Zaczęło się od uzupełnienia zapasów niebieskiej muliny, bo prawie cała, jak to się mówi, wyszła. Powstrzymałam się dzielnie od kupienia wszystkich możliwych kolorów, wybrałam ze trzy czy cztery.
Następnie zabrałam się za granatowe kwadraciki, a potem już samo poszło dalej.
To, co wydaje się białe nie jest białe, tylko w odcieniu między bladożółtym a kością słoniową. Odcieni niebieskiego jest cztery (granatu nie liczę), w tym jeden skłaniający się ku turkusowi. Czerwień była konieczna dla ożywienia całości.
Niestety, gdy patrzy się z bliska, przebija spod spodu biała kanwa (trzeba było haftować poczwórną nitką, zapomniałam...). Ale i tak mi się podoba. Wygląda trochę jak morze z bałwanami...
lubię niebieskie odcienie... piękność! :)
OdpowiedzUsuńTak, błękity mają swój urok.
UsuńBardzo dostojna.
OdpowiedzUsuńO! Dziękuję!
UsuńSchody do nieba? :)
OdpowiedzUsuńCiekawe dokąd...
Usuńwidzę nowe trendy w Twoich arcydziełach :) bardzo mi się podoba, z daleka wygląda jakby miała naszyte koraliki.
OdpowiedzUsuńCieszę się ,ze widzisz w tym coś nowego :) Wróciłam do tradycyjnych krzyżyków, ale już korci mnie kombinowanie, Zobaczymy co z tego wyniknie.
UsuńPo prostu cudo
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńUrzekła mnie ta zakładeczka,śliczności i już :)pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie! I pozdrawiam również :)
UsuńPiękna , te odcienie niebieskiego dodają przestrzenności :)
OdpowiedzUsuńTak, razem z układem schodków :)
Usuń