkrótszą drogą pokazało nam kilka znanych nazwisk...
Cały ten wstęp prowadzi jednak do tego, co zmotywowało mnie do poczynienia niniejszego wpisu. Otóż pierwszy raz chyba mogę powiedzieć, że bardzo spodobała mi się kaplica na cmentarzu. Już samo wezwanie jest piękne: Wszystkich Świętych ;).
Kaplica nowoczesna, z zewnątrz oszczędna w formie, choć wysmakowana (ten portal!)
nie zawodzi po wejściu do środka - nadal mamy minimum środków artystycznych i piękną wymowę.
Zdjęcia z wnętrza są tutaj (klik), ja z przyczyn oczywistych nie robiłam fotografii.
Zachwyca postać Chrystusa, właściwie sylwetka, umieszczona na krzyżu - jest szalenie dynamiczna, to postać Chrystusa Zmartwychwstałego, czy może zmartwychwstającego? Jak naszkicowana piórkiem...
A w tle, na ścianie za krzyżem, złote litery układają się w litanię do wszystkich świętych, nieskończoną i chyba niekoniecznie obejmującą tylko świętych oficjalnie kanonizowanych (święta Grażyna na przykład...) .
Bardzo to do mnie przemawiało.
A na sam Cmentarz Salwatorski warto wrócić, by spotkać tych, którzy tam właśnie oczekują zmartwychwstania, a których znamy przeważnie z kart historii, z literatury, teatru... Sami zobaczcie,
(kopiuję listę z Wikipedii): Stanisław Batruch, Karol Bunsch, Bronisław Chromy, Wiesław Dymny, Kornel Filipowicz, Antoni Gołubiew, Franciszek Górski, Ludwik Górski, Roman Stanisław Ingarden, Antoni Kępiński, Tomasz Kolbusz, Feliks Koneczny, Krzysztof Kozłowski, Ryszard Krzyżanowski, Bronisław Kwiatkowski, Juliusz Kydryński, Stanisław Lem, Ferdynand Machay (młodszy), Ferdynand Machay (starszy), Włodzimierz Maciąg, Albin Małysiak, Janusz Meissner, Juliusz Osterwa, Stanisław Pigoń, Zbysław Popławski, Eugeniusz Romer, Karol Hubert Rostworowski, Jan Ślaski, Juliusz Ślaski, Izydor Stella-Sawicki, Andrzej Szczeklik, Piotr Szczęsny, Jan Sztaudynger, Andrzej Wajda, Andrzej Wróblewski, Kazimierz Wyka...
i jeszcze ks. Maliński, Karol Frycz, Jerzy Harasymowicz...
Kłebi się we mnie wiele myśli i wspomnień po tym pogrzebie. Trudno je uporządkować. Jedno może zapiszę: chciałabym aby i mnie kiedyś żegnano z taką miłością....
A że dziś trzecia rocznica odejścia mojego Taty, refleksja jeszcze bardziej na czasie...
Takim miejscem z natury jest cmentarz i odnosi się to również do tego, który dane nam było odwiedzić w tym tygodniu. Nie byłam tam nigdy wcześniej i aż trudno w to uwierzyć (mnie samej).
Cmentarz Salwatorski w Krakowie.
Przepięknie położony u stóp Sikornika, przy alei prowadzącej na Kopiec Kościuszki, istniejący od połowy XIX w. (pewnie mniej więcej), dawny cmentarz parafialny i dziś w sumie też parafialny (pod zarządem parafii), choć jednocześnie miejsce spoczynku wielu sławnych osób.
Z przyczyn oczywistych zwiedzanie cmentarza zostawiliśmy sobie na inny czas. Niemniej nawet przejście do kaplicy (nowej, starsza jest tuż przy wejściu na teren cmentarza) najkrótszą drogą pokazało nam kilka znanych nazwisk...
Cały ten wstęp prowadzi jednak do tego, co zmotywowało mnie do poczynienia niniejszego wpisu. Otóż pierwszy raz chyba mogę powiedzieć, że bardzo spodobała mi się kaplica na cmentarzu. Już samo wezwanie jest piękne: Wszystkich Świętych ;).
