Miniaturyzacja wciąga.
Po mini-zawieszce ułatwiającej znalezienie pendrive'a powstały jeszcze dwie podobne mini-mini. Tylko tym razem wydłubane techniką "obie strony takie same". Dobry sposób na zagospodarowanie malutkich kawałeczków kanwy. I resztek nici - o tym już pisałam.
Dziś pierwsza z tej dwójki, jeszcze czekająca na coś, do czego mogłaby się przyczepić...
Na zdjęciu bez elementów porównawczych nie widać wielkości. Zatem podaję wymiary: tak na moje oko 3 cm x 1,5 cm. Nieco większe niż toto przy penie.
Nie mam już siły obracać zdjęcia, nie rozumiem czemu one czasem tak się przekręcają w drodze z folderu do bloggera. Może lubią?
Za oknem winobluszcz zaczyna płonąć różem i czerwienią. Taka piękna ta jesień. Niech trwa.
A Najst. Kamzikówna zrobiła dziś ok. 25 km na rolkach (mierzone na moją specjalną prośbę :) ) - pochwalę publicznie, a co. Aż zazdroszczę... W dwóch partiach to zrobiła... pomiędzy odwiedziny w szpitalu...
Ha a ja czekam, aż moja najstarsza opanuje rolki na tyle, że będę zmuszony sobie kupić, żeby dotrzymać jej kroku ;)
OdpowiedzUsuńCały czas mam ochotę sobie kupić...
UsuńSugerujesz, że jeszcze mogę trochę poczekać?
UsuńCóż, pewnie masz rację, niestety! ;)
To zależy od tempa Najstarszej w końcu. Ale wyobraź sobie jak będzie na tych rolkach do szkoły zasuwać... Moi niektórzy potrafią do sklepu (a wiesz jak daleko mamy do PiP na przykład) iść na rolkach...
Usuń25 kilometrów??? No ja Cię nie mogę!
OdpowiedzUsuńGratulacje :)
A co do miniaturyzacji...obyś do jednego krzyżyka nie doszła :P
W dwóch kawałkach, w dwóćh kawałakach. Ot. twórcze podejście do odwiedzin u Dziadka...
UsuńNie dojdę. :P
Ciężko byłoby nitkę przyczepić.... Choć... zainspirowałaś mnie :P
Podziwiam obie Dziewczyny!
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
Usuń