wtorek, 31 maja 2016

Przestroga

Otrzymany.
Przeszedł długą drogę (elektroniczną rzecz jasna), bo do mnie przywędrował od zachodu :)

Nie wiem kto jest autorem zdjęcia, więc na razie jest oznakowane adresem bloga.




I jak tu nie posłuchać takiego zakazu? Nieznakomcy mogą być groźni...
A ja czasem lubię pogadać...

niedziela, 29 maja 2016

Pod nadzorem...

Taka informacja na wjeździe do pewnego niasta...

I człowiek zaczyna się zastanawiać, czy wjechać i czy to na pewno bezpieczne...



sobota, 28 maja 2016

Od kuchni

Zazwyczaj oglądacie gotowe zakładki. Ktoś obserwujący jak powstawała któraś z nich stwierdził, że to ciekawie wygląda. Kolejną zakładkę pokażę więc na różnych stadiach wykonania. Mysle też, że wówczas bardziej zrozumiałe stanie się regularnie powtarzane przeze mnie zdanie, że tę czy tamtą "przyjemnie/miło się robiło". Ostateczny efekt jest bowiem zawsze niewiadomą - i niespodzianką ;)

Zatem zaczynamy ;)

Po pierwszych ściegach
 

Dodajemy kolejne kolory. Zdjęcie jest niestety trochę nieostre.

 

 I niebieski, niebieski jest tu bardzo ważny :)
 

Zakładka coraz bardziej podobna do tego co będzie ;)


I produkt finalny. Wydaje mi się, że bardziej widać błękity niż na zdjęciu. Ale to dlatego, że światło nie najlepsze.
Jak widać po drodze wydaje się czasem, że efekt będzie inny.Ba, że w ogóle będą inne kolory. A potem okazuje się, że coś koniecznie trzeba dodać...

Zastanawiałam się, czy tych miotełek nie przyciąć bardziej.  Ale może niech tan sobie takie będą :).

Miłej niedzieli :)

czwartek, 26 maja 2016

Zaskoczenie - niespodzianka

Kamzikom udalo się dziś zaskoczyć mnie i wzruszyć ogromnie.

Zaczęło się od telefonu Najstarszej, która bawi chwilowo poza domem. :) Kiedy rozmawiałyśmy do drzwi zapukali "średniostwo", dołączył do nich Najmłodszy i odebrałam piękny bukiet oraz torebeczkę z prezentem. Całusy, chwila tradycyjnego zamieszania z wazonem i wodą i wreszcie zaglądam...

A tam...


No tak, Kamzik Najmłodszy wybierał się ostatnio do siostry z instrumetnem i nader wykrętnie odpowiadał dlaczego akurat tak i wtedy...

A w środku oczywiście:


I tu usłyszałam "ale jest tylko jedna" (piosenka).
Jedna. Ale jaka! I w jakim wykonaniu! Wokalnym i instrumentalnym! Profesjonalnie nagrana i zmiksowana.
Na szczęście płyta dała się od razu odtworzyć w radiu :)

"Modlitwa wędrowców"...
Jakiś czas temu marudziłam, że powinni się tego nauczyć i śpiewać... Wzdychałam, że akurat tego nagrania nie ma do ściągnięcia ze strony zespołu...

Ściska w gardle :)

Ileż jeszcze szlaków do odkrycia...

To druga płyta Kamzików. Pierwszą, ogromnie bogatą, dostaliśmy na 25 rocznicę ślubu. Będę chyba czekać na kolejną :)



środa, 25 maja 2016

Patchworkowa

Może niezupełnie patchworkowa w sensie techniki pracy - wszak nie jest zszywana z kawałków - ale efekt tak mi się właśnie skojarzył. Wygląda jak zszyta z podłużnych kawałeczków kolorowych plecionek. A na obu końcach frędzelki-miotełki :)

