poniedziałek, 30 listopada 2020

Kormorany nie odleciały daleko....

 W znanej piosence kormorany miały odlatywać z mazurskich jezior. Po wczorajszym spotkaniu zaczęłam sprawdzać jak to jest i dowiedziałam się, że te polskie często zostają na zimę i żerują wówczas w rejonie Zalewu Szczecińskiego i Zatoki Gdańskiej. No to może rzeczywiście znad mazurskich jezior odlatują :).

Mam wrażenie, że nad Zatoką Gdańską od pewnego czasu są non-stop - pamiętam siedzące rzędem i suszące rozłożone szeroko skrzydła na falochronie w gdyńskim porcie... ale nie czasach mojego dzieciństwa. 

Z racji posiadanych przeciwciał pojechaliśmy odwiedzić moją Mamę. I wreszcie mogłam pójść na spacer nad morze... nawet dwa spacery. Zupełnie inne niż to morze na końcu świata, nad którym byłam poprzednio... osiem miesięcy temu! Ale dziś nie o morzu, tylko o parku nad morzem :). (przy okazji można podziwiać piękne kolory nieba i odbicie chmur w stawie...)

Były oczywiście kaczki i łyski...

 
I okazało się, że tam siedzi coś jeszcze.... 
Kormoran!

 
Grzebał dziobem w piórach, ciągle się ruszał...

 
Ale dał się złapać we w miarę przyzwoitej pozycji...

 
Podeszliśmy bliżej (w sumie to dalej ścieżką, bliżej ptaszora)... A on w tym czasie postanowił zacząć suszyć skrzydła...

Najpierw foto z odbiciem w wodzie...

 
A potem już tylko zbliżenie...



 Natrzaskałam tych fotek straszliwe ilości, ale - oczywiście  - część była poruszona. Te wyżej też nie są idealne. Ale cieszę się jak dziecko.


I tak zaczęliśmy Adwent :)

 





sobota, 28 listopada 2020

A może .....?

 A może to właśnie na Ciebie ktoś czeka... tam daleko... u stóp Mt. Kenya...

 

 


Tak pomyślałam, że to dobry temat na początek Adwentu.

Prawdopodobnie niektórzy z Czytających znają pojęcie Adopcji Serca czy też Adopcji na Odległość. Generalnie chodzi o to, by pomóc zapewnić godne życie i możliwość nauki pozbawionemu rodziny lub pochodzącemu z ubogiej rodziny dziecku z Afryki, pozostającemu pod opieką jakiejś instytucji (może to być parafia, sierociniec etc.). Pomoc jest 1 na 1 czyli poznaje się dziecko, któremu się pomaga, dostaje się jego zdjęcie, ono może dostać zdjęcie swoich "rodziców z Polski", znane jest imię dziecka, jeżeli pomoc jest organizowana przez instytucje religijną, zazwyczaj jest też zachęta do wzajemnej modlitwy. Można też nierzadko otrzymywać roczne raporty o postępach dziecka, jego życiu etc.

Tutaj jest dokładnie opisany jeden konkretny i bliski mi program ;) .

Miesięczny koszt utrzymania (jedzenie, szkoła, ubranie) jednego dziecka szacowany jest na 120 zł. Dziecko oczywiście nie dostaje pieniędzy do ręki, ale wie, że ktoś o nim pamięta, że dla kogoś jest ważne.


A poniżej można też zobaczyć film. Znam osobiście dwie osoby, które się tym zajmują w Afryce i wiem, że nie ma tu żadnej ściemy, pomoc rzeczywiście dochodzi i jest dobrze wykorzystana.


Taką pomoc może podjąć każdy - sam, z rodziną, z przyjaciółmi, nawet szkoła, klasa czy parafia. Ważne jest, by zadeklarować pokrycie kosztów nauki i utrzymania przez konkretny okres i potem się z tego wywiązać.
I pamiętać, że ma się dziecko w Afryce :).

czwartek, 26 listopada 2020

Pole dla wyobraźni

Kolejna z zakładek wyhaftowanych podczas tegorocznego urlopu. :)
Usiłuję "coś" w niej zobaczyć i... jakoś tym razem zawodzi mnie wyobraźnia. Choć kojarzą mi się rzędy palm przy plaży (nie, podczas urlopu ani palm, ani plaży nie oglądaliśmy).


