Tytuł stanowczo za długi w stosunku do treści.
Ponieważ świeczki z wieńca adwentowego utworzyły podczas niedzielnego obiadu malownicze jezioro z czterema knotami, postanowiłam go rozebrać. Nasz obecny wieniec jest kompilacją sztucznego wianka z autorskimi dodatkami: czerwone koła z nie wiem czego, jarzębina, dzika róża, srebrne żołędzie i cyprysowe szyszki. Oglądając te ostatnie zauważyłam, że mają ogonki... Zatem mamy nowe szyszki na choinkę :)). Jedna w wersji sauté pojechała do Średniego Kamzikostwa, druga w takiej samej wersji grzecznie wisi chwilowo na bożym drzewku, a trzecią postanowiłam pomalować.
I całkiem fajnie się prezentuje. :)
Dobrych ostatnich przygotowań :)
ostatnie... pierwsze...jakoś nie wyrabiam ;)
OdpowiedzUsuń:*
Masz prawo. Ja jakoś też nie wyrabiam choć niby wszystko prawie zrobione. To "prawie" jest bardzo pojemne.
UsuńNarodziny...
OdpowiedzUsuńZapachniało
zaszumiało
zawirowało
rozbłysły światła
obudziło się serce
stała się cisza …
błękit zstąpił na ziemię
narodziła się Miłość
napełniła puste naczynia
rozlała się strumieniem
przyszła
czeka
przygarnij ją
tylko
Miłość rodzi miłość.
Wszelkiego dobra i łask od Dzieciątka Jezus Wam życzę.
Taki piękny wiersz!
UsuńWam również Basiu tego życzymy!