Znalazłam w Internecie i zamówiłam srebrne bigle. Można było wziąć się za kolczyki. Zwłaszcza, że Najmł. Kamzik przypominał nieśmiało o zamówieniu.
Niby malutkie i robi się szybko, ale wcale nie są mało pracochłonne. A niewielki rozmiar sprawił, że okropnie pokłułam palce lewej ręki. Cieniutka igła w opuszki palców wchodzi jak w masło... i to z impetem! Brr.
Zdjęć zrobiłam kilka. Późną nocą bo kolczyki miały rano wyjść z domu z NK. Lepsze jednak kiepskie zdjęcia niż żadne...
Odcienie nitek jak zwykle poszły się paść (te na zdjęciu) i nikt mi nie uwierzy, że zewnętrzny zygzag to dwa kolory :P. To, że środkowy jest ciut inny od sąsiada widać nieco.
Następne następnym razem. ;)
.
wierzymy Ci jednak na słowo, że tak właśnie jest z tymi kolorami ;)
OdpowiedzUsuńkolczyki są śliczne i bardzo oryginalne :)
:***
Emko, jak dobrze wiedzieć, że ktoś mi wierzy. I to jeszcze chwaląc :******
UsuńCiekawy pomysł:).
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńWierzymy na słowo, a nawet widzimy...piękne!
OdpowiedzUsuń:)) serdeczności!
UsuńNie widzę, ale wierzę :))) I tak są śliczne :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDobrze, że wierzysz. Pozdrawiam :)
Usuń