...i pozdrawiam.
Te pozdrowienia z fotografii to już nie z dzisiaj ani nawet nie z wczoraj, ale tak to już jest, jak się chodzi po górach - wieczorem ledwo starcza sił na mycie i jedzenie...
Teraz przede mną walka pt. pralka i żelazko.
Ale o wiele ważniejszą walkę toczą Puchatkowie. Wspomnijcie, proszę.
Hejka!!
OdpowiedzUsuńściągnęłam Cię chyba myślami... pozdrawiam :)
Miło coś takiego przeczytać :))
UsuńOj długo Cię nie było... :)))))
UsuńW realu byłam aż do bólu... mięśni (prawą nogę czuję do dziś). :)
UsuńZazdroszczę gór.
OdpowiedzUsuńJeszcze ciągle coś przed Tobą. Jak nie w tym roku, to może w przyszłym?
UsuńUdało nam się nie zmoknąć, co w tym roku należy uznać za sukces.
jak miło Cie kochana zobaczyć... choć w cieniu... :) pięknie wyszłaś :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że już jesteś wreszcie... :******
Ściskam mocno.
UsuńWłaśnie się okazało, że prawdopodobnie pojutrze wybędę, I tym razem niekoniecznie dla przyjemności, :( Ale może za to da sie pisać i nadrabiać zaległości.
rób co trzeba... a my tutaj zaczekamy :******
UsuńPozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńOdwzajemniam :))
UsuńNie kocham żelazka:-)))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńU mnie to tzw. miłość (?) z rozsądku :)). Pada i kiepsko schnie...
Usuń