Nadrabiamy po świętach to, czego nie zrobiliśmy przed nimi z powodu wyjazdu. Wczoraj (sobota) zajęłam się balkonem, a mąż trzepaniem chodników. Ja dodatkowo "walczyłam" z elektroniką. Na wytęskniony spacer wyszliśmy dopiero jak było ciemno.
I się zaczęło 😂.
Pierwszy był zając przechodzący przez ulicę w niedozwolonym miejscu. Z jednego parku do drugiego. Ale nie zrobiłam zdjęcia.
Potem w parku były ropuchy. Teoretycznie wiem, że tam żyją. Jednak widziałam i słyszałam je po raz pierwszy. Ta że zdjęcia wybrała się na przechadzkę że stawku do stawku.
A na deser był jeżyk pod drzwiami niemal. Słodkie toto bardzo. Zdaje się wyjada osiedlowym kotom jedzonko - albo dojadą po nich 😉.
Ot migawki z życia w dużym mieście.
(Kun nie spotkaliśmy, słowiki jeszcze chyba nie śpiewają).
Bardzo już dawno nie widziałam ropuchy.
OdpowiedzUsuńJa widywałam na Kaszubach. A tu w naszym parki chyba jest całe stadko :). Ale one tu mają siedlisko.
UsuńJa też widziałam już jeża. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń🙂🦔
UsuńPierwszy raz pojawił się 28 czy 29 marca. Wtedy się zdziwiłam.
😀😃🙂
OdpowiedzUsuńRechu rechu rech.
Usuń