Kaplica nowoczesna, z zewnątrz oszczędna w formie, choć wysmakowana (ten portal!)
Zdjęcie z Wikipedii |
nie zawodzi po wejściu do środka - nadal mamy minimum środków artystycznych i piękną wymowę.
Zdjęcia z wnętrza są tutaj (klik), ja z przyczyn oczywistych nie robiłam fotografii.
Zachwyca postać Chrystusa, właściwie sylwetka, umieszczona na krzyżu - jest szalenie dynamiczna, to postać Chrystusa Zmartwychwstałego, czy może zmartwychwstającego? Jak naszkicowana piórkiem...
A w tle, na ścianie za krzyżem, złote litery układają się w litanię do wszystkich świętych, nieskończoną i chyba niekoniecznie obejmującą tylko świętych oficjalnie kanonizowanych (święta Grażyna na przykład...) .
Bardzo to do mnie przemawiało.
A na sam Cmentarz Salwatorski warto wrócić, by spotkać tych, którzy tam właśnie oczekują zmartwychwstania, a których znamy przeważnie z kart historii, z literatury, teatru... Sami zobaczcie,
(kopiuję listę z Wikipedii): Stanisław Batruch, Karol Bunsch, Bronisław Chromy, Wiesław Dymny, Kornel Filipowicz, Antoni Gołubiew, Franciszek Górski, Ludwik Górski, Roman Stanisław Ingarden, Antoni Kępiński, Tomasz Kolbusz, Feliks Koneczny, Krzysztof Kozłowski, Ryszard Krzyżanowski, Bronisław Kwiatkowski, Juliusz Kydryński, Stanisław Lem, Ferdynand Machay (młodszy), Ferdynand Machay (starszy), Włodzimierz Maciąg, Albin Małysiak, Janusz Meissner, Juliusz Osterwa, Stanisław Pigoń, Zbysław Popławski, Eugeniusz Romer, Karol Hubert Rostworowski, Jan Ślaski, Juliusz Ślaski, Izydor Stella-Sawicki, Andrzej Szczeklik, Piotr Szczęsny, Jan Sztaudynger, Andrzej Wajda, Andrzej Wróblewski, Kazimierz Wyka...
i jeszcze ks. Maliński, Karol Frycz, Jerzy Harasymowicz...
~~
Kłebi się we mnie wiele myśli i wspomnień po tym pogrzebie. Trudno je uporządkować. Jedno może zapiszę: chciałabym aby i mnie kiedyś żegnano z taką miłością....
A że dziś trzecia rocznica odejścia mojego Taty, refleksja jeszcze bardziej na czasie...
piątek, 26 stycznia 2018
Kartka z zielnika
Ta zakładka rodziła się dość długo, trochę zmieniałam koncepcję i kolory podczas pracy. Zależało mi bardzo, żeby odpowiadala Osobie, dla której powstała, a jednocześnie chciałam zrobić coś nowego.
I chyba wyszło to coś nowego.
Zakładka przypomina mi kartę ze starego zielnika. Lekko pożółkłą albo w kolorze kości słoniowej, z tajemniczymi rysunkami niezwykłych roślin :). Nie wszystko widać na fotografii.
Może przez tę rozbieloną kość słoniową zakładka ta wydaje mi się bardzo zimowa ;)
Do kompletu powstała zawieszka powtarzająca monogram z zakładki, ale poza tym już mniej efemeryczna, bardziej energiczna i kolorowa.
Niech się dobrze używa.
I chyba wyszło to coś nowego.
Zakładka przypomina mi kartę ze starego zielnika. Lekko pożółkłą albo w kolorze kości słoniowej, z tajemniczymi rysunkami niezwykłych roślin :). Nie wszystko widać na fotografii.
Może przez tę rozbieloną kość słoniową zakładka ta wydaje mi się bardzo zimowa ;)
Do kompletu powstała zawieszka powtarzająca monogram z zakładki, ale poza tym już mniej efemeryczna, bardziej energiczna i kolorowa.
