Śliwki to w ostatnich czasach moje ulubione tonacje, choć nie stronię od granatów czy czerni, a i żywsze kolory też chętnie widzę. I nawet odrobinę brązu. Kolor morski. Jednak w rozmaitych fazach "moich" kolorów jest teraz zdecydowanie czas śliwkowo-granatowy. I taki właśnie jest kolejny drobiazg.
Piszę "drobiazg" ale (jak i poprzednio) już jest większy od zawieszki nazwanej ostatnio "maleństwem".
Zastanawiam się, na ilę tę śliwkę widać po przepuszczeniu przez aparat w komórce i monitory komputerów. Cóż, trzeba uwierzyć mi na słowo ;)
No to wierzę na słowo :))) bo wszystkie kolory tu widzę
OdpowiedzUsuńA śliwki to ja bym chciała na placku drożdżowym ujrzeć. najlepiej takim z kruszonką :)))
Śliwka jest ogólna i w obramowanium co dominuje w sumie w realu. Coraz gorsze te zdjęcia.
UsuńMniam mniam.
baaarrrdddzzooo mi się śliweczka podoba ....
OdpowiedzUsuńaczkolwiek w wersji Julii tez śliweczki lubię choć ostatnio nie mogę :) kiedy zjadłam dwa kawałki ciasta ze śliwką Mała przeżywała to całą noc ;/
Tak, śliwki w różnych wersjach są miłe i lubiane...
UsuńPodejrzewam, że Malutka w swoim czasie też bedzie je lubić...