Taka radosna jest ta zakładka, że chciałoby się natychmiast zaczynać kolejne  w podobnej kolorystyce. Zastanawiam się jak to "działa", bo ostatnie dni były dość trudne i nie wszystkie trudności dało sie już rozwiązać. I nawet nie wiem czy się da. A jednak zakładka jest optymistyczna. Może dzięki dobru i życzliwości od wielu ludzi, którego też w tym ostatnim czasie doświadczyłam? Czasem wystarczy jedno słowo zachety i uznania. :)






Za oknem bardzo wakacyjnie, na balkonie nie stoją rowery (Kamzik Najm. przykręcił hak i jego rower wisi, zajmując o wiele mniej miejsca) więc jest namiastka ogrodu, jeszcze tylko pelargonie... I do pracy, do pracy... (dobrze, że jest).

poniedziałek, 23 maja 2016

Dla porównania

Trzy zdjęcia, dwa widoki :)

Niestety jedno z refleksami w szybie, bardzo mi przykro.

Ale chyba mimo to warte pokazania.




I oryginał w moim obiektywie. Magnolie za żywotnikami, jeszcze bez kwiatów :)


Obraz malowała Twórczyni Aniołka, okazja była szczególna (nie, nie był to prezent dla mnie). Jest co chwalić, prawda?

sobota, 21 maja 2016

Śladami Andersena (?)

Jako dziecko miałam ambiwalentny stosunek do baśni Andersena. Pięknie wydane, z ilustracjami Szancera, kusiły oczy. Ale... takie rozpaczliwie smutne. Nawet te, które dobrze się kończyły. I oczywiście - baśnie to nie to samo, co bajki dla dzieci. Pisałam o tym jakiś czas temu, gdy spotkałam Dziewczynkę z zapałkami...

Tym razem okazało się, że ślady Andersena prowadzą też w piękne i spokojne miejsca. Pas jezior na Jutlandii, morenowe wzgórza, bukowe lasy... Cisza (poza jednym szczytem, całe 147 m n.p.m.), jeśli nie liczyć ptaków. Można wędrować cały dzień. Albo pływać po jeziorach: kajakiem, statkiem, łódką... No i podobno Andersen też lubił tam wędrować. Do tego stopnia, że w tej okolicy są aż dwie "ławeczki Andersena", miejsca, w których miał przesiadywać i kontemplować widoki. I łapać natchnienie.

Himmelsbjerget czyli Niebiańska Góra (147m npm) z wieżą upamiętniającą nadanie konstytucji - taki pomnik wdzięczności dla króla Fryderyka VIII

A na stokach wrzosowiska :)


Przy pierwszej z ławeczek stoi taki głaz z napisem: I Danmark er jeg født, der har jeg hjemme, der har jeg rod, derfra min verden gaar.  H.C. Andersen To fragment słynnego wiersza pisarza "Urodziłem się w Danii" z 1850 r. TU jest tłumaczenie na angielski. Na polski nie znalazłam. To "alternatywny hymn" Danii.

Taki urokliwy stary kurhaus (?) obecnie luksusowy hotel nad jeziorem :).


I druga ławeczka..

Nie jest to duch Andersena tylko Agaja zakutana w sweter i wielki szal :) Andersen bywał tu zapewne w cylindrze ;)

A z ławieczki taki widok ;) Inne jezioro niż to od hotelu :). Tu można było złapać natchnienie! :)


I tak się zastanawiam: tam tak pięknie, a te baśnie takie smutne...


czwartek, 19 maja 2016

Nie kupiłam

Wyprawa na moje ulubione targowisko w środę lub sobotę zawsze podszyta jest nutką niepewności. Będą czy nie będą. Bowiem ekipa (rodzina?), u której najczęściej kupuję i która daje wytargować niezłe ceny nie zawsze jest obecna, a żeby się do nich dostać trzeba (od naszej strony) przejść przez cały upiornie zapchany rynek w poprzek. Rynek, ha - chyba już odwykłam od nazywania targowiska rynkiem... Rynek to w centrum starego miasta jest... Ale tam u nas mówiło się, że się idzie na rynek, gdy się szło na targ. I chyba dalej tak się mówi, tylko mnie tam nie ma :).