Niech się dobrze używa.
środa, 24 stycznia 2018
Woda, klocki, co kto chce
Czyli po prostu abstrakcyjnie. :)
Wielkość jak w poprzednio pokazywanej, kolory podobne, ale nie są dokładnie takie same, wzór z głowy oczywiście. Sama przyjemność - robić i pokazywać, a potem jeszcze dać komuś ;)
Znowu mi się skurczył czas... Nie piszę więc chwilowo więcej...
Wielkość jak w poprzednio pokazywanej, kolory podobne, ale nie są dokładnie takie same, wzór z głowy oczywiście. Sama przyjemność - robić i pokazywać, a potem jeszcze dać komuś ;)
Znowu mi się skurczył czas... Nie piszę więc chwilowo więcej...
poniedziałek, 22 stycznia 2018
Najprawdziwszy
Rozmaite obowiązki zaprowadziły nas w miniony weekend w południowe rejony Podlasia.
Niestety nie było czasu na zwiedzanie.
Była za to zima!
Z tamtych to rejonów przywieźliśmy prawdziwy, najprawdziwszy sekacz.
Pierwszy raz w naszym domu (choć oczywiście nie jest to pierwsze spotkanie z sękaczem).
Mniam ;)
Wrzuciłam w wyszukiwarkę słowo "sękacz" i wyskoczyło mi parę przepisów. Jeden zaczynał się od składników: 40 jaj... :D
Taka nam się ułożyła karnawałowa niespodzianka. I coraz mniej jej mamy niestety :).
Niestety nie było czasu na zwiedzanie.
Była za to zima!
Z tamtych to rejonów przywieźliśmy prawdziwy, najprawdziwszy sekacz.
Pierwszy raz w naszym domu (choć oczywiście nie jest to pierwsze spotkanie z sękaczem).
Znacie? Kosztowaliście kiedyś? ;) W naszych rejonach to dość egzotyczne ciasto :).
Syn w pierwszej chwili myślał, że to taka gruba świeca :D
Na tej fotografii tuż po ścięciu cienkiego pierwszego plastra :) (okręgu? )
A tak wygląda od góry :)
I jeszcze zbliżenie na "sęki".
Mniam ;)
Wrzuciłam w wyszukiwarkę słowo "sękacz" i wyskoczyło mi parę przepisów. Jeden zaczynał się od składników: 40 jaj... :D
Taka nam się ułożyła karnawałowa niespodzianka. I coraz mniej jej mamy niestety :).
środa, 17 stycznia 2018
Standardowa
Nie umiałam wymyślić innego tytułu. Przeskakuję jedną zawieszkę, bo nie mam pewności czy dotarła do miejsca przeznaczenia, i pokazuję owoc kolejnej zabawy kolorami. Starałam się bardzo zachować symetrię - z każdej strony zawieszki inaczej. Zrobiłam tylko jeden błąd w tej materii. :) Pamiętałam, że był, ale dziś wyśledzenie go trochę potrwało. Może więc nie jest taki istotny. :)
Dobór kolorów jest pochodną tego, co akurat miałam na wierzchu. Parę jeszcze zawieszek będzie w takiej dominacji morskiego niebieskiego. (Tzn. są już zrobione). Złota gumka całkiem fajnie tu wygląda - po poświątecznych zakupach mam zapasik tych gumek...
Dziś zrobiłam porządki w niciach i chyba muszę przejść na różowości, bo różnych odcieni tego koloru mam stanowczo za wiele... :( Tzn. za wiele w tajnym schowku z zapasami :) Zawieszki i zakładki hurtowo dla małych dziewczynek, ku przerażeniu ich ojców? :D No nie, nie zrobię tego jednak... Ale jakaś wizja się szykuje, choć znowu będę musiała zwolnić nieco z produkcją.
