Podczas pracy nad nim konsekwentnie statalam się o "pełną" (czyli dwie osie symetrii - i tak nie do końca się udało) symetrię jednej strony i "połowiczną" (jedna oś symetrii) drugiej.
Na tej drugiej stronie cały czas miałam wrażenie, że "rysuję" chatkę ze stromym dachem. Trochę kojarzyła mie się z kapliczką, choć kształt mógł równie dobrze nawiązywać do domku Baby Jagi albo karmnika dla ptaków. Dzis skończyłam obszywanie, zrobiłam stosowne zdjęcia i tak patrzę i patrzę i widzę... jakiegoś robota. Albo ptaszysko. Sowę?
Zabawne to jak zmienia się obraz tworzony (tradycyjnie) bez szczegółowego planu.
Ale jest kolorowo i radośnie. I udało się zagospodarować sporo resztek!
Te wieszadełka rzeczywiście się przydają. Ostatnio znalazłam zapodziany pendrive po tym kolorowym ogonku właśnie...
ładnie i kolorowo
OdpowiedzUsuńPOtrzebny był mi taki kolorowy akcent ;)
Usuńtaaaak...
Usuńa ja widzę .... kolory ;P
To w sumie najważniejsze, nie?
Usuńa ja widzę strzałeczkę i krzyż... :)
OdpowiedzUsuńŁadnie.
UsuńJa jeszcze rakietę...
Super pozytywnie :)
OdpowiedzUsuńJa dopatrzyłam się ryby :)
Ależ wyobraźnia!
UsuńJa tam pingwina widzę :D
OdpowiedzUsuńMoze być i pingwin. Jest!
Usuń