Kiedy wyjeżdżam, zazwyczaj mam ze sobą ograniczony zestaw kolorów nici. Zawsze ciekawe okazuje się ile różnych kombinacji można z tego samego zestawu kolorów wyczarować :). 

Tutaj podoba mi się oszczędne zastosowanie czerwieni. I pole dla wyobraźni.


poniedziałek, 23 listopada 2020

Baletnice?

Kolejna z listy zakładka, w niebieskościach wyglądających zupełnie inaczej niż poprzednie.,
Ten czerwony szlaczek skojarzył mi się z baletnicami tańczącymi na paluszkach. Na przykład w którymś z baletów Czajkowskiego.

 

Malątko lubi słuchać muzyki i płyta Czajkowskiego była jedną z pierwszych, których razem słuchaliśmy przy zabawie (choć od urodzenia najłatwiej było go uspokoić przy Sound of Silence i to zarówno nagranym/śpiewanym klasycznie, jak i nawet w wersji disturbed).

No, sami zobaczcie. Tańczą, prawda? :D

Oczywiście wiem, że baletnice to przeważnie na biało czy ewentualnie różowo się ubierają, no ale nie bądźmy drobiazgowi ;).

A tak w ogóle to nie wyrabiam, ciężko mi się pracuje i nie wiem czy to "tylko" jesień, czy ciągle jeszcze pochorobowe osłabienie, czy coś tam jeszcze innego.



sobota, 21 listopada 2020

Ślubne drobiazgi

Niektórzy wiedzą, że w październiku kolejne z naszych dzieci założyło rodzinę. Bardzo to radosne wydarzenie, choć oczywiście w cieniu niełatwej sytuacji, która wpłynęła na liczbę gości i spowodowała nieobecność wielu bardzo wyczekiwanych.

Przy okazji ważnych uroczystości jest w naszych okolicach zwyczaj wręczania tzw. telegramów, czyli po prostu kartek z wypisanymi życzeniami. Wręczają je zarówno ci, którzy są tylko na ślubie w kościele, jak i goście weselni. Jeżeli w przypadku tych ostatnich kartka jest dołączona do prezentu, młodzi małżonkowie nie mają takich problemów jak kiedyś my: "ale od kogo jest ten prezent?" (bo my mieliśmy ślub w innych okolicach).

Zatem i ja coś tam dodatkowego przygotowałam...

Karteczka z serduszkiem powstała całkiem niespodziewanie w sumie - i bardzo się cieszę, że kiedyś takie sklejkowe serduszka zamówiłam. Lubię w kartkach formy minimalistyczne.... (serduszko oczywiście przed naklejeniem serwetki pomalowane na biało, a potem polakierowane werniksem do decupage'u).


Kokardka z satynowej wstążeczki wiązana systemem "na widelcu" odkrytym przeze mnie dzięki Primitive Moon (Dziękuję za inspirację!) zdobi dodatkowo  i maskuje przy okazji dziurkę w serduszku :).

Karteczka była dołączona do haftowanego obrazka ze znanym Bywalcom tego bloga motywem :). Tym razem na sztywnej kanwie o szerokim splocie, w kolorach lubianych przez Młodych, zdecydowanie większy niż na moich zakładkach (nawet jeśli był haftowany na nich w "dużej" wersji).

 

Do kolejnej koperty włożyłam dwie zakładki. Baza "drewniana" (czyli ze sklejki), pomalowana na biało, każda zakładka z jednej strony ma motyw decoupage'owy, taki sam jak na serduszku wyżej, a z drugiej strony suszone listki - bo motywy jesienne i listkowe towarzyszyły całej uroczystości. Myśl o wykorzystaniu prawdziwych listków do ozdoby zawdzięczam ToiOwo.


Jako "ogonki" zakładek wykorzystałam zwyczajny szpagat i koraliki - każde zakończenie wygląda nieco inaczej. Myślę, że zakładki się przydadzą ;).