Za oknami nadal (jeszcze) biało. Albo przynajmniej białawo, bo kołderka balkonowa już spłynęła. Jechałam sobie wczoraj późnym wieczorem w śniegu prószącym prostopadle na szybę samochodu i zachwycałam się bajkowością zwykłego miejskiego krajobrazu. Aż chciałoby się ulepić bałwanka, albo nawet całego bałwana (spotkałam jednego wczoraj). I pojechać na sanki, za miasto, tam gdzie już od paru lat nie byliśmy, bo nie było śniegu... a niestety w dwa najbliższe weekendy nie ma na to szans (nie wiem zresztą, czy są szanse na śnieg...). Pozostaje pomarzyć i ... trochę podmarzać przy komputerze, gdy zapomnę, że mam ciepły szal... :P
Dobór kolorów jest pochodną tego, co akurat miałam na wierzchu. Parę jeszcze zawieszek będzie w takiej dominacji morskiego niebieskiego. (Tzn. są już zrobione). Złota gumka całkiem fajnie tu wygląda - po poświątecznych zakupach mam zapasik tych gumek...
Dziś zrobiłam porządki w niciach i chyba muszę przejść na różowości, bo różnych odcieni tego koloru mam stanowczo za wiele... :( Tzn. za wiele w tajnym schowku z zapasami :) Zawieszki i zakładki hurtowo dla małych dziewczynek, ku przerażeniu ich ojców? :D No nie, nie zrobię tego jednak... Ale jakaś wizja się szykuje, choć znowu będę musiała zwolnić nieco z produkcją.
Za oknami nadal (jeszcze) biało. Albo przynajmniej białawo, bo kołderka balkonowa już spłynęła. Jechałam sobie wczoraj późnym wieczorem w śniegu prószącym prostopadle na szybę samochodu i zachwycałam się bajkowością zwykłego miejskiego krajobrazu. Aż chciałoby się ulepić bałwanka, albo nawet całego bałwana (spotkałam jednego wczoraj). I pojechać na sanki, za miasto, tam gdzie już od paru lat nie byliśmy, bo nie było śniegu... a niestety w dwa najbliższe weekendy nie ma na to szans (nie wiem zresztą, czy są szanse na śnieg...). Pozostaje pomarzyć i ... trochę podmarzać przy komputerze, gdy zapomnę, że mam ciepły szal... :P
poniedziałek, 15 stycznia 2018
Granat
W sumie nie tyle granat, co malutka zawieszka, z tych co to głównie do pendrive'a się nadają. Granatowa, choć wcale nie jednolita. Ze trzy czy cztery kolory tam naliczyłam. Czeka na pokazanie od początku grudnia, to wtedy chyba kończyłam jeden arkusz kanwy i takie niewielkie kawałki ucięłam. W ostatnich dniach odkryłam, że byl jeszcze jeden kawałek tej samej wielkości i mogły z nich powstać kolczyki... :( Trudno, następnym razem.
Ciężko się fotografowało (i obrabiało) te ciemne kolory, ale z grubsza to co mam na monitorze odpowiada rzeczywistości. Z grubsza. Ciekawe gdzie i kiedy znajdzie własciciela :).
Stoją jeszcze Wasze choinki? Ja dziś zabieram się za zdejmowanie ozdób. Szkoda, ale zdecydowanie trzeba to zrobić.
Ciężko się fotografowało (i obrabiało) te ciemne kolory, ale z grubsza to co mam na monitorze odpowiada rzeczywistości. Z grubsza. Ciekawe gdzie i kiedy znajdzie własciciela :).
Stoją jeszcze Wasze choinki? Ja dziś zabieram się za zdejmowanie ozdób. Szkoda, ale zdecydowanie trzeba to zrobić.
sobota, 13 stycznia 2018
Ciągle zaległości :)
Ciągle nadrabiam zaległości w pokazywaniu prac (ale też i ciągle coś tam dłubię). Tym razem maleńkie maleństwo, mini zawieszka nadająca się pewnie głównie do powieszenia przy pendrivie. Wykonana lubianą przede mnie metodą kocykową, czyli przeplataniem nitek, które tworzą oczywiście krzyżyki, ale nieco inaczej niż tradycyjnie. To świetny sposób na szybkie wykonanie zawieszki, która jest dość cienka, ale też i jednakowa po obu stronach. Trudno jednak o konkretny wzór, więc zwykle powstaje jakiś melaż kolorów.
