Twórczość doczekała się dalszego ciągu. Dzięki mojej Mamie, która zabrała się za kręcenie lukru..
Ozdób nie miałam w domu za wiele, ot trochę posypki czekoladowej i opakowanie perełek. Ale przypomniałam sobie o młynkach z czekoladą i cukrem cynamonowym (takich do kawy). Rezultat naszych prac (Kamzikówna N. też miała w nich swój udział) jest - częściowo - na zdjęciach. Większość jednak wykonała Mama, niemniej są to w tym momencie pierniki trzypokoleniowe.
Oczywiście kilka zostało przy okazji zjedzonych (w końcu trzeba sprawdzić...) ale zasadniczo zostaly znowu spakowane do pudełek i czekają...
A jaką miłą niespodziankę mieli niektórzy znajdując pudło polukrowanych pierniczków po powrocie z podróży... :))
Na kolorowej tacy jak abstrakcyjny obraz...
Wspaniałe, nawet czuć jak pachną!
OdpowiedzUsuńPachną :))
UsuńJa bym tę ośnieżoną choinkę schrupała :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Taki bielutki ten śnieg...
Usuń