Sporo czasu temu przywędrowały do mnie dwa szczurki od Joanny. Ogromnie jestem za nie wdzięczna. Nie mogłam pokazać ich wcześniej, gdyż jeden przeznaczony był na upominek. Szczurki mieszkały najpierw u mnie na oknie, a potem przeniosły się do Najmł. Kamzika, by usiąść w towarzystwie skrzypiec (w futerale te skrzypce). Zatem na pewno są to muzykalne szczurki. Obecnie jeden z nich mieszka w innej części Europy.
Tam, dokąd wyjechał jeden szczurek mieszkają od pewnego czasu dwa inne. Zdecydowanie bardziej ruchliwe. Domagajace się uwagi, pogłaskania i... czegoś dobrego do zjedzenia.
Delikatne. Towarzyskie. Bardzo milutkie ;).
Tak, zdecydowanie mogłabym mieć szczurka :)
Podziwiam. Pracowałam kiedyś w sklepie zoologicznym i to było jedyne zwierzątko którego bałam się wziąć do ręki. Ale te z pierwszego zdjęcia mogłabym przytulać. : )
OdpowiedzUsuńMyślę, że to jeszcze też kwestia oswojenia/dzikości. Te szczurki są bardzo przyjacielskie i delikatnie odnoszą sie do głaszczących i podajacych ziarenka dłoni. Ale mogłoby być inaczej.
Usuńa ja jednak zdecydowanie nie mogłabym mieć szczurka... przynajmniej nie z tych bardziej ruchliwych i wymagających... :)
OdpowiedzUsuńjednak nie mam nic przeciwko tym muzykalnym... prześliczne są :)
No rozumiem, każdy ma inaczej. :) Muzykalne tez mają swój niezaprzeczony urok.
UsuńChyba wolę pluszowe szczurki :)
OdpowiedzUsuńKażde inne. Pluszowy nie wita się ruszaniem noska :)
UsuńMój Homerek mnie wita :)))
UsuńCałym sobą :)
:)))
UsuńA ja bym mogła. Szczurki są śliczne. Te żywe i te nuezywe, z tym że wolę żywe. :)
OdpowiedzUsuńMiło się głaszcze te żywe :)
UsuńGryzonie mają to coś w sobie co sprawia, że nie da się ich nie kochać :)
OdpowiedzUsuńMożna je pogłaskać :)
Usuń