Ta zawieszka poleciała za Morze Bałtyckie, do Finlandii, w pewnym sensie na przeprosiny. Bardzo starałam się w tym roku wysłać życzenia świąteczne na tyle wcześnie, by wszędzie dostarły na czas, ale okazało się, że mam stary adres znajomej i list z Finlandii wrócił do mnie. Poleciał zatem już po świętach po raz drugi, wzbogacony o zawieszkę :). Finlandia jest krainą jezior, wiec te kolory na pewno pasują do krajobrazu :).
Na kalendarzu, który mój Mąż powiesił w naszym pokoju, na styczniowej karcie widnieje hasło "Świat jest zbyt wielki, żeby przebywać w jednym miejscu". Co prawda tam tłem są pięknie ośnieżone i bardzo wysokie góry, ale... do Finlandii chciałabym jeszcze kiedyś pojechać/popłynąć/polecieć... (i nie tylko tam).
Ta zawieszka poleciała za Morze Bałtyckie, do Finlandii, w pewnym sensie na przeprosiny. Bardzo starałam się w tym roku wysłać życzenia świąteczne na tyle wcześnie, by wszędzie dostarły na czas, ale okazało się, że mam stary adres znajomej i list z Finlandii wrócił do mnie. Poleciał zatem już po świętach po raz drugi, wzbogacony o zawieszkę :). Finlandia jest krainą jezior, wiec te kolory na pewno pasują do krajobrazu :).
Na kalendarzu, który mój Mąż powiesił w naszym pokoju, na styczniowej karcie widnieje hasło "Świat jest zbyt wielki, żeby przebywać w jednym miejscu". Co prawda tam tłem są pięknie ośnieżone i bardzo wysokie góry, ale... do Finlandii chciałabym jeszcze kiedyś pojechać/popłynąć/polecieć... (i nie tylko tam).
czwartek, 11 stycznia 2018
A dzisiaj dwie
Tak jak w tytule, pokażę dzisiaj dwie zakładki. Podobnych zrobiłam wiele przed wakacjami, potem za nimi zatęskniłam, potrzebowałam, komuś obiecałam..
Ten sam motyw a kolory zupełnie inne. Pierwsza w delikatnych prawie pastelach. Podoba mi się to optymistyczne zestawienie kolorów, takie delikatne i lekkie. Miałam tu przygodę z tasiemką do zawieszenia - zwykle tasiemkę mocuje na etapie haftowania do każdej z obu części zawieszki. Przy okazji są ze sobą połączone i mają mniejszą szansę na zgubienie się. Tym razem robilam podobnie, ale w któryms momencie okazało sie że wybrałam... złe rogi. Nie udałoby się połączyć dwóch końców wstążki obok siebie. Zastanawiałam się. czy tego tak nie zostawić, ale jednak w ruch poszły nożyczki.. I jest tradycyjnie ;)
Druga zawieszka jest w ciemnej tonacji i wygląda przez to zupełnie inaczej. jest też odrobinę mniejsza. Tył (tu to co po prawej czyli R) jest niby uporządkowany, ale to tylko pozór, kolory zmieniają się bez logiki. Lubię takie abstrakcje, bo wówczas - jak już nieraz pisałam - kolory oddziałowują na siebie i te same potrafią wyglądać zupełnie inaczej
Ten sam motyw a kolory zupełnie inne. Pierwsza w delikatnych prawie pastelach. Podoba mi się to optymistyczne zestawienie kolorów, takie delikatne i lekkie. Miałam tu przygodę z tasiemką do zawieszenia - zwykle tasiemkę mocuje na etapie haftowania do każdej z obu części zawieszki. Przy okazji są ze sobą połączone i mają mniejszą szansę na zgubienie się. Tym razem robilam podobnie, ale w któryms momencie okazało sie że wybrałam... złe rogi. Nie udałoby się połączyć dwóch końców wstążki obok siebie. Zastanawiałam się. czy tego tak nie zostawić, ale jednak w ruch poszły nożyczki.. I jest tradycyjnie ;)
Druga zawieszka jest w ciemnej tonacji i wygląda przez to zupełnie inaczej. jest też odrobinę mniejsza. Tył (tu to co po prawej czyli R) jest niby uporządkowany, ale to tylko pozór, kolory zmieniają się bez logiki. Lubię takie abstrakcje, bo wówczas - jak już nieraz pisałam - kolory oddziałowują na siebie i te same potrafią wyglądać zupełnie inaczej
wtorek, 9 stycznia 2018
Jak się różni wschód od zachodu
Ten sam kształt.
