Nie wiem tak naprawdę jaka nazwa byłaby właściwa. Więc niech będą witacze. Właściwie znają je wszycy odwiedzający małe (i pewnie większe też) miasteczka w Niemczech czy w Austrii - możliwe, że i w innych krajach, ale jakoś te dwa kojarzą mi się przede wszystkim. Witacze, czyli miłe i serdeczne napisy umieszczone przy wejsciu do domu bądź ogrodu. Czasem są to wizytówki, a czasem po prostu witacze :) Takie jak na przykład te:
Chętnie bym umieściła coś podobnego przed swoimi drzwiami... ale nie mieszkam w domu z ogrodem i pewnie to się już nie zmieni....
Dużo rozmaitych oglądaliśmy, bardzo podobały sie naszym dzieciom, szczególnie Najstarszej. A że potem były jej urodziny.... powstało w ubiegłym roku takie coś:
Wisi na drzwiach od pokoju dziewczyn. Matka coś tam wtedy słyszała o decoupage'u, więc zrobiła jak umiała i z czego umiała. Podkładka korkowa, farba akrylowa, lakier "dekupażowy", obrazki, koraliki. Wisi, więc chyba się spodobało. Po angielsku, bo latorośl wielojęzyczna jest i tak mi pasowało. Druga strona jest mniej efektowna, zatem nie bedę jej tu prezentować.
No i potem się zaczęło. Bo witacze spodobały się innym. Powstały różne wersje, dla naszych dzieci, dla siostrzeńców, dla Siostry i chyba też dla Teściowej, dla przyjaciółek Średniej, dla dzieci przyjaciół...Większość poszła w świat "incognito", bo oczywiscie nie pomyślałam o fotografowaniu, a teraz raczej nie będę biegać po domach i pokojach... No może z jednym wyjątkiem, jak mi się uda to sfotografuję przy okazji obrazek na drzwiach mojego chrześniaka, bo był chyba najbardziej udany ze wszystkich.
A te, które mogę pokazać wyglądają tak:
Na deseczce (takiej do krojenia :) ), napis na zielonym tle na zamówienie:
Na korkowej podkładce:
Rewers ma wiele znaczeń i należy go odczytywać jak najbardziej pozytywnie.
Były też oczywiście napisy w j. polskim - łącznie z moim ulubionym "Tu się pracuje!" kwitowanym złośliwymi uśmieszkami rodzeństwa obdarowanej... Przyznam, że zrobiło mi się miło, kiedy zobaczyłam, że "mój" napis "Witamy" wisi nad drzwiami u Szwagrostwa.
Zdaję sobie sprawę, że nie są to arcydzieła i wiele osób zaglądających tu zrobiłoby to lepiej i ciekawiej. Ale ja nie jestem wielką artystką i nie zawsze umiem przetworzyć w konkret to, o sobie wymyślę. Czasem tylko się to udaje.