Nasze miasto zmaga się z plagą dzików łażących gdzie im się podoba, niszczących trawniki i straszących ludzi.
Moja córka już spotkała dwa razy dziki grzecznie przechodzące przez ulicę na przejściu dla pieszych. Zdarzyło jej się też wycofywać z parkowej alejki. W internecie co rusz pojawiają się zdjęcia tych zwierzaków w rozmaitych punktach miasta. No, chyba tylko na Stare Miasto jeszcze nie dotarły.... Nam spotkanie twarzą w pysk jeszcze się nie zdarzyło (i dobrze pewnie), choć z zaskoczeniem oglądałam kiedyś rozryty trawnik pod sąsiednią klatką i dzicze chaszcze z mokradełkiem w parku na sąsiednim osiedlu. Służby miejskie wydają się bezradne, choć niby należy im zgłaszać.... Jeszcze trochę i dziki będą wymuszać jedzenie jak wiewiórki w Parku Łazienkowskim...
Ale na razie okazuje się, że można ich obecność wykorzystać do reklamy. Bike-Café w pobliskim parku (nie tym od mokradełka - właśnie sobie z radością uświadomiłam, ile to ja mam parków w okolicy, takich porządnych), bardzo przydatna w chłodne i mroźne dni, reklamuje się tak:
Wolałabym chyba jednak nie spotkać w tym miejscu dzika... Choć taki dzik... trochę kusi... żeby mu foto cyknąć...
Czekoladę mają niezłą, kawy jeszcze nie próbowałam :)
A teraz za oknem pada śnieg....
Fajna reklama:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobała; od razu człowiek inaczej patrzy na tych biedaków marznących przy (bądź co bądź) straganie.
UsuńU nas las niedaleko, więc dziki buszują i ryją, a jeśli jest gdzieś luźna siatka ogrodzeniowa, a nie porządnie podmurowany płot, to wchodzą na posesję. Działają głównie w nocy, więc osobiście nie spotkałam :)
OdpowiedzUsuńTo tak bardziej naturalnie jest. Ale nie na przejściu dla pieszych o poranku.
UsuńPo moim mieście dziki uwielbiają spacerować. Często widzę ślady jakie zostawiają. Raz na spacerze z psem miałam "przyjemność" spotkać dwa osobiście i zwiewałam gdzie pieprz rośnie- bo mój głupi pies chciał je atakować i myślał, że ma z nimi szanse ;)
OdpowiedzUsuńOj, z psem to niebezpiecznie już w ogóle. Mój brat kiedyś idąc z psem spotkał dzika w lesie i tez uciekał jak najszybciej.
UsuńTak to jest, że dzikie zwierzęta zasiedlają miasta. U nas niedaleko widziałam już zająca, lisa, jeże, bażanty, kuropatwy, tuż za osiedlami sarny i zaskrońca... A podobno na wieży ratusza gniazduje sokół wędrowny....
Prawda? :)
OdpowiedzUsuńJa z dzikami spotkałam się będąc na wakacjach nad morzem, byłam przerażona kiedy pewnego dnia jeden szedł za mną po chodniku, chlopaki mało nie pękli ze śmiechu a ja myślałam że wejdę na drzewo. Dobrze , ze u mnie nie chodzą :)
OdpowiedzUsuńZdarzyło mi się spotkać niedźwiedzie na wolności, ale dzika nie - pewnie i dobrze.
UsuńDzik na chodniku to zdecydowanie niemiłe doświadczenie.
Dziki nie są groźne, o ile to nie jest matka z młodymi. A reklama fantastyczna, mam nadzieję, że lockdown firmie nie zaszkodził.
OdpowiedzUsuńGroźne (poza lochą z młodymi) pewnie bywają jak się je zaczepi, niemniej nigdy nie wiadomo jak takie zwierzę zareaguje, gdy spotkanie niespodziewane a z bliska. A szkód sporo robią. Nie w mieście ich miejsce.
UsuńDobre!
OdpowiedzUsuńNa razie ich nie ma bo jest zimno. :)
UsuńReklama swietna ale spotkania z dzikiem nie zycze, my kiedys mieliśmy w hodowli od małego dziczka ale nie był zbyt sympatyczny ....
OdpowiedzUsuńNo, lepiej nie spotkać... Jak w wierszyku...
Usuń