Podobny pomysł.
I wynik kompletnie inny :)
Nawet nie zdążyłam się za bardzo nią nacieszyć - zaraz ta zawieszka powędrowała w dobre i zachwycone ręce.
W porównaniu z poprzednią zawieszką może wydawać się nieco mroczna, ale zapewniam, że to tylko złudzenie. A takie 3 cm to bardzo dobry wymiar dla kwadracików czy też rombów :) Mnogości kolorów nie podejmuję się zliczyć.
Miłego dnia życzę wszystkim. U nas mroźno :) Choinka spuszcza igły w dół - ale na szczęście nie opadają (jodła). Jeszcze nie chce mi się jej rozbierać, jeszcze chwilę...
Podobny pomysł.
I wynik kompletnie inny :)
Nawet nie zdążyłam się za bardzo nią nacieszyć - zaraz ta zawieszka powędrowała w dobre i zachwycone ręce.
W porównaniu z poprzednią zawieszką może wydawać się nieco mroczna, ale zapewniam, że to tylko złudzenie. A takie 3 cm to bardzo dobry wymiar dla kwadracików czy też rombów :) Mnogości kolorów nie podejmuję się zliczyć.
Miłego dnia życzę wszystkim. U nas mroźno :) Choinka spuszcza igły w dół - ale na szczęście nie opadają (jodła). Jeszcze nie chce mi się jej rozbierać, jeszcze chwilę...
niedziela, 7 stycznia 2018
Fortepian w czerwieni
To też było konkretne zamówienie.
Zakładka z klawiaturą.
Bardzo lubię :)
Usiłuję policzyć w pamięci ile ich powstało - siedem? osiem? W każdym razie każda inna na pewno.
Tym razem "czarne" klawisze są wyhaftowane piękną cieniowaną muliną, niezwykłą, bo jej cieniowanie nie dochodzi do jasnych odcieni. Mamy więc delikatne przejscia od głebokiej czerwieni do nieco jaśniejszej.
Zakładka z tych nieco dłuższych, więc i ponad dwie oktawy się zmieściły (nawet praaawie trzy).
I chyba nic więcej już się nie da dodać. Może tyle, że poza tym kolorem jest oszczędna w wyrazie - minimalistyczna wręcz ;)
A inne klawiaturki można obejrzeć po kliknięciu na stosowną etykietę.
Zakładka z klawiaturą.
Bardzo lubię :)
Usiłuję policzyć w pamięci ile ich powstało - siedem? osiem? W każdym razie każda inna na pewno.
Tym razem "czarne" klawisze są wyhaftowane piękną cieniowaną muliną, niezwykłą, bo jej cieniowanie nie dochodzi do jasnych odcieni. Mamy więc delikatne przejscia od głebokiej czerwieni do nieco jaśniejszej.
Zakładka z tych nieco dłuższych, więc i ponad dwie oktawy się zmieściły (nawet praaawie trzy).
I chyba nic więcej już się nie da dodać. Może tyle, że poza tym kolorem jest oszczędna w wyrazie - minimalistyczna wręcz ;)
A inne klawiaturki można obejrzeć po kliknięciu na stosowną etykietę.
piątek, 5 stycznia 2018
Z rybką
Zamówienie było konkretne: z rybką. Zakładka. Na tym konkretów koniec. I fajnie.