Ostatni z drobiazgów nie jest już za bardzo drobiazgiem i nie jest też moim dziełem. Słynne (bo trudno powiedzieć inaczej), spersonalizowane serca Agaty są zawsze zachwycające. Bardzo jestem wdzięczna, że zgodziła się wyhaftować to jedno w ekspresowym tempie i tak pięknie dobrała kolory. Młodzi zachwyceni! I nie tylko oni...

 Taki pakiecik prezentowy wyszedł. Myślę, że to wszystko razem będzie dla Zainteresowanych miłą pamiątką początku nowej drogi  :).



 

środa, 18 listopada 2020

Ognie jesieni

 Tak dla pamięci wklejam trochę zdjęć z ostatnich spacerów - a miałam ich całkiem sporo.... Zdjęcia z trzech parków i lasku w pobliżu mojego domu - to znaczy jeden park jest dalej, dwa rozległe blisko. A jedna fotka chyba nawet z mojego osiedla. Bardzo doceniam to, że takie piękne rzeczy tutaj rosną i tak przemyślnie są sadzone w parkach....

Widoki czasem podobne, ale naprawdę trudno się oprzeć. Gdybym umiała malować, to może próbowałabym namalować te cuda, ale nie umiem więc zostają mi zdjęcia :).

 













A bogactwo kolorów owoców na krzewach zadziwia wręcz ;).
Mam nadzieję, że u Was też pięknie i... zdrowo.


piątek, 13 listopada 2020

Poszukaj ptaszka

 No niestety dziś zrobiłam cała serię zdjęć, które można by opatrzyć takim tytułem. I co gorsza ptaszki (stadko mysikrólików mam wrażenie) oczywiście umknęły.

Ale coś tam złapało się w kadr...

I teraz zastanawiam się, czy ten tutaj to może być raniuszek :) 



A więcej jeszcze będzie.


środa, 11 listopada 2020

Prostokątnie

 Wstawianie zdjęć zakładek z pewnym opóźnieniem ma ten plus, że można na nie popatrzeć jakby nowym okiem. Tak było z tą właśnie, którą pokazuję dziś. Zerknęłam na zdjęcia i zaskoczyły mnie rysowane nićmi prostokąty - po prostu nie pamiętałam, że wymyśliłam takie wzory :D.


Zdjęcia z początku września, zatem jest to zakładka wakacyjna, górska...
Wspomnienia w sam raz na długie listopadowe wieczory ;)

sobota, 7 listopada 2020

Turkusowy

 Taki słoiczek powstał jakiś czas temu. Moje ulubione turkusowe serwetki (jeszcze są) dają zawsze ciekawy efekt.

Słoik nie jest duży i ma w sobie tę charakterystyczną zgrabność.

Oryginalny żółtozłotykolor zakrętki nie pasował do nowych ścianek, zatem została pomalowana na turkusowo. Moim zdaniem teraz wygląda o wiele lepiej.

 

Słoiczek niedługo powędruje do mojej Przyjaciółki, która bardzo lubi kolor turkusowy (i nie zagląda na bloga, więc mogę o tym napisać).

A na dobrą niedzielę zostawiam fantastyczny film z przelotu nad Tatrami Wysokimi. To wideo 360°, można je sobie obracać  przy pomocy myszki. Coś pięknego!


Jeżeli ktoś nie widzi tego filmu tutaj, to można zajrzeć na poniższą stronę:

https://tatromaniak.pl/aktualnosci/przelot-nad-tatrami-wysokimi-i-niezwykle-nagranie-360-z-podpisanymi-miejscami-film/




czwartek, 5 listopada 2020

Zimowa

Oglądam sobie tę zakładkę i zachwycam się delikatnym błękitem przypominającym koronki szronu na drzewach i dachach. Taka czysta radość świeżo spadłego śniegu, sznury lampek, pokój, dobro, życzliwość, serdeczność...