W minioną sobotę byli. Ja jednak szłam z mocnym postanowieniem niewydawania pieniędzy, jeśli nie będzie trzeba. Obchodziłam więc stoły z pewnym wewnętrznym dystansem. Pierwszy, drugi... Już byłam gotowa uznać, że nic ciekawego tym razem nie ma. I wtedy go zobaczyłam. Błyszczał kusząco pośród zbieraniny różności.


Najwyraźniej - kielich szabasowy!
Kusił bardzo. Przyklejona pod spodem cena była dość wysoka, ale dałoby się pewnie trochę stargować. Telefoniczna konsultacja z mężem, bo jest za chwilę pewna uroczystość i mógłby to być odpowiedni prezent... Jednak po rozważeniu wszystkich za i przeciw odeszłam bez kielicha. Zostało wspomnienie, zdjęcia i... zadziwienie czego to nie można kupić na tym targowisku...


Historii tego kielicha nigdy nie poznamy... Skąd i dlaczego tu zawędrował?






środa, 18 maja 2016

Złocista

Myślałam początkowo, że to wyjdzie trochę inaczej, ale podczas pracy materiał narzucił swój rytm i wyszła taka jak na zdjęciu. Złocista, kolorowa, trochę  przez te kolory i złocistości letnia. Letnia czyli - jak pisał Gałczyński - latowa, nie chodzi o temperaturę :).



Zapasy zakładek znowu się uszczupliły i zapomniałam na dodatek o zrobieniu zdjęcia zbiorowego. Trudno.

A poza tym... kwitną konwalie. Zadziwiające jak bardzo pachną. W niedzielę wieczorem zerwałam u Teściów dosłownie pięć gałązek (było okrutnie zimno), a zapachem wypełniły cały duży salon. W poniedziałek dostałam do kompletu caly bukiet i teraz mam  nie tylko miło pachnące, ale i pięknie ozdobione stanowisko pracy. :)




poniedziałek, 16 maja 2016

Nieodmiennie fascynujące

Wodorosty jak wodorosty... Ciemnozielone, śłiskie, niezbyt zachęcające do głaskania...
Zachwyca mnie "system" mocowania do kamieni. Człowiek niemal gotów myśleć o nich jak o istotach rozumnych, które świadomie szukają sobie kotwic... To oczywiscie nie tak, ale... całkiem sensownie urządzona jest ta przyroda..


Choć taki widok jak niżej bawi i rozczula :)
Tego głazu MN już by nie podniósł, oj nie, nawet gdyby się roztroił ;)


niedziela, 15 maja 2016

Bizantyjska

Skojarzenie w pełni zrozumiałe dla tych, którzy znają polichromie kilku wielkopolskich kościołów wykonane w tzw. stylu bizantyjskim.

Dużo złota, odcieni zieleni i niebieskiego. Nieco tajemnicy tak bardzo obecnej we wschodniochrześcijańskiej duchowości.
W sam raz na dzisiejszą uroczystość :)



Bądźmy otwarci na natchnienia i dary Ducha! :)






Akatyst do Ducha Świętego (fragment) - to przepiękny śpiew...

piątek, 13 maja 2016

Czarownice

Stoją rzędami, zakopane w piasku, oblewane słoną wodą, smagane wiatrem i prażone słońcem. Czasem tylko siądzie im na głowie mewa albo pliszka.
I po co było rzucać uroki i latać na miotle?



czwartek, 12 maja 2016

Alpejska

Pendant dla komunijnej. :) Przeznaczona dla siostry Właściciela komunijnej.
Cóż więcej dodać? Baloniki wg. Ilke w nowym wydaniu. A poza tym jak w piosence: "góry i góry, nic więcej nie trzeba".