Od zakładek z rybką zaczynałam swoją "karierę" twórczą, ale nie robiłam takich od wieków, więc z radością podjęłam temat.
Zaczynając oczywiście od rybki. Plum.
A potem trzeba było pomyśleć co dookoła rybki. To i pomyślałam.
Mało oryginalnie - zwykle dookoła rybki jest woda (oczywiście, o ile nie jest to rybka w galarecie na przykład).
Rybka jest wyhaftowana cieniowaną muliną, zastanawiałam się, czy nie za bardzo ją (rybkę) upasłam, ale w sumie wydaje mi się być rybką z charakterem. Rzuconą na głębokie wody, na których świetnie sobie radzi... Tą samą cieniowaną muliną zrobiłam obwódkę.
I mam nadzieję, że widać, iż nad TĄ wodą świeci słońce!
Od zakładek z rybką zaczynałam swoją "karierę" twórczą, ale nie robiłam takich od wieków, więc z radością podjęłam temat.
Zaczynając oczywiście od rybki. Plum.
A potem trzeba było pomyśleć co dookoła rybki. To i pomyślałam.
Mało oryginalnie - zwykle dookoła rybki jest woda (oczywiście, o ile nie jest to rybka w galarecie na przykład).
Rybka jest wyhaftowana cieniowaną muliną, zastanawiałam się, czy nie za bardzo ją (rybkę) upasłam, ale w sumie wydaje mi się być rybką z charakterem. Rzuconą na głębokie wody, na których świetnie sobie radzi... Tą samą cieniowaną muliną zrobiłam obwódkę.
I mam nadzieję, że widać, iż nad TĄ wodą świeci słońce!
środa, 3 stycznia 2018
Piaskowo-optymistyczna
Kwadratowa zawieszka w wielkości, którą bardzo lubię (bok ok. 3 cm).
Kolory na zdjęciu trochę przekłamane, stąd trzeba w tę piaskowość uwierzyć na słowo.
Rozjaśnia dzisiejszy ponury, rozchlapany śniegiem z deszczem dzień. Dobrze, że obok mnie świeci tajemniczo choinka.
Na zakończenie minionego roku udało mi się zrobić porządki w zdjęciach: to znaczy zamówić i odebrać odbitki oraz umieścić je w albumach, dołączając stosowne podpisy. Bo porządek w zdjęciach w wersji elektronicznej mam wręcz idealny (bardzo tego pilnuję, bo inaczej bym zginęła). Oczywiście nie robimy odbitek ze wszystkich zrobionych zdjęć, na tym byśmy pewnie zbankrutowali nawet przy największych rabatach. ;) Przy okazji wkładaia zdjęć do albumów zobaczyłam, że choć od dawna królują aparaty cyfrowe, albumy nieodmiennie mają z tyłu kieszonkę na przechowywanie wywołanych filmów. Ciekawe to.
Wywoływanie zdjęć można uznać dziś za fanaberię, ale jednak miło się je ogląda w wersji fizycznej, można komuś podrzucić. Ma to swój urok. Podobnie jak (inny) urok ma też wspólne ogladanie zdjęć rzucanych na ścianę/ekran, ewentualnie wyświetlanie na ekranie telewizora. Pamiętam z dawnych lat takie rodzinne oglądanie slajdów z wakacyjnych wypadów. A także dyskusje o tym jakie góry widać na poszczególnych zdjęciach :). Ba, nawet mam jeszcze gdzieś slajdy i chyba jednak czas przerobić je na wersję elektroniczną...
Jaką wersję oglądania preferujecie?
Kolory na zdjęciu trochę przekłamane, stąd trzeba w tę piaskowość uwierzyć na słowo.
Rozjaśnia dzisiejszy ponury, rozchlapany śniegiem z deszczem dzień. Dobrze, że obok mnie świeci tajemniczo choinka.