 

 Doświadczam tych wartości, gdy tak siedzę w domu: ktoś przynosi zakupy, ktoś inny dzwoni, z bliska czy naprawdę z daleka, ktoś jeszcze inny spontanicznie pyta, czy czegoś nie potrzebujemy i... deklaruje, że może wysłać co potrzeba kurierem, bo przecież mieszka kilkaset kilometrów od nas - ale jaki problem... mamy tylko powiedzieć. A jeszcze inni po prostu ślą modlitwę, dla której i tysiące kilometrów nie są przeszkodą... Dobro i Życzliwość nie znają granic. I przywracają/umacniają wiarę w człowieczeństwo, w ludzką solidarność, wiarę - nie ukrywam - czasem heroiczną, bo wpadają mi w oczy różne rzeczy i czuję się czasem rozpaczliwie bezradna. Ale dopóki są okruchy dobra, nie wszystko stracone. Tak sobie przynajmniej myślę w świecie, który ogarnia coraz większe szaleństwo.

...

I tęsknię za obrazem z wiersza Williama Blake'a (na pewno go znacie, bo to chyba jeden z najbardziej znanych). Podaję w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka. I w oryginale.

BOSKI WIZERUNEK William Blake (1757-1827)

Gdzie Dobroć, Litość, Pokój, Miłość-
Tam płyną nasze modły:
Żadnej znękanej ludzkiej duszy
Te cnoty nie zawiodły.
           
Bo Dobroć,Litość, Pokój, Miłość
To Bóg,co włada w świecie
I Dobroć, Litość, Pokój, Miłość
To człowiek – jego dziecię.

Dobroć ma bowiem ludzkie serce
Litość – ludzkie wejrzenie
Miłość – człowieka postać boską
Pokój – jego odzienie.

W każdej krainie każdy człowiek
W udręce swej i znoju
Przyzywa ludzki kształt Miłości
Litości i Pokoju.

Miłuj kształt ludzki w poganinie
I Żydzie, i Cyganie!
Gdzie Dobroć, Litość, Miłość mieszka
Tam Bóg ma swe mieszkanie.
 
THE DIVINE IMAGE, William Blake (1757-1827)
To Mercy, Pity, Peace, and Love,
All pray in their distress:
And to these virtues of delight
Return their thankfulness.

For Mercy, Pity, Peace, and Love,
Is God, our father dear:
And Mercy, Pity, Peace, and Love,
Is Man, his child and care.

For Mercy has a human heart,
Pity, a human face:
And Love, the human form divine,
And Peace, the human dress.

Then every man of every clime,
That prays in his distress,
Prays to the human form divine,
Love, Mercy, Pity, Peace.

And all must love the human form,
In heathen, Turk, or Jew.
Where Mercy, Love, & Pity dwell,
There God is dwelling too.
 I tak, wiem, że wielu oceni to jako naiwność....

PS.
Ktoś poprosił o błogosławieństwo, ale napisał komentarz anonimowy i teraz nie wiem komu wysłać...

poniedziałek, 2 listopada 2020

I jeszcze raz żniwna :)

 Hm, albo żniwna, albo wczesnojesienna.
Zakładki staram się przycinać z grubsza w podobnym rozmiarze, ale od czasu do czasu trafia się jedna czy dwie węższe. Ot, tak jak wyjdzie z przycinania całego arkusza kanwy. Te węższe mają tę zaletę, że szybciej "się robią" oczywiście.

Zatem dziś taka węższa, w kolorystyce podobnej jak poprzednio.
Wydaje mi się bardzo... soczysta :). Jak letnie owoce

Czeka teraz aż będę ją mogła wysłać do nowej właścicielki. :)

Nie za bardzo pasuje kolorami do listopada, choć z dzieciństwa pamiętam podświetlone ogniem zniczy kolorowe liście, najczęściej w różnych odcieniach złota i żółci - bo na "naszym" cmentarzu z mojego dzieciństwa rosną głównie sosny i klony i trochę buków może. Nieprędko tam będę mogła pojechać... Tutaj zaś mam głównie brzozy... też złote ;).
Wspominam sobie różne cmentarze, które chciałabym odwiedzić, łącznie z tymi miejscami daleko na północy, gdzie pochowani są moi przodkowie. Ciekawe czy tam w ogóle jeszcze kiedyś dojadę, czy życia starczy na taka wyprawę...