Albo - dopiero, wszak zaczął się już lipiec.
Ale ciągle było za zimno.
Są co prawda narody kierujące się kalendarzem a nie temperaturą za oknem. Na własne oczy, owijając się swetrem i górską kurtką, widziałam w czerwcu młodzież wesoło baraszkującą w lodowatych wodach Małego Bełtu... No ale my wolimy w tej kwestii termometr od kalendarza.
Do tej pory było więc za zimno.
Wczoraj wreszcie była okazja i - wydawało się - odpowiednia temperatura od kilku dni. Pojechaliśmy więc nad "nasze" jezioro, aby uroczyście zainugurować kolejny sezon wieczornego pływania.
Niesty inauguracja była połowiczna. MN bohatersko zrobił trzy okrążenia żabką. Ja ... weszłam do wody. Zdobyłam się jednak na zanurzenie wyłącznie po kolana, a i to nie od razu. Woda (nie powiem, na samym brzegu dla stóp rozkosznie chłodna i na pewno cieplejsza niż w górskim strumieniu) obejmowała moje nogi powyżej stóp obcęgami chłodu. Pobrodzić się dało. Nic wiecej. Kolejna próba pływania zapewne we wtorek. Ufam, że do tego czasu temperatura wody w jeziorze podniesie się do znośnego stanu...
Nie żaluję jednak wycieczki. Wystarczy popatrzeć... Jeszcze niby było jasno, ale już nie do końca. Dochodziła 9 wieczór. Zbliżał się zachód słońca...
Ciszę przerywało tylko kwakanie kaczek, skrzypienie wioseł, i czasem pluski i okrzyki kąpiących się w innym miejscu (ale delikatnie). Gdy odchodziliśmy było słychać z oddali jakąś muzykę. Ale w tym wszystkim nadal była to cisza. Niewielu ludzi. Głosy wędrujących ścieżką wzdłuż jeziora szybko wchłaniał las.
A widzicie ten dumnie sterczący ku górze jeden kwiat grążela? Następnym razem pewnie będzie ich już zdecydowanie więcej... I rybki żerujące przy brzegu urosną...
Mam wrażenie, że nawet patrzenie na te zdjęcia uspokaja serce. A co dopiero w realu.... (nie, komary nie przeszkadzały).
wow...cudnie! dziś wydaje mi się że wskoczyłabym bez wahania :)
OdpowiedzUsuń:***
Oj, gwarantuję, że nie. To głebokie jezioro... i zimne
Usuńlubię takie wieczory nad wodą. kumkanie żabek, granie świerszczy, zapach wody i piękne światło zachodzącego słonka :)
OdpowiedzUsuńnastępnym razem popływasz w całości, zobaczysz. za kilka dni woda będzie, jak zupa :D
Mam nadzieję, że będzie ;). Pięknie było.
Usuńtakie widoki wpływają kojąc na nas...
OdpowiedzUsuńTak, tchną spokojem. Póki nie ma wiatru.
UsuńCo tam zimna woda :) jak to się mówi w zdrowym ciele zdrowy duch hi,hi.
OdpowiedzUsuńWidoki faktycznie kojące,cisza i muzyka natury to jest to co uspokaja nerwy ,
fajnie macie nad Waszym jeziorem,ładne zdjęcia.
Pozdrawiam :)
Tak, zimna woda do kolan mojemu duchowi wystarcza ;))
UsuńZdjęcia przepiękne i przeżycia też!
OdpowiedzUsuńDziękuję. I pozdrawiam :))
UsuńJa bardziej ciepłolubna jestem , i ciężko mi się przełamać żeby się zanurzyć w chłodnej wodzie ,a co dopiero w zimnej ;)
OdpowiedzUsuńI zdjęcia i opis przywołały wspomnienia z wieczornych spacerów nad jeziorem - aż miło się zrobiło :)
:)
UsuńDziś też byliśmy - w trójkę, z Najstarszą. I sprawiło to nam ogromną frajdę. To wprost niewiarygodne jak przez dwa dni nagrzała sie woda - przed wyjazdem nie bardzo wierzyłam, że bedę dziś pływać, a okazało się, że pływałam z przyjemnością. Chociaż tyle pożytku z tych upałów ;)
Fakt. Miejsce niezwykle urokliwe :)
OdpowiedzUsuńBaardzo. A wczoraj wyglądało zupełnie inaczej - ta sama pora a inne kolory wody ;)
Usuń