Na zakończenie minionego roku udało mi się zrobić porządki w zdjęciach: to znaczy zamówić i odebrać odbitki oraz umieścić je w albumach, dołączając stosowne podpisy. Bo porządek w zdjęciach w wersji elektronicznej mam wręcz idealny (bardzo tego pilnuję, bo inaczej bym zginęła). Oczywiście nie robimy odbitek ze wszystkich zrobionych zdjęć, na tym byśmy pewnie zbankrutowali nawet przy największych rabatach. ;) Przy okazji wkładaia zdjęć do albumów zobaczyłam, że choć od dawna królują aparaty cyfrowe, albumy nieodmiennie mają z tyłu kieszonkę na przechowywanie wywołanych filmów. Ciekawe to.
Wywoływanie zdjęć można uznać dziś za fanaberię, ale jednak miło się je ogląda w wersji fizycznej, można komuś podrzucić. Ma to swój urok. Podobnie jak (inny) urok ma też wspólne ogladanie zdjęć rzucanych na ścianę/ekran, ewentualnie wyświetlanie na ekranie telewizora. Pamiętam z dawnych lat takie rodzinne oglądanie slajdów z wakacyjnych wypadów. A także dyskusje o tym jakie góry widać na poszczególnych zdjęciach :). Ba, nawet mam jeszcze gdzieś slajdy i chyba jednak czas przerobić je na wersję elektroniczną...
Jaką wersję oglądania preferujecie?
wtorek, 2 stycznia 2018
Zakładka skomplikowana
Zapewnie nieprzesadnie skomplikowna, ale jakoś tak mi się kojarzy.
Powstała oczywiście jakiś czas temu, bez wizji konkretnego wzoru a raczej jako (jak zwykle) zabawa kolorami i ich wzajemnymi odniesieniami.
Teraz, gdy patrzę na to zdjęcie, widzę że nawet fajerwerków można się dopatrzeć. Albo i futurystycznych form architektonicznych. Można to znaczy, że nie trzeba :). Za to da się zauważyć inny niż zwykle ogonek :). Kiedyś tak spinałam włosy tworząc coś pośredniego między końskim ogonem a warkoczem. Kiedyś dawno...
Z czeluści fejsbukowych przyszła do mnie sympatyczna grafika ujmująca życzenia na cały nowy rok. (Pamiętamy, że jest różnica między "Nowym Rokiem" a "nowym rokiem"?). W sumie może się i tu pokazać ;). Grafika przywędrowała z kraju, w którym właśnie tajfun o oksymoronicznym imieniu Agaton uniemożliwia wielu powrót do domu (i oby tylko to). W tym kontekście życzenie "May you be safe" (obyście byli bezpieczni) nabiera zupełnie innego znaczenia.... A przecież są i inne kraje....
Powstała oczywiście jakiś czas temu, bez wizji konkretnego wzoru a raczej jako (jak zwykle) zabawa kolorami i ich wzajemnymi odniesieniami.
Teraz, gdy patrzę na to zdjęcie, widzę że nawet fajerwerków można się dopatrzeć. Albo i futurystycznych form architektonicznych. Można to znaczy, że nie trzeba :). Za to da się zauważyć inny niż zwykle ogonek :). Kiedyś tak spinałam włosy tworząc coś pośredniego między końskim ogonem a warkoczem. Kiedyś dawno...
Z czeluści fejsbukowych przyszła do mnie sympatyczna grafika ujmująca życzenia na cały nowy rok. (Pamiętamy, że jest różnica między "Nowym Rokiem" a "nowym rokiem"?). W sumie może się i tu pokazać ;). Grafika przywędrowała z kraju, w którym właśnie tajfun o oksymoronicznym imieniu Agaton uniemożliwia wielu powrót do domu (i oby tylko to). W tym kontekście życzenie "May you be safe" (obyście byli bezpieczni) nabiera zupełnie innego znaczenia.... A przecież są i inne kraje....
Subskrybuj:
Posty (Atom)