:))
Jestem.
Zadziwiona przedziwnymi planami Pana Boga.
Bogatsza o wiele doświadczeń.
Zachwycona pięknem ludzi.
Porwana przykładami pokazującymi, że rzeczywiście człowiek najpełniej realizuje się przez bezinteresowny dar z siebie.
Wciąż zaskoczona tym, że przez ostatnie dwa tygodnie (z hakiem) jednym z głównych narzędzi, którymi się posługiwałam był mikrofon.
Dochodze do siebie - choć plany na najbliższe dni są radośnie bogate, intensywne i urozmaicone.
Pozdrawiam :)))
Dwa tygodnie z mikrofonem? Tournee :)
OdpowiedzUsuń:))))
UsuńNa szczęscie nie cały czas z mikrofonem.
Myślałam o Tobie. To musiał być wspaniały czas! :)
OdpowiedzUsuńA o czym rozprawiałaś przez ten mikrofon? :D
Czas był wspaniały. A przez mikrofon głównie tłumaczyłam to, co inni powiedzieli :P
UsuńI naprawdę myślałaś? Dziękuję!!!! [wzruszenie]
UsuńA co! Się myśli o blogowych koleżankach ;))
UsuńAgaju, opowiadaj!
OdpowiedzUsuńJakoś tam po kawałku opowiem coś pewnie.
UsuńNa razie walczę z praniem i prasowaniem - dziś wieczorem musze mieć gotowy dom na przyjazd Gości z końca świata, wszyscy pięcioro zjechaliśmy się wczoraj. Niekórzy po zjechaniu już zdążyli wyjechać, ktoś wyjeżdża jutro a miedzy pranie i porasowanie trzeba włożyć nagadanie się i oglądanie zdjęć...
dobrze, że jesteś
OdpowiedzUsuńi że już jesteś :)))
Dziekuję. I nawzajem.
UsuńJestem na trochę tak naprawdę...
Do następnego poniedziałku...
To pewnie będą pasjonujące opowieści. Już się szykuję:))*.
OdpowiedzUsuńNie wiem... Dla mnie tak, bo z moich przeżyć, a dla innych?
UsuńHejka :))) Zmęczona ale promienna to najważniejsze :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie promienna :) Nawet po dwóch dniach prania i prasowania mi nie przeszło :)
UsuńWiem w jakiej roli wystąpiłaś... pięknie, brawo!!!
OdpowiedzUsuńTa rola niespodziewanie się rozszerzyła i wzbogaciła...
UsuńBóg zaskakujący ubogacający - co za trafne określenie :) - cieszę się Twoją radością i również czekam na opowieści :)
OdpowiedzUsuńNic wielkiego nie jestem w stanie obiecać. Na razie fizycznie nie jestem w stanie porządnie zebrać myśli do pisania. Ale COŚ na pewno będzie...
Usuńnapisałam wczoraj komentarz ale ze zdziwieniem stwierdziłam, że go tu nie ma :/ ;)
OdpowiedzUsuńkochana... dobrze mieć takie właśnie doświadczenia ... same pozytywy.... :)
z wielką niecierpliwością czekam na opowieści i podziwiam zdolność przemawiania do mikrofonu.... ja jak dostaję mikrofon do ręki to działa on na mnie jak najlepszy odkurzacz...wymiata mi dokładnie wszystkie myśli z głowy i nie mam zielonego pojęcia co ja miałam do niego powiedzieć ;)))))))
Blogger płata czasem figle. Zaczynam dochodzić do siebie, zbieram myśli. Wiec pewnie cos napiszę w końcu... No, ja akurat mikrofonów się nie boję. Każdy ma swoje lęki...
UsuńMikrofon... przed laty było to i moje codzienne doświadczenie. Nie powiem, ze potrzebowałem sporo czasu, by się od tego odzwyczaić:-)
OdpowiedzUsuńTo jest takie coś do czego nie warto się przyzwyczajać..
Usuńależ tutaj radośnie :))))
OdpowiedzUsuńoby tej cudownej energii wystarczyło na dłuuuuuuugo :)
buziaki :D
Mam nadzieję, że starczy i jeszcze sie rozniesie...
Usuń