Kiedy chłopiec już wyszedł z domu, uświadomił sobie, że nie zabrał żadnego długopisu. A przed nim siedem lekcji. Powrót po narzędzie do pisania nie wchodził w grę - autobus odjeżdża raczej punktualnie. Na szczęście po drodze na przystanek wybudowali "Biedronkę". Chłopiec wpadł do sklepu i zapytał pierwszej spotkanej pani z obsługi, gdzie leżą najtańsze długopisy i ile kosztują. Sześć złotych okazało się ceną wygórowaną - nie miał przy sobie tyle gotówki. Zapytał więc:
- Idę do szkoły i nie mam przy sobie długopisu, czy Pani mogłaby mi pożyczyć?
I pani pożyczyła.
Wracajac ze szkoły chłopiec wstąpił do Biedronki" i oddał długopis.
Takie drobiazgi mogą przywrócić wiarę w dobroć człowieka ;))
Korzystając z okazji przedstawiam Komisia (na pierwsze Mundek), dzieło szalenie utalentowanej Joanny, który w tym momencie pilnuje długopisów i ołówków na naszym biurku. Miś przyjechał do mnie jeszcze w lipcu, ale dopiero teraz zdołał zawędrować na blog.
No masz! Pewnie, że przywraca wiarę w dobroć człowieka. Lecz sześć złotych za długopis!? W Biedronce? Koniec świata:))).
OdpowiedzUsuńMoże te tańsze akurat wyszły? A zostały tylko jakieś komplety? Nie mam pojęcia.
UsuńFajnie, że są jeszcze tacy ludzie.... jakby nie blogi to chyba trudno byłoby mi w to uwierzyć...
OdpowiedzUsuń:****
Tu są dwa aspekty: wiara w dobroć pani i sama dobroć pani ;))
UsuńSą dobrzy ludzie i życzliwe salowe i pielęgniarki też.
Są dobrzy ludzie na tym świecie!
OdpowiedzUsuńP.S. Miś słodki :)
Sa! Howgh. I wcale ich nie jest mało.
UsuńSłodki :)
Pożyczyłam ( 36 lat temu) pewnemu młodzianowi idącemu na maturę pisemną z matematyki komplet przyborów i tyle lat trwa już nasza przyjaźń ( przybory oddał:-)))))))
OdpowiedzUsuńCzyli na maturę też można zapomnieć ;)))
UsuńSą dobrzy ludzie ;)