Czas na pokazanie kolejnej zakładki.
Patrzę na nią i kojarzy mi się z ciepłym zimowym sweterkiem albo ciepłą czapką, ewentualnie szaliczkiem. I z lodowiskiem. Pamiętam jak pierwszy raz w życiu jeździłam na łyżwach na lodowisku zrobionym w ten sposób, że wylano wodę na parkingu pod blokiem ciotki :). Dawałam radę, bo wcześniej jeździłam na wrotkach... Potem sporo jeździłam na łyżwach, w podstawówce, na studiach, po studiach, z dziećmi... nawet już dorosłymi ;).
Ten niebieski odcień w dolnej części zdjęcia zakładki kojarzy mi się właśnie z kolorem tafli lodu (szczególnie na otwartym lodowisku, na którym jeździłam na studiach - od listopada do kwietnia ani razu nie padało w czwartki o 8 rano...).
No i światełka - lodowisko w okresie adwentowo-bożonarodzeniowym kojarzy mi się ze światełkami ;).
Ech, człowiek się rozmarzył. Jakoś teraz nie wyobrażam sobie wyprawy na lodowisko (a poszłabym, choć jak byłam ostatni raz lodowisko mnie zaatakowało paskudną dziurką w tafli).
Podkładka, na której sfotografowałam zakładkę, została ucięta kilka lat temu przez syna przyjaciół z pnia ze startego drzewa wycinanego w ogrodzie. Bardzo sympatyczny dodatek do kubka stojącego koło komputera ;) .
Pozdrawiam w te najkrótsze dni roku, mimo ciemności, trudów i całej sytuacji brzemienne oczekiwaniem...
Ja też tu widzę zimowy sweterek i wesołe lodowisko.
OdpowiedzUsuńI jeszcze gra wesoła, ale nie krzykliwa (ani nie tandetna) muzyka...
UsuńPięknie zakładka wygląda na tej podkładce. Pasują do siebie :)
OdpowiedzUsuńTak sobie właśnie myślałam, że pasują ;).
UsuńTrzeci raz pisze komentarz... moze tym razem nie zniknie.... mnie łyżwy najbardziej sie kojarzą ze stawem w środku lasu, na którym jeździliśmy z bratem całymi dniami, no ale to były wtedy zimy wiec i na stawie było bezpiecznie ☺️ Lodowiska sztuczne tez maja swoj urok Ale to juz inna bajka chociaz rownie przyjemna ☺️A zakładka urocza jak zawsze Agato !
OdpowiedzUsuńNigdy nie jeździłam po zamarzniętym zbiorniku wodnym. Choć chodziłam po jeziorach - na Kaszubach była regularna droga środkiem Jez. Ostrzyckiego, a jeszcze razem z dziećmi przechodziliśmy kiedyś po lodzie jedno z wielkopolskich jezior. Chodziłam też pieszo po lodzie przez Dunajec... I to wszystko było bezpieczne - taki był mróz...
UsuńKolejny ciekawy splot. Ja słabo jeździłam na łyżwach :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Ja tam mistrzem nie jestem. Ale czasem lubię.
Usuń