A kiedy już miałam obie zakładki, postanowiłam spróbować, czy pasują. :)
No i pasują :)

Oto krajobraz alpejski:


Wiem, kolor nieba nieco inny (każde nici kiedyś się kończą). Patrzę, patrzę i... zaczynam tęsknić do gór... nawet tych bez wiecznego śniegu :)

wtorek, 10 maja 2016

Małpa z fiordu

Właściwie tytuł mówi wszystko.
Wylazła i próbowała zaskoczyć nas od tyłu. Na szczęście obróciłam się na czas :)

Widok ogólny


I zbliżenie :)


poniedziałek, 9 maja 2016

Komunijna

Zaszczytne zamówienie przyszło chyba jeszcze w marcu. Właściwie nie było przesadnie sprecyzowane, głównie podkreślona została okazja oraz zainteresowanie przyszłego Właściciela górami i nartami. Długo myślałam. Nie bardzo umiałam wkomponować w zakładkę motywy ściśle pierwszokomunijne. Dodatkową trudnością jest tu ograniczenie szerokością zakładek i wielkością krzyżyków. Przypomniałam sobie jednak zakładki do Biblii, których już bardzo długo nie robiłam. Tylko skalę wybrałam inną :).

Ponieważ uroczystość odbyła się wczoraj, ufam, że mogę już pokazać :)
I tak oto jakiś czas temu spod igły wyszła taka zakładka:


Napis nie jest tak tajemniczy jak mógłby być (i jak miałam cichą nadzieję, że będzie). Jest przestrzeń i wolność i piękno (mam nadzieję), wszystko co prowadzi ku świętości.


niedziela, 8 maja 2016

Jagody w śmietanie

Owoc (jeden z licznych, nie wszystkie materialne) wspaniałego wyjazdu.
Kolory nader smakowite.
Bardzo mi się podoba, że te zakładki robią się dość szybko i radośnie.
Tu znowu zmieniłam kolorystykę, ale utrzymałam się w tematyce kulinarnej (jak widzę z komentarzy pod poprzednim wpisem).
Jagody w śmietanie - mniam.  A może to nie jagody, tylko duńskie boysenbær (boysenberry: Rubus ursinus × R. idaeus × R. plicatus). W sumie nieważne, za to w sam raz na niedzielny deser...


piątek, 6 maja 2016

Cztery kolory

Tytułowe cztery kolory to kolory użyte do wyhaftowania nowej zakładki. Z żelazną konsekwencją i odpornością na pokusy :).
Konieczna była jakaś odmiana po tych szmaragdach i niebieskościach. A że wpadł mi w ręce motek koralowej czerwieni...
Wzory niby te same, ale znowu inne. Cierpliwi dopatrzą się szlaczków niemal-serduszek.




wtorek, 3 maja 2016

Biały, zielony, niebieski

Takie było zamówienie. Kolczyki z użyciem trzech wymienionych w tytule kolorów.
:)
Pozwoliłam sobie na mały eksperyment i odeszłam od dotychczasowego kształtu wydłużonych prostokątów na rzecz kwadratów o boku 2,5 cm. Dobra wielkość na kolczyki - ani za duże, ani za małe.
Kolory wymienione zostały trzy, ale zastosowałam po kilka odcieni niebieskiego i zielonego. Pierwszy raz haftowałam oba kolczyki równolegle - dwie igły, dwie nitki i powtarzanie tych samych ściegów - aby były takie same.

Efekt - moim zdaniem zadowalający ;)


Jest to piąta para kolczyków wykonanych przeze mnie w tej technice. Myślę, że pojawią się kolejne w tym kształcie.

poniedziałek, 2 maja 2016

Owad gospodarny

Czy wiecie, że one szeleszczą?
Charakterystyczny chrobot słuchać, gdy w milczeniu pochylimy się nad mrowiskiem albo szlakiem wędrówki mrówek...

Migawki z niedzielnej wędrówki po lesie ;)


Idzie taka mrówka i niesie coś, co wygląda na ogromne... A ona zasuwa, że hej :)




Swoją drogą - to piękne słowo "gospodarny". I chyba zapomniane. Gospodarność jest wielką zaletą i cnotą. Często głupio i bezmyślnie myloną z wadami takimi jak wyrachowanie czy skąpstwo...

~~~

A na drzewach czasem przesiadują Kamziki :)